Europa u progu rewolucji bankowej

Europa u progu rewolucji bankowej
(fot. Foter.com / CC BY-SA)
PAP / kn

Unia bankowa jest określana mianem rewolucji, bo ma stworzyć nowy system postępowania z upadającymi bankami, który oszczędzi kieszenie podatników. Ma też inne, równie rewolucyjne oblicze - w ostateczności straty mogą dotknąć także dużych depozytów bankowych.

Jak powiedział niedawno francuski minister finansów Pierre Moscovici, europejski system finansowy stoi u progu "prawdziwej rewolucji". O ile poważną zmianą był już wspólny nadzór bankowy eurolandu, który stanowi pierwszy etap unii bankowej, o tyle prawdziwą rewolucją mają być wspólne zasady postępowania z upadającymi bankami.
Upadki banków, zwłaszcza w finansowanej kredytami gospodarce unijnej, pociągają za sobą ogromne konsekwencje, potrafią też niemal "zatopić" kraj. Tak było w przypadku Irlandii, a w mniejszym stopniu także w Hiszpanii i na Cyprze. By nie dopuścić do chaosu związanego z nieuporządkowaną likwidacją, państwa pustoszą swoje kasy, a więc kieszenie podatników.
W tej sytuacji pojawiło się pytanie o to, skąd - jeśli nie z budżetów krajów i funduszy ratunkowych eurolandu - miałyby pochodzić pieniądze na ratowanie banków. Komisja Europejska zaproponowała w ubiegłym roku, by straty związane z restrukturyzacją i likwidacją banków były w pierwszym rzędzie pokrywane przez udziałowców banków i niektórych wierzycieli, a na końcu nawet przez właścicieli większych, niegwarantowanych depozytów (powyżej 100 tys. euro). Unijni urzędnicy uspokajają, że depozyty osób prywatnych i małych firm będą mieć preferencyjny status, dzięki któremu będą rozważane przy stratach dopiero na samym końcu, a także że regulacja tworzy zasadę, która wcześniej nie była zapisana.
Jeszcze w trakcie uzgadniania nowych przepisów na Cyprze przeprowadzono "eksperyment na żywym organizmie". By otrzymać pomoc finansową od strefy euro, Cypr musiał objąć stratami wierzycieli banków i początkowo nawet właścicieli oszczędności gwarantowanych, czyli poniżej 100 tys. euro. Wywołało to oburzenie na wyspie oraz zachwiało zaufaniem do instytucji finansowych eurolandu. Ostatecznie wycofano się z tego pomysłu, ale przypadek Cypru otworzył nowy rozdział, pokazując, że w tej rewolucji depozyty bankowe nie są już do końca bezpieczne.
Uzgodniona dyrektywa wymuszająca straty wierzycieli będzie podstawą drugiego etapu unii bankowej - wspólnej agencji i funduszu restrukturyzacji oraz uporządkowanej likwidacji banków. Etap ten jest jednak dużo bardziej skomplikowany niż wspólny nadzór, bo choć fundusz ma być finansowany ze składek banków, to pojawia się pytanie, skąd wziąć pieniądze w razie sytuacji kryzysowej, zanim fundusz się "napełni", co ma potrwać 10 lat. Propozycja, by zabezpieczeniem był fundusz ratunkowy strefy euro (EMS), napotyka opór Niemiec, które w największej mierze się do niego dokładają.
Nawet gdyby zabezpieczeniem był fundusz strefy euro - co niektóre źródła UE uważają za mało prawdopodobne - to co miałoby się stać z krajami spoza strefy euro, które przystąpią do unii bankowej? Dyplomata kraju spoza eurolandu wskazał, że wspólny mechanizm upadłościowy ma powstać na bazie artykułu traktatu o wspólnym rynku, więc powinno być zabezpieczenie "albo dla nikogo, albo dla wszystkich" - a to oznacza także kraje spoza strefy euro, które do unii bankowej nie przystąpią.
Element zabezpieczenia może być najtrudniejszy do uzgodnienia we wspólnym mechanizmie upadłościowym. Ministrowie będą starali porozumieć się w tej sprawie na specjalnym spotkaniu dzień przed szczytem UE (19-20 grudnia), który ma potwierdzić zaangażowanie UE na rzecz budowania unii bankowej. Brak porozumienia ministrów może świadczyć o ich niewystarczającej determinacji.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Europa u progu rewolucji bankowej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.