Japonia: Napięcie wokół świątyni Yasukuni

(fot. EPA/KIYOSHI OTA)
PAP / slo

Choć premier Japonii Shinzo Abe zdecydował się nie składać wizyty w świątyni Yasukuni w Tokio, w swoim wystąpieniu w czwartek nie wyraził ubolewania w związku z cierpieniami, które Japończycy zadali państwom ościennym w XX wieku.

Świątynia Yasukuni jest poświęcona duchom 2,5 mln żołnierzy, którzy polegli w służbie cesarza Japonii i przez wielu uznawana jest za symbol japońskiej agresji wojennej. W czwartek przypada 68. rocznica kapitulacji Japonii w II wojnie światowej, a wizyta premiera w przybytku w tym dniu z pewnością przyczyniłaby się do zaostrzenia stosunków z Pekinem i Seulem w sytuacji, gdy wysokie napięcie utrzymuje się już z powodu sporów terytorialnych i na tle historycznym.

Abe poprosił swego doradcę o złożenie ofiary w świątyni w jego imieniu - nie jako premiera, lecz przewodniczącego Partii Liberalno-Demokratycznej. "Chciałem wyrazić wdzięczność i szacunek dla tych, którzy walczyli i oddali swoje życie za ojczyznę" - wyjaśnił.

Jak oceniła japońska agencja Kyodo, złożenie ofiary w sanktuarium było wyraźnym ukłonem w stronę konserwatywnych wyborców premiera. Przedstawiciel Abe wzmocnił jego wymowę, podając do wiadomości, że premier chciał wyrazić swój żal z powodu "niemożności złożenia wizyty w świątyni w dniu dzisiejszym".

Abe razem z cesarzem Akihito oddali hołd poległym podczas uroczystości na pobliskiej arenie. "Będziemy budować pełną nadziei przyszłość narodu, z pokorą stawiając czoło historii" - powiedział premier. "Modlę się za pokój na świecie i ciągły rozwój kraju" - dodał cesarz.

Wystąpienie Abe wzbudziło zdziwienie, ponieważ premier nie powiedział, że Japonia pamięta o szkodach wyrządzonych państwom azjatyckim w czasie wojny. Taką formułę wypowiadali kolejni szefowie rządów podczas rocznic kapitulacji od 1994 roku. W przemówieniu zabrakło również jednoznacznej deklaracji wyrzeczenia się wojny.

Napięcia nie studzi fakt, że w świątyni Yasukuni wizytę w czwartek złożyli trzej szefowie resortów w gabinecie Abe. Przybytek odwiedził minister spraw wewnętrznych Yoshitaka Shindo, minister ds. reformy administracji i służby cywilnej Tomomi Inada oraz minister stanu ds. zarządzania w czasie klęsk żywiołowych i szef Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego Keiji Furuya. W świątyni hołd poległym złożyło też ponad 100 polityków, czyli - jak zauważa Kyodo - liczniejsza grupa niż w poprzednich latach.

"Składanie hołdu poległym w wojnie to wewnętrzna sprawa państwa, a inne kraje nie powinny nas krytykować lub ingerować w te sprawy" - powiedział Furuya.

Shindo podkreślał z kolei, że odwiedził przybytek jako osoba prywatna, nie konsultując się wcześniej z premierem Shinzo Abe.

"Prywatne wizyty ministrów w świątyni to kwestia wyłącznie swobody religijnej. Rząd nie powinien w to ingerować" - podkreślił sekretarz generalny gabinetu Yoshihide Suga. Wcześniej Abe mówił, że nie będzie wydawał poleceń swoim ministrom w sprawie tego, czy powinni udać się do Yasukuni czy też nie.

W proteście przeciwko wizycie japońskich ministrów w świątyni ambasador Japonii został w czwartek wezwany do chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych.

MSZ w Pekinie w oświadczeniu skrytykował wizytę, nazywając ją próbą "upiększania historii". Odwiedzenie przez japońskich ministrów Yasukuni "rani uczucia ludzi w Chinach i innych krajach azjatyckich", które były ofiarami japońskiej agresji - napisał resort.

Chińska agencja Xinhua zaznacza, że wizyta ta "jeszcze bardziej nadwyręży wzajemne zaufanie między Japonią a jej sąsiadami". Agencja Kyodo podaje, że przed ambasadą Japonii w Pekinie wzmocniono środki bezpieczeństwa.

Każda wizyta japońskich polityków w Yasukuni prowadzi do napięć w stosunkach Japonii z jej sąsiadami, głównie Chinami i Koreą Południową. Świątynia stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w czasie II wojny światowej, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie.

W Yasukuni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.

Japońscy premierzy nie odwiedzają świątyni w rocznicę kapitulacji kraju od 2006 roku. W latach 2001-2006 było to zwyczajem premiera Junichiro Koizumiego, co przyczyniało się do istotnych napięć w stosunkach z Pekinem i Seulem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Japonia: Napięcie wokół świątyni Yasukuni
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.