Hu Jintao w USA - przełom i ocieplenie?
Prezydent Chin Hu Jintao spotkał się w czwartek z przywódcami amerykańskiego Kongresu, próbując zapewnić ich, że jego kraj chce jak najlepszych stosunków z USA. Zdaniem niektórych komentatorów, wizyta wskazuje na możliwość poprawy tych relacji.
W ostatnich latach na Kapitolu nasiliły się nastroje nieufności wobec Chin, postrzeganych w wielu kręgach w Ameryce jako mocarstwo o niejasnych intencjach, którego rosnąca potęga ekonomiczna i militarna zagraża interesom USA i stabilizacji na świecie.
Prezydent Hu rozmawiał z republikańskim przewodniczącym Izby Reprezentantów Johnem Boehnerem, przywódcą demokratycznej większości w Senacie Harrym Reidem oraz byłymi kandydatami na prezydenta: senatorami Johnem Kerrym i Johnem McCainem. Przed wizytą chińskiego przywódcy senator Reid nazwał go "dyktatorem", a republikańska przewodnicząca Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Ileana Ros-Lehtinen porównała go do dawnych despotycznych cesarzy chińskich.
Ustawodawcy, zwłaszcza z Partii Republikańskiej (GOP), podkreślają, że rząd ChRL brutalnie tłumi opozycję, więzi laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo i prześladuje mniejszości religijne.
Tymczasem prasa amerykańska wyraża opinię, że spotkanie obu przywódców sygnalizowało obopólną wolę poprawy wzajemnych stosunków. Niektórzy komentatorzy dostrzegli optymistyczne oznaki w wypowiedziach Chińczyka.
"Prezydent Obama i prezydent Hu podkreślali wspólne interesy obu krajów i pomniejszali lub ignorowali zadawnione problemy, które je dzielą. Niespokojna równowaga między obu państwami, nie będącymi dla siebie ani wrogami, ani przyjaciółmi, staje się praktyczną zasadą ich wzajemnych stosunków, najważniejszych obecnie dla świata" - pisze czwartkowy "Wall Street Journal".
Dziennik zwraca uwagę, że na konferencji prasowej w Białym Domu w środę chiński prezydent po raz pierwszy powiedział, że Chiny "uznają i szanują zasadę uniwersalności praw człowieka". Przyznał, że jego kraj "ma jeszcze wiele do zrobienia" w zakresie praw człowieka.
"Nowa retoryka to lepsze niż nic" - skomentował dla "NYT" ekspert ds. Chin z Brookings Institution Kenneth Lieberthal.
Media nie są zgodne co do tego, czy do zmiany tonu przyczynił się Obama. "NYT" chwali prezydenta, że "dzięki wizycie (Hu) zyskał reputację twardości w polityce wobec Chin". Gazeta przypomina, że w zeszłym tygodniu sekretarz stanu USA Hillary Clinton potępiła Pekin za łamanie praw człowieka.
Skomentuj artykuł