Flynn przyznał się do winy ws. okłamania FBI; obiecał współpracę
Były doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn przyznał się w piątek podczas przesłuchania do złożenia fałszywych zeznań FBI ws. kontaktów z Rosjanami i obiecał "pełną współpracę" z wymiarem sprawiedliwości. Wall Street zareagowała spadkami.
Flynn jest skłonny zeznać, że "Trump nakazał mu nawiązać kontakt z Rosjanami" - podaje agencja Reutera za ABC News, zastrzegając, że nie zdołała potwierdzić jeszcze tej informacji. ABC powołuje się na osobę z bliskiego otoczenia Flynna.
Prokurator specjalny Robert Mueller, badający sprawę ingerencji Rosji w wybory w USA, postawił byłemu doradcy prezydenta USA zarzut złożenia fałszywych zeznań podczas przesłuchania przez FBI w sprawie spotkań z byłym ambasadorem Rosji w USA Siergiejem Kislakiem.
Powiązania Flynna z Rosją bada komisja Muellera, FBI, są one także przedmiotem dochodzenia komisji wywiadu w Senacie i Izbie Reprezentantów.
Piątkowe zeznanie Flynna to wyraźny sygnał, że stał on się ważnym i współpracującym świadkiem w śledztwie Muellera; to ogromny postęp w jego dochodzeniu, dotyczy bowiem byłego członka administracji Trumpa, który odegrał ważną rolę w jego kampanii wyborczej - komentuje dziennik "The Hill".
Komisja Muellera zarzuciła mu, że "rozmyślnie i świadomie" złożył "fałszywe, fikcyjne i oszukańcze" zeznania w sprawie kontaktów z Kislakiem - podaje CNN.
Dotyczyły one - według oskarżycieli - zabiegów o złagodzenie reakcji Kremla na wydalenie z USA rosyjskich dyplomatów przez administrację Baracka Obamy, przed przekazaniem władzy Trumpowi, a także o wpłynięcie Rosji na odłożenie lub zablokowanie głosowania RB ONZ.
Oskarżyciele powiedzieli też w piątek, że wysokiej rangi przedstawiciel ekipy Trumpa, odpowiedzialnej za przejęcie władzy w Białym Domu, omawiał z Flynnem sprawy, które miał on poruszyć w rozmowie z Kislakiem.
CNN podkreśla, że przyznanie się Flynna oznacza dalsze kłopoty dla Trumpa, zważywszy, że Mueller prowadzi też dochodzenie w sprawie utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości w związku z decyzją prezydenta o zwolnieniu byłego szefa FBI Jamesa Comeya. Trump miał naciskać na niego, by zakończył śledztwo w sprawie Flynna, a następnie zdymisjonował go.
Na piątkowe zeznania Flynna zareagował doradca prawny Białego Domu Ty Cobb, który powiedział: "Nic w jego przyznaniu się do winy czy też w oskarżeniu nie obciąża nikogo poza samym Flynnem".
Reuters podał, powołując się na dwóch przedstawicieli służb bezpieczeństwa, że były doradca prezydenta Trumpa oddał się w piątek w ręce FBI.
Na wiadomość o jego zeznaniu Wall Street zareagowała spadkami; jak wyjaśnia AP, inwestorzy obawiają się, że oznacza to kłopoty dla Trumpa i poważnie utrudni mu przeforsowanie reformy systemu podatkowego, której projekt napawał Wall Street sporym optymizmem.
Flynn został w lutym zwolniony przez Trumpa, gdy okazało się, że zataił przed wiceprezydentem Mike'iem Pence'em szczegóły swoich rozmów z ambasadorem Kislakiem.
Na początku marca Flynn zabiegał - bezskutecznie - w rozmowach z komisjami Kongresu prowadzącymi równoległe dochodzenia w sprawie ingerencji Rosjan w wybory o immunitet w zamian za udział w przesłuchaniu na temat możliwych powiązań między Rosją a sztabem wyborczym Trumpa.
Adwokat Flynna Robert Kelner poinformował wówczas, że jego klient "zdecydowanie ma co opowiadać i bardzo chce to zrobić, jeśli okoliczności będą sprzyjające".
Po jego dymisji media ujawniły, że w 2015 roku Flynn otrzymał od powiązanych z Rosją przedsiębiorstw około 70 tys. dolarów oraz że w okresie kampanii wyborczej Trumpa był on także płatnym lobbystą rządu Turcji.
Skomentuj artykuł