Holendrzy po abdykacji królowej Beatrix

(fot. PAP/EPA/Koen Suyk)
PAP / mh

Dobra królowa, która ciężko pracowała - mówią o swojej królowej Beatrix Holendrzy, którzy przyszli pod pałac w Hadze we wtorek, dzień po tym, gdy monarchini ogłosiła abdykację. Na razie z rezerwą wypowiadają się o jej następcy, księciu Wilhelmie Aleksandrze.

"To koniec epoki, która trwała ponad 30 lat. Była dobrą królową" - podsumowuje Paul Hofstra, napotkany przed pałacem królewskim w centrum Hagi. 
Wokół pałacu panuje spokój. Dziennikarze, holenderscy i zagraniczni, stawili się liczniej niż poddani, którzy przyszli złożyć hołd królowej. Ale, jak zauważa jedna z tych ostatnich Cora van der Loos, Beatrix "zasługuje na ogromny szacunek".
"To królowa, która ciężko pracowała; zwykle ludzie idą na emeryturę w wieku 66 lat, a ona ma 75 - pracowała dziewięć lat dodatkowo" - podkreśla kobieta. Beatrix jest "ikoną Holandii" - dodaje Irene Kruyer, która przyjechała z Rotterdamu i razem z kuzynką przyszła pod pałac.
Z ponad 16 mln Holendrów więcej niż 7 mln oglądało w poniedziałek wieczorem w telewizji orędzie Beatrix, w którym ogłosiła, że 30 kwietnia abdykuje na rzecz syna. 45-letni Wilhelm Aleksander będzie pierwszym mężczyzną na holenderskim tronie od śmierci w 1890 roku Wilhelma III, po którym panowały trzy z rzędu monarchinie.
Syn Beatrix przez ostatnie lata starał się pozbyć wcześniejszej reputacji wesołka, zaprezentować się jako przyszły władca i dobry ojciec rodziny. Ale na razie wielu Holendrów z rezerwą ocenia jego zdolność do zastąpienia matki na tronie.
W pozyskaniu ich sympatii pomogło księciu małżeństwo z Maximą Zorreguietą, która 30 kwietnia zostanie królową. Bezpośrednia, uśmiechnięta i urodziwa Argentynka, która szybko nauczyła się języka nowej ojczyzny, podbiła serca Holendrów.
Wilhelm Alexander "ma szyk" - przyznaje Leo van der Horst, który wybiegł we wtorek na jogging w okolice królewskiego pałacu. Dodaje: "Mam nadzieję, że będzie tak wspaniałym władcą, jak jego matka - w końcu, ma nadzwyczajną żonę, którą wszyscy uwielbiają".
Decyzja o abdykacji Beatrix nie była dla Holendrów niespodzianką. Media już od dłuższego spekulowały, że królowa, bardzo popularna wśród poddanych i nazywana przez nich familiarnie "Bea", wykorzysta swe 75. urodziny do przekazania tronu synowi.
Mąż Beatrix, książę Claus z niemieckiej szlacheckiej rodziny von Amsberg, zmarł w 2002 roku w wieku 76 lat. Poza Wilhelmem Aleksandrem królewska para dochowała się jeszcze dwóch synów. Jeden z nich, książę Friso został w lutym ubiegłego roku zasypany przez lawinę w trakcie urlopu narciarskiego w Austrii i jest od tego czasu w śpiączce.
Władcy Niderlandów (a obecnie Holandii) uzyskali tytuł królewski w 1815 roku na mocy ustaleń kongresu wiedeńskiego. Dziedziczenie monarchii orańskiej nie jest uzależnione od płci. Przyszły król ma trzy córki - najstarsza z nich, 9-letnia dziś księżniczka Katarzyna Amalia przejmie po ojcu sukcesję.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Holendrzy po abdykacji królowej Beatrix
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.