Dyskwalifikacja Armstronga, decyzją polityczną?
Dyskwalifikacja kolarza Lance'a Armstronga, ukaranego na podstawie zeznań jego byłych kolegów, którzy sami stosowali doping, była przede wszystkim decyzją polityczną, ignorującą przepisy antydopingowe - uważa wielu ekspertów prawa sportowego.
- Sprawa jest oczywiście wyjątkowa ze względu na swoje rozmiary, ale to nie powód, by nie stosować przepisów, a tak było w tym przypadku - ocenił profesor prawa dopingowego Uniwersytetu w Neuchatel Antonio Rigozzi.
Rigozzi dodał, że jest w stanie zrozumieć, że aby uniknąć "samobójstwa medialnego" Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) wolała zatwierdzić decyzję Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) i odebrać Armstrongowi siedem zwycięstw w Tour de France (1999-2005), ale "podnosząc aspekt polityczny ponad aspekt prawny straciła swoją wiarygodność".
- Nie mamy do czynienia z klasyczną procedurą antydopingową, ale z procedurą Armstronga. Koncentrujemy się wyłącznie na nim i w zamian za korzystne dla śledztwa zeznania zgadzamy się na to, aby oszczędzić wielu innych sportowców przed tą wielką falą - uznał szwajcarski prawnik Alexis Schoeb.
Zauważył on, że wielu byłych kolarzy, którzy ostatnio przyznali się do stosowania dopingu, jak np. były kolega Armstronga z ekipy US Postal, a dziś szef zespołu Garmin Jonathan Vaughters, skorzystało z zapisu o przedawnieniu niedozwolonych czynów po okresie ośmiu lat. Armstronga sądzono natomiast za jeszcze wcześniejsze czyny. - Są dwie wagi, dwie miary - podkreślił.
Francuski prawnik Jean-Jacques Bertrand zwrócił uwagę na fakt, że USADA zrobiła dobry ruch, publikując na stronie internetowej swój liczący ponad tysiąc stron raport w sprawie Armstronga.
- Nikt się nie ośmiela teraz krytykować USADA z obawy, że będzie postrzegany jako obrońca Armstronga. Potrzeba jednak sędziów, którzy są ponad takie uczucia i którzy stosują prawo zgodnie z jego literą- zaznaczył Bertrand, były sędzia Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu.
Ta właśnie instancja, trybunał w Lozannie, powinna - zdaniem Schoeba - rozpatrzyć sprawę amerykańskiego kolarza i wydać, jak w wielu innych przypadkach, ostateczny wyrok. Termin złożenia apelacji do trybunału w Lozannie mija za trzy tygodnie. Jak do tej pory żadna z upoważnionych stron - UCI, Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) i sam Armstrong - tego nie uczyniła.
Skomentuj artykuł