Eksperci ONZ zebrali zeznania ofiar ataku

(fot. EPA/STR)
PAP / drr

Inspektorzy ONZ ds. broni chemicznej zebrali w poniedziałek zeznania od ofiar ataku z użyciem gazu bojowego, do którego miało dojść na jednym z kontrolowanych przez rebeliantów przedmieść Damaszku. Rosja ostrzegła Zachód przed operacją zbrojną przeciwko Syrii.

Ekipa inspektorów ONZ dotarła wczesnym popołudniem na przedmieście Mudamija, gdzie w zeszłym tygodniu zginęli cywile otruci gazem bojowym. Po drodze jeden z pojazdów inspektorów został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów; inspektorom nic się nie stało.

Sekretarz generalny Ban Ki Mun poinformował, że ONZ wystosowała "stanowczy protest" u władz syryjskich i opozycji z powodu ataku, o który oskarżają się nawzajem reżim prezydenta Baszara el-Asada oraz opozycja. Wyraził nadzieję, że strzały wymierzone w konwój już nigdy się nie powtórzą, a "od jutra eksperci będą mieli zapewnione bezpieczeństwo".

DEON.PL POLECA

Według Ban Ki Muna po tym incydencie "i mimo bardzo trudnych okoliczności" inspektorom udało się "odwiedzić dwa szpitale i porozmawiać ze świadkami, ocalałymi, lekarzami oraz zebrać próbki". Ban Ki Mun nie sprecyzował, gdzie dokładnie znajdują się te szpitale.

Zdaniem szefa ONZ "będzie trzeba trochę poczekać na pierwsze spostrzeżenia (Ake) Sellstroema", który jest szefem ekipy ekspertów. Oenzetowscy eksperci wrócili do stołecznego hotelu późnym popołudniem.

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły Asada o użycie na przedmieściach stolicy gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło. Syryjskie władze stanowczo zaprzeczają oskarżeniom.

Minister obrony USA Chuck Hagel powiedział, że wszelkie działania wobec reżimu Asada zostaną podjęte we współpracy ze wspólnotą międzynarodową i w ramach prawa. Odmówił jednak odpowiedzi na pytania o to, jakie opcje militarne w odniesieniu do Damaszku rozważa Waszyngton i czy podjęcie wojskowej interwencji w Syrii jest prawdopodobne.

Wysoki rangą urzędnik administracji prezydenta Baracka Obamy poinformował, że szef Pentagonu ma zamiar podjąć rozmowy w sprawie Syrii z ministrami obrony Wielkiej Brytanii i Francji; nie podał jednak żadnych terminów.

Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow oświadczył, że operacja zbrojna przeciwko Syrii bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ byłaby bardzo poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego, a także uzgodnień poczynionych podczas czerwcowego szczytu G8. "W deklaracji z tego spotkania czarno na białym zapisano, że wszelkie doniesienia o użyciu broni chemicznej w Syrii powinny być wnikliwie i profesjonalnie zbadane" - wskazał Ławrow. "Wspólnota międzynarodowa ma obowiązek poczekać na wyniki dochodzenia ekspertów ONZ w Syrii" - dodał.

Ławrow zaapelował do krajów zachodnich, aby w stosunku do Syrii postępowały odpowiedzialnie i nie powtarzały błędów z przeszłości. Zapytany, co uczyni Moskwa, jeśli kraje zachodnie przystąpią do akcji zbrojnej przeciwko Syrii, Ławrow odparł, że "Rosja nie zamierza z nikim prowadzić wojny".

Chiny - kolejny po Rosji sojusznik reżimu Asada - także w ezwały do rozważnej reakcji i rozwiązania kryzysu syryjskiego na drodze politycznej. Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi podkreślił, że "Chiny są za niezależnym i obiektywnym dochodzeniem ekspertów ONZ w sprawie oskarżeń o użycie broni chemicznej".

Francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius poinformował, że nie zapadła jeszcze decyzja w sprawie ewentualnej zbrojnej odpowiedzi na atak gazowy. Zastrzegł, że wszystkie opcje pozostają otwarte, a "reakcja musi być proporcjonalna i decyzja w tej sprawie zapadnie w nadchodzących dniach". "Wszystkie opcje są rozważane. Jedyna, której nie bierzemy pod uwagę, to ta, żeby nic nie robić" - zaznaczył. Fabius przyznał, że z powodu sprzeciwu Rosji i Chin podjęcie jakichkolwiek działań w ramach mandatu ONZ byłoby problematyczne.

Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague ostrzegł, że nawet bez jednomyślnego poparcia RB ONZ możliwa będzie odpowiedź na atak chemiczny. Cokolwiek uczynimy, będzie to w zgodzie z prawem międzynarodowym - zapewnił.

Wielka Brytania jest w grupie zachodnich krajów, które wzywają do zdecydowanej reakcji międzynarodowej na atak chemiczny z 21 sierpnia. "My, Stany Zjednoczone i inne kraje, jak Francja, są zgodne, że nie można pozwolić, by w XXI wieku bezkarnie była używana broń chemiczna, ale nie mogę w tej chwili sprecyzować żadnych opcji militarnych" - oświadczył Hague.

Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert powiedział, że jeśli inspektorzy ONZ potwierdzą użycie broni chemicznej przez reżim Asada, "będzie to musiało zostać ukarane". Według Associated Press w ten sposób rząd Niemiec po raz pierwszy zasugerował, iż poparłby w takiej sytuacji "międzynarodową odpowiedź militarną przeciwko Syrii". Seibert nie skonkretyzował, jakiego rodzaju mogłaby to być odpowiedź, ale - jak pisze AP - nie wykluczył użycia siły.

Szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu oświadczył, że jego kraj przyłączyłby się do każdej międzynarodowej koalicji przeciwko Syrii, gdyby w ONZ nie udało się osiągnąć szerszego konsensusu w sprawie akcji przeciwko temu krajowi.

"Zawsze traktujemy priorytetowo współdziałanie ze społecznością międzynarodową, na mocy decyzji Narodów Zjednoczonych. (Ale) jeśli taka decyzja nie zapadnie na forum RB ONZ, na porządku dnia (...) staną inne opcje" - cytuje w poniedziałek ministra dziennik "Milliyet".

"Obecnie 36-37 krajów omawia te opcje. Jeśli w tym procesie sformowana zostanie koalicja przeciwko Syrii, Turcja zajmie w niej swoje miejsce" - powiedział Davutoglu.

Tymczasem prezydent Syrii ponownie odrzucił oskarżenia o atak chemiczny, które jego zdaniem mają "wyłącznie polityczny charakter", a "ich przyczyną jest seria zwycięstw sił rządowych nad terrorystami". W wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Izwiestija" Asad dodał, że oświadczenia polityków w USA i innych państwach na temat ataku chemicznego to "kpina ze zdrowego rozsądku i lekceważenie opinii publicznej we własnych krajach". Ostrzegł, że jeśli Stany Zjednoczone mimo wszystko zdecydują się na akcję zbrojną lub nawet interwencję w Syrii, to "doznają fiaska, jak we wszystkich rozpętanych przez siebie wojnach, począwszy od Wietnamu".

Według szefa syryjskiego państwa "przeszkodą dla interwencji militarnej w Syrii jest powszechna świadomość, że to, co dzieje się w Syrii, nie jest rewolucją ludową i wołaniem o reformy, lecz terroryzmem". Asad zauważył, że "ataki terrorystów przeciwko Syrii zagrażają stabilności na całym Bliskim Wschodzie" i oświadczył, że "jeśli ktoś marzy o przekształceniu Syrii w marionetkę Zachodu, to nie doczeka się tego".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Eksperci ONZ zebrali zeznania ofiar ataku
Komentarze (2)
P
PanB
26 sierpnia 2013, 17:54
"Władze Syrii zgodziły się w niedzielę dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku chemicznego z ostatniej środy, ale zdaniem władz USA jest już zbyt późno na przeprowadzenie tam wiarygodnych badań." - Dlaczego zbyt późno? Czy mieli wysłać inspektorów tego samego dnia? Przecież, trzeba przeanalizwoać sytuację, wyznaczyć bezpieczną trasę, zabezpieczyc miejsce, takie działania wymagaja czasu. Po drugie, decyzje polityczne także trwają, inspektorzy mają swoje wytyczne - na łapu capu to można muchy łapać, a nie dochodzić prawdy w sprawie użycia broni chemicznej. Widać, że ktoś mocno prze w kierunku eskalacji konfliktu, który może się rozlać na kraje sąsiednie.    
M
marcinos
26 sierpnia 2013, 17:18
http://www.youtube.com/watch?v=8g3yumvDi7M