The Intercept informował w środę, cytując wewnętrzne dokumenty Google’a oraz anonimowe źródła dysponujące wiedzą w sprawie, że amerykański koncern od 2017 roku pracuje nad wyszukiwarką dostosowaną do chińskich praw, a więc cenzurującą treści niewygodne dla komunistycznych władz tego kraju, w tym dotyczące praw człowieka, pokojowych protestów i demokracji czy krytyczne wobec chińskiego rządu.
Według tego portalu przedstawiciele Google’a porozumiewali się w tej sprawie z chińskimi urzędnikami, a ocenzurowana wyszukiwarka mogłaby zacząć działać w ChRL w ciągu najbliższych sześciu lub dziewięciu miesięcy.
W oświadczeniu przesłanym agencji Bloomberga firma Google odmówiła komentarza w sprawie "spekulacji na temat przyszłych planów".
Dziennikarze "Zhengquan Ribao" dowiedzieli się w "odpowiednich urzędach" w Chinach, że informacja o powrocie Google’a jest nieprawdziwa - podała gazeta, a za nią szereg poczytnych chińskich portali, w tym Sina i Pengpai Xinwen.
Plotki o rzekomym otwarciu dostępu do Google’a czy innych zachodnich serwisów pojawiają się w prasie regularnie, ale w praktyce lista usług blokowanych przez komunistyczne władze Chin stale się wydłuża. Są wśród nich portale społecznościowe Facebook i Twitter, platforma wideo YouTube, komunikator WhatsApp oraz witryny wielu międzynarodowych mediów.
Większość usług Google’a została w Chinach zablokowana w 2010 roku, gdy firma odmówiła cenzurowania treści. Pengpai Xinwen podaje, powołując się na analityków, że "biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy i krajowy" wyszukiwarka Google prawdopodobnie nie wróci do Chin w najbliższej przyszłości.
Komisja Europejska nałożyła niedawno na Google rekordową karę w wysokości 4,34 mld euro za łamanie unijnych przepisów antymonopolowych i nadużywanie pozycji na rynku systemów operacyjnych na urządzenia przenośne. Według Pengpai Xinwen amerykański koncern może w tej sytuacji celowo wypuszczać sygnały dotyczące rzekomego powrotu na chiński rynek, by stymulować rynek kapitałowy.
Skomentuj artykuł