Finlandia: Strajk przeciwko oszczędnościom budżetowym
Jednodniowy strajk unieruchomił w piątek transport publiczny w całej Finlandii; strajkowali też inni pracownicy sektora publicznego. Protestowano przeciwko rządowym cięciom budżetowym, które są elementem programu wyprowadzenia Finlandii z kryzysu.
Przec cały dzień nie jeździły pociągi i transport miejski. Narodowy przewoźnik Finnair odwołał kilkadziesiąt lotów krajowych; na lotniskach zanotowano opóźnienia w lotach zagranicznych z powodu przerwy w pracy służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Rejsy promów, w tym na trasach do Szwecji i Estonii, odbywały się natomiast normalnie. W sumie w strajku uczestniczyło ok. 300 tys. osób.
W trakcie największych od 1991 roku wieców protestacyjnych w Helsinach i innych głównych fińskich miastach zamknięte były urzędy. W ulewnym deszczu demonstrowało przed stołecznym dworcem kolejowym około 30 tys. ludzi; na czas dwugodzinnej demonstracji zamknięto około 300 sklepów z alkoholem.
"Gospodarka nie jest w dobrym stanie, ale nie uzdrowimy jej siłą, wymaga to współpracy" - powiedział do wiwatującego tłumu Antti Rinne, przywódca opozycyjnych socjaldemokratów i były lider związkowy.
Do strajku doszło, gdy po raz drugi od maja fiaskiem zakończyły się rozmowy związkowców z rządem w sprawie układów zbiorowych. Trzy związki zawodowe, które reprezentują 2,2 mln pracowników na ogólną liczbę 5,5 mln mieszkańców Finlandii, protestują przeciwko rządowym cięciom, w tym ograniczeniu wypłat świadczeń wakacyjnych, chorobowych i wynagrodzeń za nadgodziny.
Cięcia są częścią wieloletniego planu premiera Juhy Sipili zaoszczędzenia na wydatkach publicznych 10 mld euro do 2030 roku, aby zrównoważyć fińskie finanse publiczne. W piątek premier napisał na Twitterze, że da związkom czas do 30 września na przedstawienie swoich propozycji.
Trójpartyjna rządząca koalicja pod wodzą Sipili ogłosiła "bolesne decyzje" po przejęciu władzy w maju tego roku. W składzie rządu znajduje się populistyczna Partia Finów, która wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec ratowania pogrążonych w kryzysie innych krajów UE i chciała wyrzuceni Grecji ze strefy euro.
"Uważam naszą sytuację gospodarczą za mniejszy problem niż napływ do Finlandii imigrantów i uchodźców" - powiedział premier Sipila w telewizji YLE. Dodał, że w piątek do kraju przybędzie ok. 1000 osób poszukujących azylu, a w czwartek ok. 500 migrantów, głównie Irakijczyków, wjechało do Finlandii od strony Szwecji.
Władze w Helsinkach informowały wcześniej o gotowości przyjęcia w tym roku do 30 tys. uchodźców, w porównaniu z 3650 osobami w 2014 roku.
Skomentuj artykuł