Czy uda się odsunąć groźbę konfliktu z Iranem?
Komentatorzy amerykańscy są podzieleni co do oceny perspektyw sukcesu rozmów "5+1" z Iranem pod koniec tygodnia w Stambule, w których oprócz USA wezmą udział: Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Rosja i Chiny.
Rząd USA gotów jest do kompromisu pozwalającego na pokojowe rozwiązanie konfliktu wokół irańskiego programu atomowego, ale nie wiadomo, czy Teheran wyjdzie mu naprzeciw.
Administracja prezydenta Baracka Obamy zasygnalizowała, że będzie się domagać spełnienia przez Iran trzech warunków: przerwania prac nad wzbogacaniem uranu do poziomu 20 proc. czystości (kiedy staje się on przydatny jako paliwo do produkcji broni nuklearnej), wywiezienia za granicę uranu wzbogaconego już do tego poziomu i zamknięcia podziemnych zakładów nuklearnych Fordo ukrytych w górze w pobliżu miasta Kum.
W zamian Waszyngton miałby poczynić bliżej nieokreślone ustępstwa, co prawdopodobnie oznacza zamrożenie sankcji wobec Iranu.
Stawiając swoje warunki, rząd USA żądałby od Iranu mniej niż dotychczas i mniej, niż tego domaga się Izrael, który chce całkowitego zaprzestania procesu wzbogacania uranu.
Według komentarza redakcyjnego w czwartkowym "Washington Post", gdyby Iran się na nie zgodził, uzyskując za to rozluźnienie sankcji, doprowadziłoby to do zmniejszenia napięcia i odsunęłoby ryzyko wojny z Iranem przynajmniej w tym roku.
Zdaniem znanego publicysty Fareeda Zakarii rząd Iranu może pójść na takie ustępstwa. Gdyby w czasie rozmów uzgodniono, że może kontynuować wzbogacanie uranu tylko do poziomu 3,5-5 proc., "pozwoliłoby mu to twierdzić, że zachował prawo do wzbogacania uranu", a więc zachować twarz.
W artykule w czwartkowym "Washington Post" Zakaria przytacza wypowiedź najwyższego przywódcy duchowego Iranu, ajatollaha Alego Chamenei, który w lutym oświadczył, że "posiadanie broni atomowej jest ciężkim grzechem" i że "Republika Islamska uważa, iż proliferacja takiej broni jest bezsensowna, destrukcyjna i niebezpieczna".
Zakaria podkreśla jednak, że aby do porozumienia doszło, Iran powinien się jeszcze zgodzić na międzynarodowe inspekcje swoich zakładów atomowych, zapewniające kontrolerom pełny do nich dostęp.
W środę sekretarz irańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Said Dżalili powiedział, że w rozmowach w Stambule jego kraj przedstawi "nowe inicjatywy" w sprawie swego programu nuklearnego. Nie ujawnił jednak jakie.
W artykule redakcyjnym "Washington Post" wątpi, czy reżim irański zgodzi się na wspomniane warunki administracji USA.
Szansę zawarcia porozumienia zmniejsza, zdaniem czwartkowego "Wall Street Journal", także wewnętrzna sytuacja w Iranie. Dziennik donosi o podziałach w jego kierownictwie politycznym, a przede wszystkim rywalizacji między Chameneim a prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem.
"Podziały te przeszkadzają w sformowaniu zjednoczonego frontu w nadchodzących negocjacjach z Zachodem. Zdaniem analityków utrudnią one zawarcie kompromisu Chameneiemu, który będzie unikał objawienia słabości" - pisze "WSJ".
Skomentuj artykuł