"Gołymi rękami odszukują w gruzach bliskich"

Najbliższe 24 godziny będą krytyczne dla tych, których można jeszcze uratować (fot. EPA/Orlando Barria)
PAP / BBC / wab

Do zniszczonego przez trzęsienie ziemi Haiti napływa coraz więcej pomocy humanitarnej z całego świata. Ekipy ratownicze gorączkowo próbują odkopać ludzi uwięzionych pod gruzami, skąd nadal, po dwóch dniach od katastrofy, dochodzi płacz i wołanie o pomoc.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama ogłosił, że na Haiti przeprowadzona zostanie "jedna z największych akcji pomocowych w najnowszej historii". Do kraju przerzucanych jest drogą lotniczą i morską tysiące żołnierzy i cywilnych ratowników. USA obiecały przekazać na pomoc 100 milionów dolarów. Taką samą sumę zdecydował przekazać Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jednak zdaniem przebywających na miejscu pracowników pomocowych "pieniądze są teraz nic niewarte, walutą jest woda".

- To dużo gorsze niż huragan - powiedział jeden z ratowników. - Nie ma wody. Nie ma nic. Ludzie umrą z pragnienia.

- To niepokojące, że z zimna, odwodnienia i ran umierają ludzie, których można by z łatwością uratować - oświadczył z kolei były prezydent USA Bill Clinton, specjalny wysłannik ONZ na Haiti.

Stany Zjednoczone skierowały na pomoc Haiti ok. 3500 żołnierzy z 82. dywizji powietrznodesantowej. Pierwszych stu ma przybyć jeszcze w czwartek. Będą nieść pomoc i zapewniać bezpieczeństwo. W Port-au-Prince wylądowały również w czwartek samoloty z ekipami ratowniczymi z Chin, Francji, Hiszpanii i USA. Przywiozły tony żywości, wody, lekarstw i innych zapasów. Kolejne dostawy zapowiadają państwa z całego świata.

- Zmierzamy z pomocą tak szybko, jak to możliwe - zapewnia sekretarz stanu USA Hillary Clinton. I dodaje: - Wiemy, że najbliższe 24 godziny będą krytyczne dla osób, które można jeszcze uratować.

Tymczasem jak mówią świadkowie cytowani przez BBC dwa dni po trzęsieniu ziemi spod gruzów nadal słychać płacz i odgłosy uwięzionych ludzi. Sebastian Barrau, twórca strony internetowej koneksyon.com, która ma pomóc w poszukiwaniu ludzi, mówi jednak, że osób żywych wydobywa się już spod gruzów bardzo mało.

Ludzie, którzy ocaleli z trzęsienia, gołymi rękami próbują odszukać w gruzach przysypanych.

Wciąż nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło. Prezydent Haiti Rene Preval szacuje, że liczba ofiar idzie w tysiące. Haitański Czerwony Krzyż ocenia, że zginęło od 45 tys. do 50 tys. ludzi.

Na ulicach leżą ciała, często przykryte jedynie białymi prześcieradłami. Część mieszkańców próbuje przenieść ciała swoich bliskich do szpitala, gdzie mogliby je zostawić, inni urządzają improwizowane pogrzeby na pobliskich wzgórzach. Robią tak mimo ostrzeżeń, że może to doprowadzić do epidemii.

Nawet 200 pracowników misji ONZ na Haiti, w tym żołnierzy sił stabilizacyjnych, jest wciąż zaginionych. Wiadomo na pewno, że zginęło ich 22. Wstrząsy zniszczyły siedzibę ONZ w Port-au-Prince oraz inne budynki organizacji. Według ocen, pod gruzami siedziby ONZ uwięzionych jest 50-100 członków sił stabilizacyjnych MINUSTAH. Ogółem brakuje między 115 a 200 ludzi.

Międzynarodowy Czerwony Krzyż szacuje, że pomocy może potrzebować około 3 milionów ludzi - jedna trzecia mieszkańców Haiti.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Gołymi rękami odszukują w gruzach bliskich"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.