Emigranci tak, ale tylko wysoko wykwalifikowani

(fot. EPA/ANDY RAIN)
PAP / slo

Czołowy polityk opozycyjnej Partii Pracy, jej rzecznik ds. biznesu Chuka Umunna zasygnalizował, że laburzyści mogliby się zgodzić na to, by do W. Brytanii przyjmować z UE tylko tych emigrantów, którzy mają konkretne oferty pracy bądź są wysoko wykwalifikowani.

Jego zdaniem w zamyśle twórców integracji europejskiej zasada swobodnego przepływu siły roboczej dotyczyła wysoko wykwalifikowanych pracowników, a nie masowej migracji.

"Mówiąc o swobodnym przemieszczaniu się siły roboczej twórcy UE mieli na myśli pracowników posiadających ofertę pracy w innym kraju członkowskim albo kwalifikacje poszukiwane na rynku pracy kraju, w którym zamierzali się zatrudnić " - zaznaczył Umunna, który sam jest synem imigrantów.

"Problem, z którym mieliśmy czynienia (jako rząd Partii Pracy - PAP) i z którym mamy do czynienia także teraz, polega na tym, że (z nowych krajów UE) przyjechało dużo ludzi wykwalifikowanych do prac nie wymagających kwalifikacji. Błędem było to, że tego nie przewidzieliśmy" - powiedział w programie Question Time telewizji BBC1.

Umunna dodał, że zmiana unijnej zasady swobodnego przepływu siły roboczej jest potrzebna, by zapobiec podejmowaniu nie wymagających kwalifikacji prac w bogatych krajach UE przez wykwalifikowanych imigrantów z krajów biedniejszych. Efektem jest to, że nisko wykwalifikowanym rodzimym pracownikom trudno jest konkurować z imigrantami.

Zmiany w prawie o swobodnym przepływie pracowników w ramach UE powinny zdaniem polityka iść w kierunku powrotu do pierwotnej idei przyświecającej twórcom europejskiej integracji.

Laburzyści poparli ostatnie posunięcia rządu zmierzające do zamknięcia nowym imigrantom z UE dostępu do niektórych świadczeń przez pierwsze trzy miesiące pobytu i usztywnienia kryteriów przyznawania świadczeń.

Skrytykowali zarazem premiera Davida Camerona za to, że sięgnął po te środki dopiero w ostatniej chwili, z obawy przed przyjazdem Bułgarów i Rumunów po otwarciu dla nich unijnego rynku pracy od 1 stycznia br.

Wcześniej rzeczniczka partii ds. polityki wewnętrznej Yvette Cooper mówiła, że imigracja musi być lepiej kontrolowana i że oprócz pozytywów ma także negatywy.

Partia Pracy znalazła się w defensywie w następstwie zarzutów, że jej rząd nie przewidział skutków otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla obywateli z państw postkomunistycznych, które weszły do UE w 2004 r., czego efektem były masowe przyjazdy głównie Polaków, Litwinów i Słowaków. Niedocenienie społecznego znaczenia migracji uważane jest za jeden z głównych powodów tłumaczących wyborczą porażkę laburzystów w wyborach 2010 r.

Czołowy polityk w rządzie ówczesnego premiera Tony'ego Blaira, Jack Straw (w latach 2001-06 minister spraw zagranicznych), przyznał, że nieskorzystanie z możliwości wprowadzenia okresu przejściowego dla obywateli z nowych krajów UE było błędem.

Premier Cameron zaznaczył, że takie okresy będą regułą wobec obywateli krajów nowo przyjętych do UE. Opowiedział się też za ograniczeniem zasady swobodnego przepływu siły roboczej, tzn. za stosowaniem jej wobec państw o zbliżonym poziomie dochodów na głowę mieszkańca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Emigranci tak, ale tylko wysoko wykwalifikowani
Komentarze (2)
C
Cogito
10 stycznia 2014, 16:17
Gdyby USA miało takie podejście do ludzi 100 temu, "The American Dream" nigdy nie miałby miejsca. Problemem jest co innego - zasiłek socjalny. Kiedy nie masz co do garnka włożyć to się starasz. Kiedy masz, i nie masz ambicji - gnuśniejesz (jak maruda na kanapie ;) ) i to jest problem. Nie emigracja a nieróbstwo.
MR
Maciej Roszkowski
10 stycznia 2014, 15:46
A ja myślę, że dla Anglików nie są zagrożeniem Polacy lądujący na zmywaku, czy na dworcach, ale właśnie ci przedsiębiorczy, którzy coś umieją i coś chcą osiągnąć zakładając sklep, kafejkę i inny mały biznes, a z czasem rozwijający się.