W ciągu ostatniego miesiąca resort publicznie zarzucał niektórym lokalnym władzom i firmom umyślne manipulacje w celu zatuszowania przypadków niewypełniania surowych norm ekologicznych, wprowadzonych przez rząd centralny w ramach wypowiedzianej cztery lata temu "wojny z zanieczyszczeniem".
W listopadzie jedno z przedsiębiorstw celowo podawało błędne informacje na temat wycieku prawie 70 ton chemikaliów petrochemicznych do morza w porcie miasta Quanzhou w prowincji Fujian - oceniły w komunikacie lokalne władze, dodając, że siedmiu pracowników firmy zostało aresztowanych, a kilku urzędników straciło stanowiska.
"Wszelkie próby zatajenia prawdy są ekstremalnie głupie i czynione na próżno" - ostrzegł rzecznik Liu, pytany o wyciek na konferencji prasowej w Pekinie.
"Firma ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za ten incydent, ale lokalny rząd też nie spisał się dobrze w sytuacji kryzysowej, szczególnie w kwestii udostępniania odpowiednich informacji" - powiedział.
Chiny ponownie rozpoczęły niedawno kampanię redukcji zanieczyszczenia powietrza w zimowym sezonie grzewczym. Co najmniej 46 miast musiało w tym tygodniu wprowadzić środki kryzysowe, by zmniejszyć emisje zanieczyszczeń, gdy jakość powietrza w północnej i wschodniej części kraju spadła.
W listopadzie państwowe media chińskie informowały, że lokalni urzędnicy w prowincji Szantung na wschodzie kraju zostali przyłapani na wlewaniu chemikaliów wartych 46 mln juanów (25 mln zł) do rzeki w celu oszukania inspektorów ekologicznych. Stosowane przez nich substancje poprawiały na krótko jakość wody, ale na dłuższą metę nie rozwiązywały problemu.
Z kolei urzędnikom z miasta Shijiazhuang, stolicy prowincji Hebei, zarzucono próby przykrycia kilometrowego odcinka rzeki brezentem, by uniemożliwić inspektorom zbadanie wody - donosiła chińska prasa w ubiegłym miesiącu.
Rzecznik ministerstwa ekologii i środowiska zapowiedział dalsze surowe kontrole. "Nie rozluźnimy nadzoru i będziemy dalej prowadzić inspekcje" - oświadczył.
Skomentuj artykuł