Demonstracja przeciwko cięciom budżetowym
Wielotysięczna demonstracja Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (EKZZ) wyruszyła w środę na ulice Brukseli. Związkowcy, w tym z Solidarności i OPZZ, protestują przeciwko polityce cięć i oszczędności, jaką kraje UE wprowadzają po kryzysie.
"Ludzie pracy wyszli dziś na ulice z jasnym przesłaniem do przywódców Europy: Jest jeszcze czas! Czas, by nie decydować się na zaciskanie pasa. Jest jeszcze czas, by wybrać inny kierunek działania na rzecz wzrostu gospodarczego i miejsc pracy" - powiedział sekretarz generalny EKZZ John Monks.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz powiedział PAP, że jego federacja w pełni solidaryzuje się z postulatami EKZZ, dlatego do Brukseli przyjechało ok. 200 związkowców OPZZ. "Jesteśmy tu, bo chcemy zamanifestować jedność ruchu związkowego, przeciwstawić się chciwości kapitału, który doprowadził do kryzysu. Przecież nie pracownik jest odpowiedzialny za to, co się wydarzyło, a kapitał zarabia na kryzysie" - podkreślił. Protestował przeciwko przerzucaniu na ludzi pracy ciężaru cięć w budżetach narodowych, które rządy chcą zrównoważyć po kryzysie, kiedy wydatki wzrosły, a dochody spadły.
"Najłatwiej jest wyciągnąć pieniądze od emeryta, pracownika najemnego" - powiedział Guz.
Ze sprzeciwem EKZZ wobec cięć i oszczędności zgadza się także Solidarność. "Działania rządów w wielu krajach Europy są podobne. Pracownicy muszą płacić za konsekwencje wychodzenia z kryzysu. (...) Nie zgadzamy się na ostre cięcia, plany oszczędności, które wiążą się z zamrażaniem płac w sferze budżetowej, z brakiem poczucia bezpieczeństwa pracowników i ich rodzin. A polski rząd wybrał dwie drogi: podwyższenie VAT i oszczędności, których konsekwencje będą ponosić ludzie pracy" - powiedział PAP Andrzej Matla z Komisji Krajowej "S" ze stuosobowej delegacji Solidarności.
"Podzielamy niepokoje ludzi pracy, dotyczące coraz bardziej rygorystycznych środków, wdrażanych przez prawicowe rządy w Europie" - oświadczył przewodniczący frakcji socjalistycznej w Parlamencie Europejskim Martin Schulz. Socjalistyczni eurodeputowani także znaleźli się w szeregach manifestantów. Szef polskiej siedmioosobowej delegacji we frakcji socjalistów Bogusław Liberadzki powiedział PAP, że polscy europosłowie nie planowali udziału w demonstracji.
"Szanujemy prawo do strajku, ale od tego są związkowcy. Jesteśmy za mądrym wydawaniem środków z budżetu, rozumianego jako źródło impulsów prorozwojowych i inwestycyjnych" - powiedział.
Organizatorzy i brukselska policja spodziewają udziału w manifestacji 80-100 tys. osób. Byłby to rekord od 2001 r., kiedy na apel EKZZ ulicami Brukseli przeszło 80 tys. związkowców, domagając się "Europy socjalnej".
Skomentuj artykuł