Białoruś: Rekordowa frekwencja i manipulacje
Już ponad 28 proc. wyborców zagłosowało przedterminowo w wyborach prezydenckich na Białorusi, które trwają od wtorku - poinformowała na swojej stronie Centralna Komisja Wyborcza.
Opozycyjny obserwator powiadomił zaś o manipulacjach głosami.
Wybory prezydenckie odbędą się w niedzielę. Istnieje jednak możliwość głosowania przedterminowego, co jest według CKW zgodne z międzynarodową praktyką i pozwala zwiększyć frekwencję - białoruskie prawo nie przewiduje bowiem głosowania poza miejscem zamieszkania. Według obrońców praw człowieka ułatwia to jednak fałszerstwa wyborcze.
Członek miejskiej komisji wyborczej w Mińsku z ramienia Partii BNF Zmicier Kaspiarowicz poinformował, że wykrył manipulacje głosami. Odwiedził komisje w lokalach wyborczych i porównał liczbę głosów wydanych wyborcom z liczbą podpisów wyborców potwierdzających otrzymanie karty do głosowania.
W jednej komisji wydano 146 głosów, a podpisów było 109. W innej wydano 351 kart, chociaż ich otrzymanie potwierdziło podpisem tylko 162 osoby. Podobnie było w trzeciej komisji.
Koordynator niezależnej kampanii "Prawo wyboru" Dzianis Sadouski ocenił, że właśnie dlatego władze nie włączają do komisji przedstawicieli partii demokratycznych. "Wykryte nieprawidłowości świadczą o tym, że członkowie komisji wyborczych sztucznie zawyżają frekwencję i dochodzi do dorzucania głosów" - powiedział.
W wyborach startuje czworo kandydatów: urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, przedstawicielka opozycji, działaczka kampanii "Mów Prawdę!" Tacciana Karatkiewicz, szef uważanej za lojalną wobec reżimu Łukaszenki Partii Liberalno-Demokratycznej Siarhiej Hajdukiewicz oraz naczelny ataman Białoruskiego Kozactwa i szef Białoruskiej Partii Patriotycznej Mikałaj Ułachowicz.
W badaniu niezależnego ośrodka NISEPI 45,7 proc. ankietowanych zadeklarowało chęć zagłosowania na Łukaszenkę, na Karatkiewicz 17,9 proc. ankietowanych, na Hajdukiewicza 11,4 proc., a na Ułachowicza - 3,6 proc.
Skomentuj artykuł