Czechy: Znów wezbrały rzeki na północy
Po intensywnych deszczach i burzach znów wezbrały rzeki na północy Czech. Władze kraju libereckiego ewakuowały mieszkańców.
Trzeci stopień zagrożenia powodziowego w okolicach Frydlantu (pod polską granicą) osiągnęły już rzeki Smieda (pol. Witka) i Rasznica. Woda płynie ulicami Chrastavy; burmistrz miasta Michael Canov obawia się o stan budynków, których nie zdążono zabezpieczyć od minionego weekendu. Wysoki jest również stan Nysy Łużyckiej.
W całym województwie libereckim obowiązuje alarm powodziowy. Strażacy i żołnierze pracujący przy usuwaniu skutków klęski z ubiegłego tygodnia w Viszniovie i Hradku nad Nisou prewencyjnie ewakuowali kilkadziesiąt osób. Zabezpieczany jest także ciężki sprzęt, używany w walce z następstwami zeszłotygodniowej powodzi.
W ciągu dnia - według czeskich meteorologów - opady mają osłabnąć. Nowe burze prognozowane są na niedzielę.
W nocy silne burze wystąpiły też na Słowacji. Wiatr powalił wiele drzew, które m.in. pod miastem Nove Zamky zablokowały linię kolejową Bratysława - Budapeszt. Opóźnienia pociągów sięgały ponad 100 minut. Słowaccy strażacy usuwają szkody.
Nagłe powodzie w północnych Czechach doprowadziły w ubiegłą sobotę do śmierci pięciu osób. Zniszczenia wycenia się na około 4 mld koron (640 mln zł).
W województwach libereckim i usteckim zalanych zostało ponad 1200 domów, wezbrana woda podmyła drogi, mosty, tory kolejowe i zapory wodne.
Rząd premiera Petra Neczasa przekazał 390 mln koron pilnej pomocy dla poszkodowanych regionów.
Skomentuj artykuł