G7: walka z terroryzmem zdominuje obrady
W Taorminie na Sycylii w piątek rozpoczyna się 43. szczyt przywódców krajów G7: USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji, Niemiec, Kanady i Japonii. Oczekuje się, że dwudniowe obrady skoncentrowane będą na walce z terroryzmem.
Przy stole obrad G7 zadebiutuje czworo nowych przywódców: prezydent USA Donald Trump, premier Włoch Paolo Gentiloni, szefowa brytyjskiego rządu Theresa May oraz sprawujący urząd od kilkunastu dni prezydent Francji Emmanuel Macron. Będą także: kanclerz Angela Merkel, premierzy Kanady Justin Trudeau i Japonii Shinzo Abe.
Przybędą przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Będzie to już czwarte forum polityczno-ekonomiczne szefów państw i rządów bez udziału Rosji. Kraj ten, który uczestniczył w formule G8, został w niej zawieszony w 2014 roku po rosyjskiej aneksji Krymu. Głos Rosji zostanie wzięty pod uwagę w czasie obrad - zapowiedział ich gospodarz, premier Gentiloni.
W czasie spotkania z prezydentem Władimirem Putinem w Soczi 17 maja szef włoskiego rządu oświadczył, że Rosja jest "bardzo ważnym aktorem na scenie międzynarodowej, w kontekście wydarzeń w rejonie Morza Śródziemnego i innych". Dlatego - dodał Gentiloni - opinie Moskwy "muszą stanowić część dyskusji" w Taorminie.
“Uwzględnienie tak ważnego aktora to obowiązek tego, którego zadaniem jest przewodniczenie G7" - dodał.
Komentatorzy we włoskiej prasie podkreślają, że po poniedziałkowym zamachu w Manchesterze na pierwszym planie rozmów będzie walka z terroryzmem.
Paolo Gentiloni zapowiedział dzień po tym ataku: "Pracujemy nad tym, aby z obrad G7 w Taorminie wystosowany został tak mocny komunikat, jak to możliwe, w sprawie nadzwyczajnego wspólnego zaangażowania przeciwko terroryzmowi".
"To będzie okazja, by powtórzyć razem, że nikczemność tych, którzy odbierają życie młodym ludziom, nie wygra z naszą wolnością" - dodał włoski premier.
Według agencji Ansa przedstawiciele wszystkich delegacji w trybie pilnym przystąpili do prac nad wspólnym dokumentem dotyczącym walki z terroryzmem.
Znacznie trudniejszym tematem dyskusji przy stole siódemki, zauważają włoscy komentatorzy, będą kwestie klimatyczne.
Zwraca się uwagę, że według źródeł francuskich możliwe jest, że włoska prezydencja w G7 będzie zmuszona z powodu podziałów przygotować dwa teksty na ten temat. Jeden byłby bardziej umiarkowany, a zatem "rozczarowujący", a drugi zawierający zobowiązania siedmiu potęg gospodarczych, przede wszystkim USA, w sprawie realizacji porozumienia klimatycznego z Paryża.
Strona francuska, podkreśla dziennik "Il Sole-24 Ore", oczekuje, że Trump wyjaśni jednoznacznie, czy zamierza tej umowy przestrzegać, czy też ją porzuci. Ekonomiczna gazeta nie wyklucza, że prace nad dokumentem końcowym obrad może opóźnić nie tylko sporna sprawa klimatu, ale także kwestie handlowe. I w tych, dodaje, stanowisko strony amerykańskiej nie jest jasne.
Dziennik "La Repubblica" podkreśla, że od przywódców oczekuje się silnego sygnału sprzeciwu wobec protekcjonizmu. Protekcjonistyczne skłonności głównego uczestnika szczytu, czyli Donalda Trumpa, już ostygły - zauważają komentatorzy.
Należy przygotować się na to, że prezydent USA, osłabiony przez kłopoty na wewnętrznej scenie politycznej, między innymi przez sprawę domniemanych powiązań jego sztabu wyborczego z Rosją, przybędzie na włoską wyspę "o kulach" - uważa cytowany przez Ansę ekspert Alberto Forchielli.
Jak dodał, naprzeciwko tego najbardziej eurosceptycznego z prezydentów USA stanie Europa pełna nowego wigoru i wzmocniona dzięki wyborom we Francji i jeszcze silniejszej pozycji kanclerz Angeli Merkel.
“Na G7 nie zobaczymy administracji USA gotowej stawić czoło Europie" - ocenił Forchielli.
Były dwukrotny premier Włoch i były przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi w artykule na łamach rzymskiego dziennika "Il Messaggero" napisał: "Szczyt będzie okazją do tego, by zobaczyć, jakie stanowisko nieprzewidywalny Trump zajmie wobec swych rozmówców, z których kilkoro nie należy na pewno do jego ulubieńców".
Prodi zaapelował też do rządu Paolo Gentiloniego o to, by przy stole obrad stanowczo poruszył kwestię migracji i konieczności wypracowania wspólnej strategii wobec tego zjawiska.
"W obliczu tego ogromnego fenomenu zostaliśmy pozostawieni sami sobie przez wszystkich, poczynając od naszych europejskich przyjaciół" - zauważył polityk włoskiej centrolewicy. Przypomniał, że obrady w "raju" w Taorminie odbywać się będą w pobliżu "piekła", jakie ma miejsce na Morzu Śródziemnym.
Szef włoskiej dyplomacji Angelino Alfano zapowiedział, że kryzys migracyjny będzie tematem jednej z poszerzonych sesji, jakie odbędą się na marginesie szczytu G7. Będą w niej uczestniczyć przedstawiciele Unii Afrykańskiej i rządów kilku krajów Afryki.
Oczekuje się, że tematem dyskusji będzie konflikt w Syrii, choć w tej sprawie obserwatorzy nie przewidują żadnego przełomu.
Premier Japonii Shinzo Abe zadeklarował, że podniesie kwestie prób rakietowych przeprowadzanych przez Koreę Północną.
Skomentuj artykuł