Białoruś: burza wokół napoleońskiego dębu

(fot. chad.latta/flickr.com)
PAP / psd

W białoruskich Bieszenkowiczach decyzją władz ścięto dąb, pod którym - według legendy - Napoleon pozował w 1812 roku do portretu. Los 400-letniego drzewa oburzył prasę; podniosły się głosy, że choć było stare i niebezpieczne, można je było uratować.

Teraz, po obcięciu korony, pozostał z niego sześciometrowy pień z resztkami gałęzi, a władze - po alarmujących artykułach w gazetach - obiecują, że spróbują drzewo ożywić. Wcześniej przekonywały, że dąb trzeba było ściąć, bo groził upadkiem na budynek szkoły. Podkreślały też, że decyzję uzgodniono z Ministerstwem Kultury.

Jedna z nauczycielek powiedziała jednak prasie, że pedagodzy prosili władze tylko o to, by zbadały stan drzewa, z którego faktycznie już oderwała się gałąź. A historyk architektury Siarhiej Chareuski mówi o wielu przypadkach, kiedy podobne historyczne drzewa są ratowane - nawet, jeśli otaczająca je legenda nie ma potwierdzeń w dokumentach.

Jak napisała "Zwiazda", na los dębu w Bieszenkowiczach wpłynęły też, prócz jego złego stanu, wątpliwości miejscowych władz, czy warto uwieczniać Napoleona. - To jednak najeźdźca - powiedział gazecie Dźmitryj Tałstoj z rejonowej inspekcji zasobów naturalnych.

Po fali krytyki w prasie Mikałaj Zabłocki z władz rejonowych obiecał, że ekolodzy zastanowią się, jak dąb ożywić, a pień będzie ogrodzony i stanie się obiektem turystycznym. "Legenda o tym, że dąb związany jest z Napoleonem, nie jest potwierdzona, ale to piękna legenda" - przyznał urzędnik w rozmowie z gazetą "Komsomolskaja Prawda".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Białoruś: burza wokół napoleońskiego dębu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.