"Nasze spotkanie jest przewidziane. Sądzę, że (Xi) pojawi się (...). Mam z nim znakomite relacje, to niesamowity facet" - zapewnił Trump i dodał, że prezydent Chin jest "bardzo inteligentny".
Ministerstwo spraw zagranicznych Chin poinformowało w poniedziałek, że Pekin jest otwarty na dalsze negocjacje handlowe, ale nie zapowiedziało udziału Xi w szczycie G20, który odbędzie się w Osace pod koniec czerwca.
Trump grozi od pewnego czasu, że nałoży na Pekin kolejne cła na eksport wart 300 mld dolarów, co oznacza, że taryfy obejmą cały import z tego kraju. Administracja Trumpa nałożyła już wcześniej 25-procentowe cła na chińskie dobra warte 250 mld USD.
Jak pisze AFP, Trump de facto postawił prezydentowi Chin ultimatum, co daje inwestorom i firmom dodatkowe powody do niepokoju.
Trump zapewnił jednak, że Chiny będą chciały "zrobić deal" z jego administracją, ponieważ są "naprawdę zdziesiątkowane" przez restrykcje handlowe; powiedział też, że Chiny dewaluują swoją walutę i "trzeba coś z tym zrobić".
"To daje im kolosalną przewagę konkurencyjną, a my nie mamy tej przewagi, bo mamy Fed, który nie obniża stóp procentowych (...) Fed jest dla nas bardzo, bardzo destrukcyjny" - oznajmił prezydent.
"Nie zapominajmy, że w Chinach szefem Fed jest prezydent Xi, prezydent Chin. I jako szef Fed może robić to co chce" - podkreślił.
Trump już w kwietniu wezwał Fed do obniżenia stóp procentowych. Prezydent jest zażartym krytykiem polityki monetarnej banku centralnego, prowadzonej przez Jeremy'ego Powella, mimo że on sam go powołał na to stanowisko.
Teraz może się okazać, że Fed spełni jego życzenie - pisze agencja AP. Dane na temat amerykańskiej gospodarki pogorszyły się, a w maju gwałtownie spadło tempo tworzenia miejsc pracy. Zdaniem ekonomistów firmy boją się zatrudniać, m.in. ze względu na obawy, jakie rodzi wojna handlowa, spadają też inwestycje przedsiębiorstw.
Fed może więc podnieść stopy procentowe, by wesprzeć gospodarkę, ale trudno powiedzieć, jak wiele zdoła uzyskać dzięki tej decyzji: koszty kredytu i pożyczek hipotecznych już teraz są na wyjątkowo niskim poziomie, stopy procentowe są niskie i rosną obawy, że Fed traci z wolna możliwość interwencji na wypadek kolejnej recesji - wyjaśnia AP.
Obniżka stóp procentowych grozi też powstaniem baniek spekulacyjnych na giełdach. Ponadto, tempo zmian jakie ogłasza czy wprowadza Trump utrudnia działania banku centralnego mające wzbudzić zaufanie inwestorów i przedsiębiorców oraz ustabilizować rynek - pisze AP.
W lutym, w raporcie półrocznym, Fed ostrzegł że amerykańskiej i światowej gospodarce grozi spowolnienie w związku z międzynarodowymi konfliktami handlowymi, brexitem i niepewnym klimatem politycznym.
Część ekonomistów uważa, że już teraz następuje spadek wzrostu amerykańskiej gospodarki, choć skutki wojny handlowej nie dały się jeszcze w pełni odczuć. Eksport słabnie ze względu na cła odwetowe oraz mizerny wzrost gospodarczy w Unii Europejskiej i Azji.
Trumpowi zależy na obniżce stóp procentowych, liczy bowiem na to, że przyspieszą one wzrost gospodarczy lub spowolnią jego hamowanie, ponieważ złe wyniki amerykańskiej gospodarki zaszkodziłyby jego zabiegom o reelekcję w 2010 roku.
Skomentuj artykuł