Francja: premier Libanu Hariri przybył do Paryża
Premier Libanu Saad Hariri, który na początku listopada niespodziewanie z terytorium Arabii Saudyjskiej ogłosił, że ustępuje ze stanowiska, przybył w sobotę rano do Paryża - poinformowały źródła blisko związane ze sprawą, na które powołuje się agencja AFP.
Hariri, który przyleciał do Paryża na zaproszenie prezydenta Emmanuela Macrona, ma się z nim spotkać w ciągu dnia, żeby spróbować rozwiązać kryzys polityczny spowodowany niespodziewaną dymisją - podały te źródła.
To nie jest oferta azylu politycznego
Libańska telewizja Future TV, należąca do rodziny Haririch, powiadomiła o przybyciu Saada Haririego do Francji na podstawie potwierdzonych informacji z bliskiego otoczenia premiera Libanu. Według źródeł na paryskim lotnisku Le Bourget, na które powołuje się AFP, Hariri przyleciał do stolicy Francji z Arabii Saudyjskiej w sobotę o godzinie 7 rano.
Agencja Associated Press informuje, że libańskie telewizje pokazały, jak Hariri wychodzi z samochodu i kieruje się do swego domu w Paryżu, nie zamieniając słowa z dziennikarzami. Premierowi towarzyszyła jego żona Lara al-Azm, ale na materiale filmowym nie widać ich trojga dzieci.
Prezydent Macron osobiście zaprosił do Francji Haririego z rodziną, zaznaczając, że nie jest to oferta azylu politycznego. 4 listopada Harriri w przemówieniu transmitowanym ze stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadu, niespodziewanie ogłosił swoją dymisję.
Oskarżenie dla współrządzących w Libanie
Oskarżył współrządzący w Libanie szyicki Hezbollah i wspierający go Iran o sianie chaosu w regionie. Oświadczył również, że obawia się o własne życie. Prezydent Libanu Michel Aoun odmówił przyjęcia rezygnacji; podkreślił, że rozważy ją dopiero, gdy premier wróci do kraju i wyjaśni powody swej decyzji.
Liban podzielony jest na obóz lojalny wobec Arabii Saudyjskiej, kierowany dotąd przez Haririego, i blok wierny Iranowi, reprezentowany przez Hezbollah. Nagła rezygnacja Haririego, najprawdopodobniej wymuszona przez Rijad, jest interpretowana jako element rozgrywki w walce o wpływy w regionie, jaką Saudowie toczą z Iranem i popieranym przez niego Hezbollahem.
Skomentuj artykuł