Hasan Rowhani zaprzysiężony na prezydenta
Nowy prezydent Iranu Hasan Rowhani został w niedzielę zaprzysiężony przez irański parlament, krótko potem powiadomiono o jego pierwszych nominacjach. Szefem MSZ Rowhani mianował byłego ambasadora Iranu przy ONZ Mohammeda Dżawada Zarifa.
Rowhani, składając przysięgę "na święty Koran i przed narodem", zobowiązał się do przestrzegania konstytucji i ochrony oficjalnej religii Islamskiej Republiki Iranu.
W wystąpieniu po zaprzysiężeniu zwrócił się do państwa zachodnich. Oznajmił, że jedynym rozwiązaniem w stosunkach z Iranem jest dialog, a nie sankcje.
"Nie można skłonić narodu irańskiego do uległości (ws. programu nuklearnego) poprzez sankcje i groźby wojny. Jedyną drogą współdziałania z Iranem jest dialog oparty na równości, wzajemnym poszanowaniu, tak by osłabić wrogość" - mówił Rowhani.
Krótko potem telewizja poinformowała o nominacji Zarifa na szefa MSZ, a Bidżana Zanganeha na ministra ds. ropy (był nim również w latach 1997-2005). Nowy gabinet musi być jeszcze zaakceptowany przez parlament.
64-letni umiarkowany duchowny Rowhani wygrał nieoczekiwanie wybory prezydenckie już w pierwszej turze 14 czerwca. Przed wyborami sugerował, że zaprezentuje mniej konfrontacyjne podejście do międzynarodowych rozmów na temat programu nuklearnego niż jego poprzednik, uważany za ultrakonserwatystę Mahmud Ahmadineżad.
Z wyborem Rowhaniego na prezydenta niektóre siły na Zachodzie wiążą nadzieje na rozstrzygnięcie przeciągającego się sporu wokół prowadzonych przez Iran prac nad wzbogaceniem uranu. Zarazem media zachodnie opisują go jako osobę bardzo silnie związaną z władzami Islamskiej Republiki; przypominają, że wkrótce po rewolucji z 1979 roku Rowhani zaczął pełnić funkcje w armii i siłach bezpieczeństwa.
Bardzo trudnym zadaniem nowego prezydenta będzie próba ustabilizowania gospodarki Iranu, osłabionej sankcjami zachodnimi, a także - jak pisze Reuters - rozrzutnością poprzedniego rządu.
Rowhani będzie też musiał utrzymać równowagę między żądaniami konserwatystów, dominujących w parlamencie, i reformatorami, którzy choć pozostają na marginesie, pomogli mu zwyciężyć w wyborach.
Skomentuj artykuł