Demokratyczna Republika Konga: 400 tys. dzieci może umrzeć z głodu
Ponad 400 tys. dzieci poniżej piątego roku życia może w najbliższych miesiącach umrzeć z głodu w regionie Kasai w Demokratycznej Republice Konga - alarmuje Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF).
Dzieci są najbardziej zagrożoną częścią spośród 750 tys. niedożywionych mieszkańców bogatego w diamenty regionu, który jeszcze do niedawna był obszarem spokoju. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 2016 r., gdy został zabity lokalny watażka Kamwina Nsapu, który zbuntował się przeciwko prezydentowi Josephowi Kabili.
Według ONZ, walki między różnymi lokalnymi ugrupowaniami i siłami rządowymi doprowadziły do śmierci kilku tysięcy ludzi, zaś około 1,4 mln mieszkańców uciekło z domów, pozostawiając nieuprawiane pola. Część z nich wróciła już do swych domów, lecz plony z zasiewu z 2017 r. zostały utracone, dlatego problemy ze zdobyciem pożywienia potrwają aż do czerwca 2018 r. Nawet jeśli rolnikom udało się odbyć małe żniwa na własny użytek, to nie mają produktów do sprzedaży na bazarach.
Dochodzą do tego zabójstwa, gwałty, tortury, wcielanie dzieci do grup zbrojnych, palenie wsi, niszczenie budynków szkół i szpitali.
W sumie we wszystkich konfliktach rozdzierających Demokratyczną Republikę Konga jest 3,9 mln przesiedleńców. Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) mówi o kryzysie humanitarnym najwyższego stopnia.
- Przy tak wielkiej liczbie kryzysów humanitarnych na całym świecie, sytuacji w Demokratycznej Republice Konga grozi zlekceważenie, podczas gdy rozwija się ona w największy kryzys 2018 roku - przestrzegł Mohammed Abdiker, dyrektor ds. operacji kryzysowych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji po wizycie w tym kraju.
Skomentuj artykuł