Katrastrofa samolotu w Libii. Przeżyło dziecko
103 osoby, w większości Holendrzy, zginęły w środę w katastrofie samolotu libijskich linii lotniczych Afriqiyah, który rozbił się o godz. 6 rano, podczas lądowania w Trypolisie. Katastrofę przeżył tylko mały chłopiec. Maszyna leciała z Johannesburga w RPA.
Premier Holandii Jan Peter Balkenende poinformował, że na pokładzie znajdowało się kilkudziesięciu Holendrów, a Holenderska Królewska Izba Turystyczna sprecyzowała, że było ich 61. Z kolei libijskie władze podały, że 22 ofiary miały obywatelstwo ich kraju. Samolotem leciało 93 pasażerów i 11 członków załogi.
Władze brytyjskie sprawdzają, czy na pokładzie nie było obywateli ich kraju, ponieważ kilku pasażerów feralnego lotu miało przesiąść się do samolotu lecącego do Londynu. Z kolei przedstawicielka holenderskiej izby turystycznej poinformowała, że w Trypolisie samolot miał zatankować i polecieć dalej do Brukseli. Według niej cześć pasażerów miała zarezerwowane bilety do Duesseldorfu.
- Wszyscy poza jednym dzieckiem zginęli - oświadczył libijski minister transportu Mohamed Zidan na konferencji prasowej zorganizowanej po wypadku. Dodał, że wciąż trwa ustalanie przyczyn katastrofy, ale wykluczono już atak terrorystyczny.
Z samolotu ocalał tylko ogon z barwami linii Afriqiyah. Według ich przedstawiciela udało się już odnaleźć czarne skrzynki samolotu.
- Ludzie zginęli prawdopodobnie w wyniku uderzenia, nie słyszałem żadnych informacji o pożarze - dodał przedstawiciel Afriqiyah. Na razie odnaleziono 96 ciał.
Katastrofę przeżył jedynie holenderski chłopiec, który według różnych źródeł ma 8 lub 10 lat. Obecnie jest operowany w szpitalu w Trypolisie. Ma liczne obrażenia, w tym złamania - poinformował holenderski MSZ. Służby dyplomatyczne tego kraju wciąż próbują ustalić jego tożsamość.
Libijska telewizja pokazała go leżącego w szpitalnym łóżku z obandażowaną głową i maską tlenową na twarzy. Miał podłączone kroplówki i wydawał się przytomny.
Johannesburg jest popularny wśród holenderskich turystów wyjeżdżających na wakacje. Holenderskie szkoły mają teraz przerwę wiosenną.
Airbus A330-200 był użytkowany od września 2009 roku. Miał na koncie 420 lotów - około 1600 godzin w powietrzu. Jak podaje agencja Reutersa, jest to ten sam typ Airbusa, co maszyna linii Air France, która 1 czerwca ub.r. podczas lotu z Rio de Janeiro do Paryża spadła do Atlantyku.
Środowa katastrofa jest pierwszą w historii linii założonych w 2001 roku i należących w całości do libijskiego rządu oraz czwartą w ciągu ostatnich 40 lat na lotnisku w Trypolisie.
Skomentuj artykuł