Giełda w Stambule straciła na otwarciu 8 proc.

PAP / psd

Giełda w Stambule straciła 8 proc. na otwarciu, a turecka waluta traci na wartości w stosunku do euro i dolara w poniedziałek, dzień po wyborach parlamentarnych, w wyniku których partia rządząca od 2002 r. nie będzie miała już większości parlamentarnej.

Turecka lira straciła na wartości rekordowe 4 proc. w stosunku do dolara i euro. W reakcji na to turecki bank centralny obniżył na tydzień oprocentowanie depozytów w obcych walutach.

W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Turcji Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) otrzymała jedynie 40,7 proc. głosów i dostanie 258 mandatów. Po raz pierwszy od 13 lat ugrupowanie, na którego czele do ubiegłego roku stał obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan, utraciło większość absolutną wynoszącą 276 mandatów w 550-miejscowym parlamencie.

Na drugim miejscu w niedzielę, z wynikiem ok. 25,1 proc. (co przełoży się na 132 miejsca w parlamencie), znalazła się Partia Ludowo-Republikańska (CHP), zrzeszająca świeckich wyborców o przekonaniach socjaldemokratycznych. Trzecia jest ultraprawicowa Nacjonalistyczna Partia Działania (MHP) z ok. 16,4 proc. głosów (81 miejsc).

Kurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) zdobyła 13 proc. głosów, przekraczając 10-procentowy próg wyborczy i do parlamentu wprowadzi 79 deputowanych. Dotychczas miała ona 29 deputowanych, ale byli oni wystawiani w wyborach jako kandydaci niezależni.

Po potwierdzeniu ostatecznych wyników partie będą miały 45 dni na utworzenie nowego rządu.

Jak pisze agencja AP, AKP ma niewiele opcji na utworzenie nowego rządu. Wszystkie trzy partie opozycyjne wstępnie odrzuciły możliwość wejścia w koalicję z AKP. Premier Ahmet Davutoglu w poniedziałek ma zwołać gabinet, by przedyskutować różne możliwości w związku z końcem samodzielnych rządów po 13 latach. Przywódca HDP Selahattin Demirtas powiedział, że jego ugrupowanie "obiecało wyborcom, że nie utworzy żadnej koalicji z AKP".

CHP zasugerowała, że to ona powinna dostać zadanie sformowania nowego gabinetu. Nacjonalistyczna MHP zasygnalizowała, że Turcję mogą czekać przedterminowe wybory.

"Nikt nie ma prawa, by skazywać Turcję na rząd mniejszościowy AKP. Trzeba pozwolić na przeprowadzenie przedterminowych wyborów, jeśli tylko to możliwe" - ocenił lider MHP Devlet Bahceli.

Frekwencja wyniosła 86,3 proc. i była prawie taka sama jak w poprzednim głosowaniu, w 2011 roku.

W nocy z niedzieli na poniedziałek tysiące ludzi wyszły na ulice zamieszkanego głównie przez Kurdów Diyarbakir, na południowym wschodzie Turcji, by świętować dobry wynik HDP. Wymachiwali flagami i włączali klaksony.

Jak podkreślają komentatorzy, wyniki głosowania są ciosem dla Erdogana, który liczył na to, że dzięki wysokiemu wynikowi partii, którą prowadził do zwycięstwa w poprzednich wyborach, będzie mógł zwiększyć swoje uprawnienia, wprowadzając system prezydencki w stylu amerykańskim.

"AKP nie przegrała wyborów, ale Erdogan stracił całą nadzieję na wprowadzenie w Turcji systemu prezydenckiego" - skomentował politolog Ahmet Insel.

AKP miała nadzieję na uzyskanie większości 2/3 w parlamencie (367 mandatów), co pozwoliłoby jej samodzielnie, w ramach reformy konstytucyjnej, wprowadzić w kraju system rządów prezydenckich. Większości 330 głosów potrzebowałaby, żeby propozycję tę poddać pod głosowanie w ogólnokrajowym referendum. W poprzednich wyborach w 2011 r. AKP zdobyła 49,8 proc.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Giełda w Stambule straciła na otwarciu 8 proc.
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.