Dlaczego szacowny geolog liże skały? – poważna nauka z ‘lekkim uśmiechem’
Ig Nobel daje trochę inne spojrzenie na geologię – pokazuje, że nauka nie zawsze musi być uprawiana bardzo serio – powiedział w rozmowie Jan Zalasiewicz, laureat tej nagrody w dziedzinie chemii i geologii; autor artykułu o tym, jak lizanie skał i minerałów pomaga je identyfikować i rozpoznawać ich skład lub zawartość.
Ig Noble to humorystyczne odpowiedniki Nagród Nobla, przyznawane za osobliwe prace naukowe, które „najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia” i za odkrycia, które „nie mogą lub nie powinny być powtarzane”. Ideą nagrody jest popularyzowanie nauki i pokazanie zabawnych aspektów pracy naukowca. Nagradzane prace mają najczęściej faktyczną wartość naukową i ich ‘zabawność’ jest jedynie dodatkowym atutem.
Laureatów w najnowszej edycji nagrody ogłoszono w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego. Wydarzenie zorganizował magazyn ‘Annals of Improbable Research’. W dziedzinie chemii i geologii nagrodę otrzymał Jan Zalasiewicz – urodzony w Wielkiej Brytanii (jego rodzice wydostali się z Syberii z armią Andersa) geolog, wykładowca na Uniwersytecie w Leicester (Wielka Brytania). Zalasiewicz kieruje Grupą Roboczą do spraw Antropocenu (Anthropocene Working Group), która w 2019 roku uznała, że można mówić o nowej epoce geologicznej w historii Ziemi. Według AWG w połowie XX wieku skończył się holocen a rozpoczął antropocen, czyli epoka człowieka.
Nagrodę przyznano mu za wyjaśnienie, „dlaczego tak wielu naukowców liże skały”. „To była niespodzianka. Ale miło jest widzieć zainteresowanie starymi metodami terenowymi geologii” – skomentował Jan Zalasiewicz. Naukowiec poruszył ten temat w artykule ‘Jedzenie skał’ (‘Eating fossils’), opublikowanym w ‘The Paleontological Association Newsletter’.
„Leżąca przy drodze skała na pierwszy rzut oka nie wydawała się ciekawa: nieokreślony wapień, w którym przypadkowy obserwator nie zobaczy wiele więcej niż parę niewyraźnych plam. Ale natury nie oszukasz: podniosłem go, polizałem powierzchnię – i przyjrzałem się bliżej przez lupę. Wspomnienie szoku i dreszczu, towarzyszących dużym odkryciom, jest jak żywe. Drobne plamy okazały się najwspanialszymi, zachowanymi w trójwymiarze otwornicami Nummulites, o jakich spotkaniu można marzyć (...), osadzonymi w kalcycie. Część tego okazu do dziś zdobi moje biurko, zaś reszta została poświęcona na cienkie preparaty mikroskopowe dla studentów. Nie powinno się im bronić dostępu do takich skarbów” – pisał Zalasiewicz.
W artykule dodaje on, że lizanie skał „jest oczywiście częścią arsenału technik sprawdzonych przez geologów i paleontologów, bardzo pomocnych w terenie. Zwilżanie powierzchni pomaga wydobyć wyraźną teksturę skamieniałości i minerałów, zamiast zatracać się w interpretacji niewyraźnych, nachodzących na siebie mikroodbić i mikrorefrakcji, widocznych na skale suchej. Wtedy metoda ta odpłaciła się wspaniałym numulitami. Smak – jak to teraz wspominam – jedynie odnotowałem, jako coś ogólnie lekko pylistego, i zaraz o nim zapomniałem; zawsze myślałem, że jest to całkowicie zbędne dla identyfikacji. A może nie do końca. Podobnie jak zyskujemy dziś zdolności w jednej sferze, kierunku – możliwe, że całkowicie tracimy je całkiem w innej. Idźmy do początków naszej nauki – i do naszych przodków, i ich zmysłów, które były dostrojone do różnych okoliczności. Wydaje się więc, że u kogoś może rozwinąć się – całkiem dosłownie – apetyt na stratygrafię”.
Czy wspomniana metoda jest wśród geologów powszechna? „Robią tak głównie osoby ze starszego pokolenia, geolodzy, z którymi pracowałem w terenie. Wielu moich kolegów tak robi. To pomaga zidentyfikować różne skały i minerały. Po prostu tak robimy, nie zastanawiając się zbytnio” – mówi geolog. Zastrzegł on, że po tę metodę sięga obecnie stosunkowo wąski krąg badaczy. Była ona natomiast bardzo popularna dawniej. „We wspomnianym artykule pisałem, że ok. 200 lat wstecz niektórzy geolodzy używali takiej metody, aby pomagać sobie w pracy i identyfikować skały poprzez ich smak. Różne minerały i skały mają bowiem specyficzny smak. Dziś taką umiejętność, metodę, straciliśmy. Już nie robimy tego rutynowo, by identyfikować minerały” – zauważa Jan Zalasiewicz.
W artykule przypomniał on włoskiego stratygrafa Giovanniego Arduino, żyjącego (1714–1795) na długo przed pojawieniem się współczesnych metod do analizy, dla którego smak był jedną z oczywistych technik analitycznych w pracy ze skałami. W jednym z listów pisze on, że „np. skamieniałe muszle w skale błotnej i fragmenty węgla, po spaleniu, pozostawiają popiół, który – umieszczony na języku – pali żywym ogniem i zostawia smak zarówno gorzki, jak i przypominający mocz. Po wypluciu zostawia pewną słodycz i dziwne uczucie na języku”. Natomiast wrażenie związane z warstwą bogatą w markasyt i węgiel to „kwaśny, ostrawy smak, jadowity – tak, ale dający pewną przyjemność, której nie potrafię opisać; coś jak kwasowość wina” – pisze Włoch, cytowany przez Zalasiewicza.
Zalasiewicz podkreślił, że Ig Nobel daje trochę inne spojrzenie na geologię i pokazuje, „że nie zawsze musi być bardzo serio”. Jednocześnie zwraca uwagę na metody stosowane przez naukowców, które często, w relacji dla społeczeństwa pomija się jako „nudny lub nieważny element pracy badacza”. „To taka mała, ładna bajka o nauce” – podsumował Jan Zalasiewicz.
W 2022 roku jedna z nagród Ig Nobla – w dziedzinie medycyny – trafiła natomiast do polskiego zespołu, który wykazał, że pacjenci onkologiczni poddawani radio- i chemioterapii wykazywali mniej szkodliwych skutków ubocznych, jeśli podawano im lody. Chodzi o zapalenie błony śluzowej jamy ustnej (oral mucositis). Agresywne leczenie prowadzi do zniszczenia komórek nabłonkowych wyściełających przewód pokarmowy, a to wystawia uszkodzone tkanki na niebezpieczeństwo infekcji. W jamie ustnej, na dziąsłach i/lub języku powstają owrzodzenia, zwiększa się wydzielanie śliny i mogą występować trudności z połykaniem.
Skomentuj artykuł