Jemen: Prezydent oskarża USA i Izrael
Na wezwanie opozycji we wtorek w centrum stolicy Jemenu, Sany, zebrali się demonstranci, którzy chcą ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha - poinformowała agencja AFP. Tymczasem prezydent oskarżył USA i Izrael o kierowanie protestami.
Manifestanci ustawieni w zwarte szeregi zablokowali trzy główne drogi prowadzące w kierunku uniwersytetu w Sanie, który stał się centrum protestów trwających w stolicy od 27 stycznia. Ich uczestnicy zbierali się właśnie przed tą uczelnią.
Na razie nie ma oficjalnych danych o liczbie protestujących; francuska agencja szacuje ja na kilkadziesiąt tysięcy.
- Ludzie chcą obalenia reżimu, ludzie chcą odejścia Alego Abd Allaha Salaha - skandowali manifestanci.
W Jemenie od dwóch tygodni trwa fala protestów zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka. W ciągu ostatnich dziewięciu dni śmierć w starciach poniosło w Jemenie co najmniej 19 osób.
Rządzący Jemenem od 32 lat prezydent zapowiadał jeszcze niedawno, że odejdzie, ale dopiero w 2013 roku, gdy upłynie jego kadencja. Demonstracje były m.in. bezpośrednią odpowiedzią na ogłoszony przezeń zamiar zmiany konstytucji w celu przedłużenia rządów. Władze ogłosiły potem zamrożenie tych planów.
Wydarzenia w Jemenie, sąsiadującym z Arabią Saudyjską, wzbudziły szczególny niepokój USA ze względu na strategiczne znaczenie tego kraju, którego terytorium ekstremiści islamscy wykorzystują jako bazę do ataków przeciwko Amerykanom.
Skomentuj artykuł