Gazprom grozi Ukrainie zakręceniem gazu
(fot. Thawt Hawthje / Foter / CC BY)
PAP / kn
Gazprom w piątek dał do zrozumienia, że może zakręcić Ukrainie kurek z gazem, gdyż ta zalega z płatnościami za odebrane paliwo.
Rosyjski koncern ostrzegł, że może to doprowadzić do kryzysu z tranzytem surowca przez ukraińskie terytorium.
"7 marca przypadał ostateczny termin opłaty za lutowe dostawy gazu na Ukrainę. Płatności tytułem spłaty długu Gazprom nie otrzymał. Z uwzględnieniem zniżki, która obowiązuje w pierwszym kwartale, przeterminowane zadłużenie znacznie wzrosło i wynosi 1 miliard 890 milionów dolarów" - poinformował prezes Gazpromu Aleksiej Miller.
Oznajmił, że wzrost ukraińskiego zadłużenia "w praktyce oznacza, że Ukraina przestała płacić za gaz". Podkreślił też, że Gazprom nie może dostarczać gazu bezpłatnie. "Albo Ukraina spłaci zadłużenie i opłaci bieżące dostawy, albo pojawi się ryzyko powrotu do sytuacji z początku 2009 roku" - ostrzegł.
1 stycznia 2009 roku Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę, uzasadniając to brakiem kontraktu na ten rok i długami ukraińskiego Naftohazu za paliwo dostarczone w 2008 roku.
7 stycznia rosyjski koncern przerwał tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy do innych krajów Europy, co z kolei uzasadnił bezprawnym przejmowaniem tego surowca przez stronę ukraińską i wyłączeniem przez nią rurociągów, którymi transportowane było rosyjskie paliwo. Ukraina zaprzeczyła, by kradła gaz przeznaczony dla innych odbiorców europejskich, a odpowiedzialnością za przerwanie tranzytu rosyjskiego paliwa obarczyła Gazprom.
W konsekwencji kraje Europy w środku zimy przez 20 dni były odcięte od dostaw gazu z Rosji.
Agencja Interfax odnotowuje, że po raz pierwszy w ciągu ostatnich pięciu lat w stosunkach rosyjsko-ukraińskich w sferze gazowej pojawiło się porównanie z kryzysem z początku 2009 roku.
We wtorek Miller podczas spotkania z premierem Dmitrijem Miedwiediewem poinformował, że Gazprom podjął decyzję o cofnięciu z dniem 1 kwietnia zniżki na gaz, przyznanej Ukrainie w grudniu 2013 roku.
Jako powód tej decyzji podał niespłacenie przez Naftohaz długu za surowiec odebrany w ubiegłym roku i nieregulowanie przez ukraiński koncern płatności za tegoroczne dostawy.
Miedwiediew uznał decyzję Gazpromu za "absolutnie słuszną". Zaproponował też przyznanie Ukrainie kredytu w wysokości 2-3 mld USD na spłacenie długu wobec rosyjskiego koncernu.
Ministerstwo Energetyki Rosji w poprzednią sobotę oświadczyło, że w związku z niedotrzymaniem przez Ukrainę zobowiązań dotyczących regulowania należności za gaz nie ma sensu przedłużania na II kwartał porozumienia o obniżeniu ceny surowca. Resort energetyki przypomniał, że umowa o obniżeniu ceny powinna być przedłużana co kwartał.
W grudniu 2013 roku podczas spotkania z ówczesnym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem w Moskwie, do którego doszło po odstąpieniu przez Kijów od podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską, prezydent Władimir Putin zgodził się na obniżenie o jedną trzecią ceny rosyjskiego gazu dla Ukrainy i przedłużenie terminu płatności za błękitne paliwo odebrane przez stronę ukraińską w 2013 roku.
Zgodnie z ustaleniami Putina i Janukowycza od stycznia Ukraina płaci za surowiec 268,5 dolara za 1000 metrów sześciennych. Wcześniej płaciła 410 USD. Uzgodniono wówczas, że obniżka ceny nie będzie stała; że Gazprom będzie ją co kwartał potwierdzać, co oznaczało, że w każdej chwili mógł zażądać wyższej ceny.
Zadłużenie ukraińskiego Naftohazu za rosyjski gaz otrzymany od października do grudnia ubiegłego roku wynosiło 2,7 mld dolarów. W myśl grudniowych ustaleń prezydentów Kijów miał je spłacić do 25 stycznia, ale tego nie zrobił. W styczniu zadłużenie Naftohazu za odebrany surowiec wzrosło o 650 mln dolarów i osiągnęło 3,35 mld USD. W lutym ukraiński koncern uregulował część należności.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł