Barroso: Rumunia zawiodła nasze zaufanie

(fot. EPA/JULIEN WARNAND)
PAP / psd

KE przyjęła w środę krytyczny raport o Rumunii, w którym wytyka władzom działania podważające zasady państwa prawa i niezawisłość sądów. Szef KE Jose Barroso wezwał do pilnych działań, zapowiedział dalsze kontrole i publikację nowego raportu do końca roku.

- Rumunia zawiodła nasze zaufanie - powiedział Barroso odnosząc się do ostatnich wydarzeń w tym kraju, jak decyzje o ograniczeniu uprawnień Trybunału Konstytucyjnego czy odwołanie rzecznika praw obywatelskich. Zapowiedział, że do końca roku KE przygotuje nowy raport o Rumunii; w tym czasie do kraju będą kierowane regularne misje kontrolne. - Mamy nadzieję, że nasze obawy dotyczące zasad państwa prawa i niezależności sądownictwa zostaną rozwiane - powiedział.

Przyznał, że Rumunia zrobiła "krok wstecz znad przepaści" dzięki niedawnym zobowiązaniu premiera Victora Ponty, że dostosuje się do wymogów KE, w tym, że wycofa się z kontrowersyjnych dekretów. Niezbędne jest teraz skuteczne wdrożenie tych obietnic - podkreślił Barroso.

Przyjęty raport to dokument w ramach tzw. Mechanizmu Oceny i Kontroli, oceniający postępy kraju w obszarze sprawiedliwości, walki z przestępczością i korupcją w ciągu ostatnich pięciu lat (od czasu przystąpienia Rumunii i Bułgarii do UE) i biorący pod uwagę ostatnie kontrowersyjne wydarzenia. Mechanizm Oceny i Kontroli dotyczy tylko tych dwóch państw, gdyż w momencie przyjmowania tych krajów do UE w 2007 r. wciąż istniały obawy, że kraje te nie zdążyły wystarczająco dostosować się do standardów unijnych.

Choć raporty nie mają bezpośredniego związku ze staraniami obu krajów do wejścia do strefy Schengen, to mogą być argumentem dla państw członkowskich, by ten proces jeszcze opóźnić. Raport o Bułgarii jest zdecydowanie mniej krytyczny, ale KE też uznała, że krajowi sporo pozostało do zrobienia w takich obszarach jak walka z korupcją na wysokim szczeblu oraz niezawisłość sądów.

Raport o Rumunii odnotowuje postępy poczynione w ciągu pięciu lat, zwłaszcza w dziedzinie walki z korupcją (Rumunia chwalona jest m.in. za działania krajowej prokuratury antykorupcyjnej - DNA), a krytyka dotyczy głównie ostatnich wydarzeń. - Oczywiście gdyby nie ostatnie wydarzenia, to język raportu byłby inny, ale żyjemy tu i teraz, a nie w przeszłości - powiedział rzecznik KE koordynujący raporty o Rumuni i Bułgarii Mark Gray.

Kierowany przez Pontę od maja socjaldemokratyczno-liberalny rząd w szybkim tempie przyjął dekrety ograniczające kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, wymienił szefów obu izb parlamentu, a także rzecznika praw obywatelskich, który jako jedyny mógł nowe dekrety zakwestionować. Ponadto w piątek 6 lipca parlament głosami koalicji rządowej opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu wobec prezydenta. Centroprawicowy szef państwa został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. 29 lipca odbędzie się referendum w sprawie odsunięcia go od władzy.

Raport mówi o "systematycznym charakterze wielu działań" władz Rumunii, które "wywołują wiele poważnych wątpliwości co do zobowiązań poszanowania zasady państwa prawa". KE niepokoją "manipulacje i presja" wobec instytucji, sędziów czy Trybunału Konstytucyjnego. KE powtórzyła w raporcie swe zastrzeżenia i rekomendacje, jakie usłyszał od Barroso Ponta na spotkaniu w ubiegłym tygodniu.

KE domaga się, by Rumunia przywróciła kompetencje Trybunału Konstytucyjnego (odebrane mu niedawno dekretem rządowym) oraz próg 50-procentowej frekwencji konieczny do uznania referendum w sprawie prezydenta Basescu za ważne. Ponadto Komisja domaga się wdrożenia wszystkich decyzji Trybunału Konstytucyjnego, chce, by na rzecznika praw obywatelskich mianowano osobę z ponadpartyjnym poparciem oraz domaga się ustanowienia przejrzystej i opartej na profesjonalnych kryteriach procedurę nominacji głównego prokuratora oraz szefa prokuratury antykorupcyjnej.

KE domaga się też ustąpienia ministrów, wobec których zapadły wyroki kwestionujące ich uczciwość, a także dymisji posłów, wobec których zapadły wyroki w sprawie konfliktu interesów lub korupcji na wysokim szczeblu.

KE unika na razie odpowiedzi co będzie dalej, jeśli jej kolejny raport za pół roku wykaże, że w Rumunii nie nastąpiła poprawa. Niektórzy europosłowie czy eksperci wprost mówią o sankcjach, np. w postaci zawieszenia prawa głosu w Rumunii w Radzie UE.

- KE ujawniła poważne naruszenia procesu demokratycznego i instytucji w Rumunii. Ta sytuacja musi być potraktowana w trybie pilnym. Jeśli rząd rumuński nie zdoła udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi, UE powinna rozważyć sankcje, jakie przewiduje traktat - powiedział lider Zielonych Daniel Cohn-Bendit.

Chodzi o użycie art. 7 Traktatu UE, który przewiduje, że za łamanie praw podstawowych UE, do których zalicza się niezawisłość sądów, krajowi członkowskiemu grozi w ostateczności utrata głosu w Radzie UE, jeśli nie wykaże on poprawy. Potrzebna jest do tego jednomyślność wszystkich państw, którą bardzo trudno uzyskać. Procedury tej nigdy jeszcze nie zastosowano.

Kryzys polityczny w Rumunii, duże zastrzeżenia co do sytuacji w Bułgarii, a także wcześniejsze problemy z rządem Węgier Viktora Orbana, wobec którego KE prowadzi wciąż sprawy o naruszenie unijnego prawa, powodują, że w UE i prasie europejskiej pojawiły się komentarze o sensowność rozszerzenia UE o nowe kraje, skoro daleko im do standardów unijny. - KE kategorycznie jest zdania, że rozszerzenie w 2007 roku to był dobry pomysł - zapewnił Gray.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Barroso: Rumunia zawiodła nasze zaufanie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.