Eurosceptycy ostro skrytykowali Merkel
Eurosceptycy, wśród nich Polacy, w Parlamencie Europejskim zarzucili w środę niemieckiej kanclerz Angeli Merkel dominację w UE, a prezydenta Francji Francois Hollande'a oskarżyli o poddawanie się woli Berlina. Merkel i Hollande razem wygłosili przemówienia w PE w Strasburgu.
"W UE nie chodzi dziś już o pokój, ale o władzę" - powiedział lider brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigel Farage w trakcie debaty po wystąpieniach przywódców Francji i Niemiec. Jak dodał, jeszcze 26 lat temu, gdy w europarlamencie gościli ówczesny kanclerz Helmut Kohl i prezydent Francois Mitterrand, było to partnerstwo "równych sobie".
"Dziś Francja jest w dużo gorszej sytuacji i głos francuski w UE jest raczej cichym piskiem. Projekt, który miał na celu ograniczenie władzy Niemiec, sprawił, że mamy pełną dominację Niemiec w Europie" - mówił Farage.
Jego zdaniem spory o rozwiązanie kryzysu spowodowanego napływem uchodźców pokazały, że nie ma już "Europy pokoju, ale jest Europa podziałów".
Przewodnicząca francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen nazwała prezydenta Hollande'a "wicekanclerzem, administratorem niemieckiej prowincji Francji".
Oskarżyła go o "ignorowanie interesów Francji" i przyklaskiwanie Niemcom. "Interesem Francji nie jest to, by ślepo poddawać się polityce Brukseli, Waszyngtonu czy Berlina" - powiedziała Le Pen.
"Mamy do czynienia z dominacją niemiecką. Obrona interesów niemieckich nie może prowadzić do tego, że wszystkie inne kraje mają być poddanymi Niemiec" - dodała francuska eurodeputowana.
Do głosu krytyków dołączył także polski europoseł PiS Ryszard Legutko, wiceprzewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. "Mówi się, że dzisiejsza debata dowodzi, iż francusko-niemiecka maszyna pracuje bez zarzutu. Ale czy to właśnie nie stanowi sedna problemu? Dwa państwa decydują za wszystkich. Chciałbym przypomnieć, że w UE jest 28 państw, a 28 to więcej niż 2" - mówił europoseł PiS.
Zarzucił on Merkel, że "czasem zapomina, na czym polega różnica między przywództwem a dominacją". Jak wskazał, decyzji o otwarciu niemieckich granic dla imigrantów, a następnie o ich zamknięciu Merkel nie skonsultowała z żadnym krajem ani instytucją UE. "Czyż nie jest to dowód dominacji?" - pytał.
"Pani Kanclerz - podobnie jak ja - spędziła młodość w kraju komunistycznym. Pamiętam z tamtego okresu powiedzenie: komunizm to system, który odważnie rozwiązuje stworzone przez siebie problemy. To samo można dziś powiedzieć o Unii Europejskiej. Stworzyliśmy wspólną walutę, euro, i od pierwszego dnia jej funkcjonowania zmagamy się z problemami, które z tego wynikły. Zaś rozwiązywanie tych problemów doprowadziło do większej dominacji i lekceważenia dla podstawowych zasad współpracy" - powiedział europoseł PiS.
Legutce odpowiedział przewodniczący frakcji liberałów Guy Verhofstadt. "Pan mówi, że UE to problem i że sama stwarza sobie problemy. W XX wieku 20 mln obywateli zginęło nie przez Europę, ale przez nacjonalizm i populizm" - powiedział.
Verhofstadt apelował o ściślejszą integrację Unii, aby rozwiązać obecne kryzysy, które mają charakter egzystencjalny. "Jeśli jutro zniknie waluta euro albo rozpadnie się system Schengen, to co nam pozostanie? Będziemy tylko luźną konfederacją państw narodowych, słabą gospodarczo, bez wielkiego znaczenia na świecie" - powiedział.
"To Amerykanie i Chińczycy będą dyktować nam normy gospodarcze, a Asad i Putin będą decydować, jak ma wyglądać stabilność w Europie" - ostrzegł lider liberałów.
Także szef największej frakcji w PE, Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber apelował do Merkel i Hollande'a o przywództwo, zwłaszcza że w UE nie brakuje sił politycznych, "które chcą straszyć i niszczyć".
"Ta rzeczywistość polityczna jest coraz bardziej prawdziwa. Konieczne jest przywództwo. Bez niego nie bylibyśmy w stanie dokonać zjednoczenia Niemiec, czy zniesienia kontroli granic" - ocenił.
Wzywał do tego, by okazywać ambicje, bo "potrzebujemy wzmocnienia strefy euro, silniejszej działalności UE na arenie międzynarodowej", a także "wspólnych działań wojskowych". "Bardzo proszę, żeby mieli państwo odwagę. To pilne, bo świat na nas nie poczeka" - zwrócił się do Merkel i Hollande'a.
Skomentuj artykuł