Czesi po raz pierwszy wybierają prezydenta

(fot. EPA/Filip Singer)
PAP / drr

Pierwsze w historii Czech bezpośrednie wybory prezydenckie w piątek i sobotę poprzedziła mało widoczna kampania i zawiedzione oczekiwania na rzeczywistą zmianę systemu politycznego. Największe szanse na wygraną mają byli premierzy: Milosz Zeman i Jan Fischer.

Mieszkańcy Czech skarżą się, że mimo historycznej wagi głosowania kampania była niezauważalna: w miastach wisiało mało plakatów i billboardów, telewizja publiczna na debaty kandydatów poświęciła zaledwie kilka godzin czasu antenowego. Spotkania przedwyborcze organizowały niezależne instytucje, takie jak Biblioteka Vaclava Havla, ale poświęcono je bardziej sprawom technicznym, a nie programom. Sytuację ratowały portale internetowe, zapraszające do rozmów z politykami na czacie.

W pierwszej turze głosowania zmierzy się dziewięciu kandydatów, wśród nich trzy kobiety. Jeśli żadna z tych osób nie zdobędzie ponad połowy głosów, 25 i 26 stycznia odbędzie się dogrywka, w której spotkają się dwaj zwycięzcy pierwszej tury.

DEON.PL POLECA

Największe szanse mają dwaj byli premierzy: Milosz Zeman i Jan Fischer. Ogromne zainteresowanie mediów wzbudza wytatuowany na całym ciele kompozytor i malarz Vladimir Franz, a sympatię wyborców środka przyciąga były minister spraw zagranicznych, arystokrata Karel Schwarzenberg.

- Biorąc pod uwagę, że są to pierwsze wybory powszechne na urząd prezydenta w Czechach, że nie było też tego wcześniej w Czechosłowacji, to można było oczekiwać trochę większego zainteresowania i więcej szumu medialnego - komentuje w rozmowie z PAP Jakub Groszkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie. - Problemem było też to, że spora część kandydatów to osoby nie do końca znane, a ci najbardziej znani nie przedstawiają konkretnej, jednoznacznej wizji prezydentury - twierdzi Groszkowski.

Czeski dziennikarz Lubosz Palata uważa, że Czesi będą wybierać prezydenta "na ślepo", i ostro krytykuje parlament za niedopracowaną ustawę o bezpośrednich wyborach. W dzienniku "Mlada Fronta Dnes" narzeka m.in. na to, że w przeciwieństwie do innych krajów w Czechach zabrakło symulacji przebiegu drugiej tury, co pozwoliłoby wyborcom ocenić szanse poszczególnych kandydatów i poznać zwycięskie konfiguracje. Palata nie wyklucza też, że przez niedostatek informacji po wyborach mogą pojawić się skargi.

Rozczarowanie po wielkich oczekiwaniach wyraża również czeska ulica. - Jest trochę billboardów, z których uśmiecha się najwięcej Zemanów. Ale co tu gadać, to tragedia - opowiadał o kampanii mieszkający w Pradze specjalista ds. funduszy unijnych 34-letni Ondrzej Beranek. - Pozytywna strona jest taka, że nie będzie już (obecnego prezydenta Vaclava) Klausa i jego przyjaciół. Jeśli wygra Zeman, to niedobrze, ale w odróżnieniu od Klausa nie jest on eurosceptykiem i ma wizję szwedzkiego państwa socjalnego. Fischer to menedżer, karierowicz, ale mieszkał w Anglii i tam na pewno się czegoś nauczył - dodał.

Zdaniem Beranka większość Czechów oczekiwała dużej zmiany po wyborach, ale "zamiast wielkiego skoku, będzie tylko krok do przodu". Do głosowania w wyborach uprawnionych jest ponad 8,4 mln obywateli. Przewiduje się wysoką frekwencję. Udział deklarowało w sondażach 69 proc. Czechów - najwięcej od końca lat 90. XX wieku.

Według Groszkowskiego Czechów do głosowania zmobilizują ogłoszone niedawno przez prezydenta Klausa amnestie. - To pokazało, że jest ważne, kto pełni urząd prezydenta, mimo że uprawnienia prezydenckie są relatywnie niewielkie i dotychczasowi prezydenci Czech, a wcześniej Czechosłowacji, w dużej mierze czerpali siłę polityczną z cech charakteru i charyzmy, a nie kompetencji konstytucyjnych. Okazało się jednak, że mimo wszystko nawet ograniczone uprawnienia konstytucyjne prezydenta mogą mieć wpływ na życie przeciętnego Czecha - tłumaczył.

- Warto zwrócić uwagę na to, że w Czechach, a wcześniej w Czechosłowacji, prezydent niejako zastępuje króla. Duże znaczenie ma sam fakt, że mieszka na Praskim Zamku, który góruje nad całą Pragą. Ważne jest też to, że Havel i Klaus, a wcześniej Tomasz G. Masaryk (pierwszy prezydent Czechosłowacji - PAP), do którego obaj się odwoływali, oficjalnie nie angażowali się w bieżącą politykę, a jedynie wkraczali do niej, aby zaprowadzić porządek. To zapewniało im duży autorytet - dodał ekspert.

Jednak fakt, że mimo zorganizowania pierwszych bezpośrednich wyborów na prezydenta, nie zwiększono kompetencji głowy państwa, stanowi dodatkowy zawód.

- Tak naprawdę już od aksamitnej rewolucji wśród czeskich i słowackich elit pojawiały się głosy, że to społeczeństwo powinno wybierać prezydenta. Przez całe lata 90. trwały dyskusje między partiami CzSSD (Czeska Partia Socjaldemokratyczna) i ODS (Obywatelska Partia Demokratyczna), jak zmienić konstytucję, aby to społeczeństwo wybierało prezydenta. W końcu udało się dojść do porozumienia - zauważa Groszkowski. - Nie przeprowadzono jednak zmian prezydenckich kompetencji, mimo że wszyscy sobie zdawali sprawę, iż prezydent z tak silnym mandatem społecznym powinien mieć większe uprawnienia.

Lokale wyborcze w piątek będą otwarte od godz. 14 do 20, w sobotę - od 8 rano do 14.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czesi po raz pierwszy wybierają prezydenta
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.