Eksperci o raporcie ws. katastrofy smoleńskiej

Rosjanie ogłosili wstępny raport dotyczący katastrofy TU-154 (fot. lenta.ru)
PAP / wab

Obecność osób trzecich w kabinie pilotów, awaria przyrządów wskazujących wysokość, zignorowanie procedur? - eksperci analizują wstępny raport dotyczący katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

- Dopóki nie zmądrzeją politycy odpowiedzialni za swoje zachowania na pokładzie tych samolotów, to trzeba pilotów po prostu przed nimi chronić - podkreślił Hypki, pełniący funkcję sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa. Ekspert podkreślił, że jednym z kluczowych wniosków, nasuwających się po wstępnym raporcie komisji, wyjaśniającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, jest to, że kabiny pilotów, w samolotach przewożących vipów, powinny być bezwzględnie zamykane.

Równocześnie zaznaczył, że to kto i w jakim celu przychodził do kabiny pilotów Tu-154 nie powinno mieć żadnego znaczenia w podjęciu decyzji o lądowaniu. Komisja poinformowała, że na czarnych skrzynkach zapisały się głosy dwóch osób spoza załogi, według ustaleń PAP jeden z nich należał do gen. Andrzeja Błasika.

- Pilot miał się zachować zgodnie z procedurami. Nie miał prawa ulec żadnym naciskom. Powinien być tak wyszkolony, że jeśli ktoś do niego się zwrócił, powinien powiedzieć - "ja jestem dowódcą, ja podejmuję decyzję, w tych warunkach nie będę lądować" - zaznaczył ekspert.

DEON.PL POLECA

Jak dodał, informacja o tym, że pilot wiedział, iż jest za nisko na 18 sekund przed katastrofą, świadczy o "zignorowaniu przez niego wszystkich procedur, przepisów i nie przejmowaniu się informacjami jakie dostaje". Dodał, że był to wystarczający czas na poderwanie maszyny. - 18 sekund to jest bardzo dużo. Samolot leciał 300 km/h. Pilot mógł wszystko jeszcze zrobić i nie zrobił nic. To świadczy o tym, że cały ten system odpowiedzialny za szkolenia, porządek, dyscyplinę nie sprawdził się. Od ministra Obrony Narodowej począwszy - ocenił Hypki.

Jego zdaniem, wpływu na decyzję pilota nie mogło mieć też zmienne ukształtowanie terenu. - Nie na 18 sekund przed. Poza tym, on powinien znać ukształtowanie lotniska. Powinien nauczyć się go przed lotem na pamięć - dodał ekspert.

- Wojskowi piloci, jeśli korzystają z lotnisk cywilnych i latają według regulaminów latania pasażerskiego, powinni być szkoleni z procedur cywilnych, tak jak piloci cywilni. Powinni m.in. latać odpowiednią ilość godzin fizycznie i na symulatorach, uczyć się, jak się zachować w sytuacjach awaryjnych, szkolić w zakresie odporności na wpływy zewnętrzne. Oni takich szkoleń nie mają, uczą się jedynie przebywać w powietrzu - wyjaśnił Hypki.

Podkreślił też, że załoga powinna ze sobą dłużej latać i nie powinna zamieniać się miejscami, gdyż rola każdego z jej członków jest inna. - Tylko zgranie załogi daje odpowiedni rezultat - dodał, odnosząc się do wypowiedzi członków komisji, że załoga samolotu była kompletowana na kilka dni przed wylotem do Smoleńska.

Przyrządy nie pracowały prawidłowo?

Gdyby przyrządy w samolocie pracowały prawidłowo, pilot wiedziałby, że schodzi poniżej poziomu lotniska, czego pod żadnym pozorem nie wolno mu było robić - uważa z kolei redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" Grzegorz Sobczak.

- Jeżeli przyrządy pracowałyby prawidłowo, to powinny wskazywać, że pilot schodzi poniżej elewacji lotniska - powiedział Sobczak. - Nie sądzę, żeby pilot ryzykował do tego stopnia - zaznaczył.

Przy ustawianiu wysokościomierza podawane było ciśnienie z lotniska w Smoleńsku. Pytany, czy mogło się zdarzyć, że podawana przez kontrolerów pilotom wysokość ciśnienia była inna niż faktycznie w momencie lądowania powiedział: "kontrolerzy mogli podać jakie ciśnienie było w danym regionie na podstawie poprzedniego badania; w ciągu kilku godzin mogło dojść do gwałtownej zmiany ciśnienia".

Sobczak powiedział też, że "pilot miał świadomość, że zbliża się do ziemi i świadomie i celowo mógł to ostrzeżenie zignorować". Dodał, że nie wiadomo na jakiej wysokości system TAWS zadziałał. Prawdopodobnie przy schodzeniu do lądowania z prędkością 4-5 m/ sekundę była to wysokość 100 metrów.

Zdaniem Sobczaka fakt, czy drzwi do kabiny pilotów były otwarte czy nie - nie ma żadnego znaczenia. - Mówi się o tym w kontekście ewentualnych nacisków, ale nawet obecność osoby obcej nie musi powodować żadnego zagrożenia dla lądowania - powiedział.

Zwrócił uwagę, że rozbieżne są informacje, dotyczące doświadczenia pilotów. - Wcześniej mówiło się o 3 tys. godzin nalotu pilota; dzisiaj na konferencji mówiono o 530 godzinach. To znaczna różnica - zauważył.

Wstępny raport Rosjan

Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) ogłosił w środę wstępny raport dotyczący katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

Jak podano, z zebranych dotychczas informacji wynika m.in., że samolot był sprawny, miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na lotnisko w Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Także system wczesnego ostrzegania TAWS, w który był wyposażony - jak ocenili eksperci - był sprawny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eksperci o raporcie ws. katastrofy smoleńskiej
Komentarze (7)
W
wujo
20 maja 2010, 16:51
Nie znam się na lotnictwie,ale zachowanie władzy po katastrofie budzi we mnie wiele obaw.
LC
lądować czy nie lądować
20 maja 2010, 16:17
Zwolenników teori spiskowej nie przekonam, ale... To jest trochę tak, jak z jazdą samochodem. Jeśli jadę stówą w czasie gęstej mgły, nie mogę mieć pretensji o to, że znak drogowy informujący o zakręcie był źle ustawiony, albo że w ogóle go tam nie było... Jest przecież coś takiego jak zasada "ograniczonego zaufnia" Jeśli mowa o tym, że na tym lotnisku w tych warunkach atmosferycznych minimalna widoczność powinna wynosić co najmniej 1000 m, a nie 400 metrów ( o czym pilot TU-154 wiedział), to dlaczego w oógle pilot zdecydował się lądować?  To, co stało się poźniej, było wynikiej tej jednej decyzji: "lądujemy".
CT
co to za bzdury???
20 maja 2010, 15:13
- Wojskowi piloci, jeśli korzystają z lotnisk cywilnych i latają według regulaminów latania pasażerskiego, powinni być szkoleni z procedur cywilnych, tak jak piloci cywilni. Powinni m.in. latać odpowiednią ilość godzin fizycznie i na symulatorach, uczyć się, jak się zachować w sytuacjach awaryjnych, szkolić w zakresie odporności na wpływy zewnętrzne. Oni takich szkoleń nie mają, uczą się jedynie przebywać w powietrzu - wyjaśnił Hypki. przecież to było lotnisko wojskowe!!! na jakich symulatorach? po co? 530 godzin lotu. nie wciskajcie nam kitu
AM
a może coś o rosyjskiej
20 maja 2010, 15:09
wiezy i lotnisku? a może cos o wskazaniach radaru? a może jakies szczegóły badan szczatków samolotu? dlaczego ciała spłoneły a na szczatkach nie widac śladów dymu? te i wiele pytan pozostaja bez odpowiedzi
AC
a co to za bzdury?
20 maja 2010, 15:06
to co wymyslają w tej komisji nie jest warte funta kłaków - nie opiera sie na żadnej analizie ani badaniu. to wszystko wymysły Anodiny . i tyle
D
drażliwy
19 maja 2010, 20:06
Hm, dlaczego zniknął mój post? Jakieś złośliwe chochliki działają na Deonie. Albo pisaliśmy w tym samym czasie z Lolkiem, i coś się sypnęło.Wklejam ponownie  z notatnika. Mam wrażenie że jesteśmy w tej sprawie manipulowani. Rosyjskie media podają więcej szczegółów: Winą za katastrofę samolotu prezydenta polski Lecha Kaczyńskiego, nie można obarczać wyłącznie załogi rozbitego samolotu poinformowało źródło w Polskich SP, zbliżone do śledztwa w sprawie okoliczności katastrofy. Według niego, rejestrator nagrał słowa jednego z pilotów: "usiąść w tej sytuacji jest niemożliwe." Jednak ukraiński agencja informacyjna UNIAN cytując źródło zbliżone do członków międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy, wymienia ludzi, którzy byli w kokpicie. To jest dyrektor protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mariusz Kazana i dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik. Również w dniu 19 maja Komisja IAC poinformowała, że na 27 minut przed katastrofą kontroler powiedział załodze Tu-154, że w porcie lotniczym przeznaczenia, mgła, widoczność 400 m. Na 11 minut przed upadkiem pilotów poinformowano, że załoga IL-76 wykonał dwa podejścia i udał się na lotnisko zastępcze.<a href="http://translate.googleusercontent.com/translate_c?hl=pl&sl=ru&u=http://www.lenta.ru/news/2010/05/19/cockpit/&prev=/search%3Fq%3Dhttp://alternathistory.org.ua/%26hl%3Dpl%26client%3Dfirefox-a%26rls%3Dcom.ubuntu:pl-PL:unofficial%26hs%3DZsq&rurl=translate.google.pl&usg=ALkJrhh6dNif3akLltpuc_nVnCXdWD-9Xg">translate.googleusercontent.com/translate_c</a>
L
LOLOEK
19 maja 2010, 19:45
no jasne pilot winny i koniec.to było oczywiste w chwili gdy nasz rząd olał wagę problemu,nie zwrócił się do organizacji międzynarodowych o powołanie konisji.czy katastrofa była wynikiem zamachu- nie mam pojęcia ale,że nasz rząd dokonał zamachu medialnego to tego jestem pewien.