"Grupa zdrajców nie uniknie naszej kary"

Prezydent Korei Południowej Li Miung Bak (fot. EPA/YONHAP NEWS AGENCY)
PAP / wab

Prezydent Korei Południowej Li Miung Bak zażądał w poniedziałek od Rady Bezpieczeństwa ONZ nowych sankcji dla Korei Północnej, która zatopiła południowokoreański okręt wojenny.

W orędziu do narodu transmitowanym przez telewizję Li podkreślił, że Korea Południowa nie będzie dłużej tolerować brutalności swego północnego sąsiada i północnokoreański reżim zapłaci za atak.

- Konfrontacja militarna nie jest naszym ostatecznym celem - dodał.

Wkrótce po orędziu prezydenckim południowokoreański minister obrony Kim Te Jung zapowiedział manewry morskie z udziałem USA, mające na celu przećwiczenie walki z okrętami podwodnymi. Dodał także, że wznowione zostaną transmisje antypółnocnokoreańskie, nadawane za pośrednictwem megafonów rozmieszczonych wzdłuż ufortyfikowanej granicy między dwoma państwami.

Korea Południowa ponadto u boku USA weźmie udział w ćwiczeniach zatrzymywania ładunków związanych z programem nuklearnym lub rakietowym.

Korea Północna zagroziła w odpowiedzi ostrzelaniem sprzętu Korei Południowej, jeśli zainstaluje ona na granicy megafony, oraz podjęciem poważniejszych kroków w razie eskalowania napięcia przez Seul.

Największy północnokoreański dziennik "Rodon Sinmun" uznał tymczasem wyniki dochodzenia za "poważną prowokację, której nie należy tolerować", tożsamą z wypowiedzeniem wojny.

- Grupa zdrajców nie uniknie naszej bezlitosnej kary - napisała w poniedziałek gazeta w komentarzu przekazanym później przez oficjalną północnokoreańską agencję informacyjną KCNA.

Przebywająca z oficjalną wizytą w Pekinie sekretarz stanu USA Hillary Clinton podkreśliła, że Korea Północna musi odpowiedzieć za zatopienie południowokoreańskiej korwety.

- Żądamy, by Korea Północna przestała zachowywać się prowokacyjnie - powiedziała Clinton, otwierając chińsko-amerykańskie rozmowy na wysokim szczeblu. Minister wezwała Chiny do współpracy z ONZ w celu ustalenia reakcji na zatopienie okrętu.

Pekin, główny sojusznik Phenianu mający prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa, zaapelował o powściągliwość. W sprawie wyników śledztwa pozostał neutralny.

Korea Północna odmówiła przyznania się do ataku i ostrzegła, że wszelkie próby odwetu bądź ukarania Phenianu za incydent będą oznaczały wojnę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Grupa zdrajców nie uniknie naszej kary"
Komentarze (1)
C
Charaszo
24 maja 2010, 10:10
Komuniści - jak wiemy - nigdy nie kłamią! (najwyżej rozmijają się z prawdą) A pokoju będą bronić wszelkimi metodami, nawet wywołując wojnę. Pokój bowiem wymaga ofiar (ze strony wroga).