"Atak na Memoriał potwierdza słowa Orwella"

(fot. panoramas / flickr.com)
"Financial Times" / PAP / slo

Atak władz Rosji na organizację Memoriał, broniącą praw człowieka i badającą zbrodnie stalinowskie, jest sumą najbardziej nagannych dążeń - pisze poniedziałkowy "Financial Times". Według gazety Kreml chce kontrolować przeszłość - i przez to przyszłość - Rosji.

Jak ocenia "FT" w poniedziałkowym artykule redakcyjnym, atak na Memoriał potwierdza słowa George'a Orwella: "kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość, a kto rządzi teraźniejszością, ten ma władzę nad przeszłością". Memoriał - przypomina "FT" - to w pierwszym rzędzie organizacja, która "stara się upamiętnić (...) tych, którzy zostali zabici, uwięzieni, wysłani do obozów pracy i wygnani za czasów komunistycznych".

Prezydent Władimir Putin "chce wzmocnić swą kontrolę nad teraźniejszością i przyszłością Rosji, uciszając głos tej organizacji w sprawie przeszłości kraju" - dodaje dziennik. Przypomina między innymi, że to z inicjatywy Memoriału w Moskwie stanął pomnik pamięci ofiar gułagu; jest to kamień z Wysp Sołowieckich, "który stoi teraz w pobliżu moskiewskiej siedziby KGB - dawnego pracodawcy Putina".

DEON.PL POLECA

"Celem Putina i jego ideologów nie jest całkowita rehabilitacja Stalina. Obawiają się jednak oni przywiązania Memoriału do prawdy historycznej tak samo, jak nie lubią ujawniania (przez tę organizację) naruszeń praw człowieka w dzisiejszej Czeczenii" - podkreśla "FT". Działalność Memoriału pokazuje bowiem "niebezpieczeństwo, widoczne w Rosji od czasów Iwana Groźnego (...) - skoncentrowania zbyt wielkiej władzy w rękach jednego człowieka i jego popleczników".

"Nic nie ilustruje lepiej zanikającej pod rządami Władimira Putina przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego niż ofensywa władz przeciwko Memoriałowi" - uważa "Financial Times". I podsumowuje: "presja na Memoriał wskazuje na pogardę dla wspólnych wartości ludzkich (...). Atak na organizację i jej działalność reasumuje to, co najbardziej naganne". (PAP)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Atak na Memoriał potwierdza słowa Orwella"
Komentarze (7)
Bogusław Płoszajczak
20 października 2014, 10:40
...."jeśli fakty są niewygodne - tym gorzej dla faktów"... Czyja to zasada postępowania?
20 października 2014, 10:13
W czym władze Rosji są gorsze od zachodu? Nie wolno np. kwestionować liczby pomordowanych w holokauście Żydów, bo grozi za to więzienie.
J
jack
20 października 2014, 12:22
Coś ci się poplątało: w Rosji nie tylko wolno kwestionować te liczby, ale wręcz należy je kwestionować, niezależnie od badań opartych na wiarygodnych danych. W Europie nie wolno kwestionować holokaustu tylko o tyle, o ile stanowi to obronę nazizmu.
A
Alf
20 października 2014, 15:38
Ukraińcy robią dokładnie to samą z historią związaną z Polską. Czy wiecie, że Lwów w okresie międzywojennym był pod "polską okupacją"? Jest tego tyle, że aż ręce opadają. Nie tylko Rosja zmienia historię, nasz sąsiad robi od lat dokładnie tak samo, niezależnie od władz, która tam zasiadała.
jazmig jazmig
20 października 2014, 17:29
Jak jesteś taki mądry, ta napisz gdzieś, że nie wiadomo ilu Żydów zginęło w holokauście, bo liczba 6 mln jest wzięta z sufitu, a nie z badań i zobaczysz wtedy, jaki harmider się zacznie. W Niemczech skazano na więzienie faceta, który stwierdził, że nie ma dowodów pisemnych na to, że Hitler wiedział o holokauście i oferował nagrodę dla każdego, kto znajdzie taki dowód. Przy czym on nie kwestionował holokaustu, ale wskazywał na to, że nie na wszystko są dowody. Kolejny temat, na którym można się poparzyć to tematy związane z homoseksualizmem. Homoterror działa sprawnie i skutecznie. Mowa nienawiści jest kralna, a co jest mową nienawiści, o tym decydują geje. Na zachodzie działa cenzura nie mniejsza niż w Rosji.
jazmig jazmig
20 października 2014, 17:31
w Rosji nie tylko wolno kwestionować te liczby, ale wręcz należy je kwestionować, niezależnie od badań opartych na wiarygodnych danych Jazg pisał o cenzurze na zachodzie, że jest nie mniejsza, niż w Rosji.
MR
Maciej Roszkowski
20 października 2014, 19:49
To się nazywa reductio ad absurdum. Kolejna sztuczka rosyjskiej "narracji równoległej".