KE o możliwości pozwania Rosji przed WTO
Komisja Europejska będzie w piątek ponownie przekonywać Rosję do nieimportowania wieprzowiny tylko z regionów w UE, gdzie wystąpił afrykański pomór świń (ASF). Jeśli rozmowy z Rosją nie przyniosą skutku w "bliskiej przyszłości", KE może zwrócić się do WTO.
"Kontynuujemy dyskusje, zobaczymy co stanie się jutro. Ale po stronie UE stawiamy sprawę jasno - jeśli w bliskiej przyszłości nie będzie znalezione rozwiązanie, wtedy możemy zostać zmuszeni do uruchomienia Światowej Organizacji Handlu (WTO)" - powiedział w czwartek polskim dziennikarzom rzecznik KE ds. zdrowia Frederic Vincent.
W piątek w Madrycie z szefem Federalnej Służby Weterynaryjnej i Fitosanitarnej Siergiejem Dankwertem ma spotkać się szefowa dyrekcji generalnej KE ds. zdrowia Paola Testori Coggi.
Jak wyjaśnił Vincent, spotkanie to pokłosie technicznego spotkania w ubiegłym tygodniu w Rosji, podczas którego "UE znowu położyła na stole kwestię regionalizacji certyfikatów". KE proponuje, by za każdym razem, gdy wieprzowina będzie eksportowana z UE do Rosji, odpowiedni certyfikat poświadczał, że nie pochodzi ona z regionów zainfekowanych ASF.
We wtorek Dankwert ocenił, że projekt regionalizacji, zaproponowany przez Komisję Europejską, jest nieadekwatny i nieskuteczny; zdaniem rosyjskich ekspertów zakaz eksportu wieprzowiny powinien dotyczyć republik bałtyckich - Litwy, Łotwy i Estonii - oraz Polski.
Vincent podkreślił, że pomimo tego oświadczenia, KE nadal "trzyma się swoich propozycji".
Pytany o to, czy jest jakiś termin na dojście do porozumienia z Rosją, zanim KE zwróci się do WTO, odparł, że żadnego nie może w tej chwili podać. "To prawda, że to trwa już jakiś czas; jest to poważna sprawa w pewnych krajach członkowskich, zwłaszcza w Polsce" - przyznał. "Wewnątrz Komisji pracujemy nad możliwością zwrócenia się do WTO na pewnym etapie, jeśli będzie taka potrzeba" - podkreślił.
Jak zauważył rzecznik, same kraje UE będą dyskutować sprawę ASF we wtorek w Brukseli. Wtedy ma być też rozpatrzony przez ekspertów z krajów UE wniosek Polski o zmniejszenie sfery buforowej wyznaczonej w związku z wystąpieniem ASF u dzików. Rzecznik nie wykluczył też dalszych rozmów o rekompensatach dla producentów.
29 stycznia Rosja zażądała od Unii Europejskiej, aby nie certyfikowała wieprzowiny wysyłanej do Rosji, co oznacza w praktyce wprowadzenie przez Moskwę zakazu importu takiego mięsa. Powodem było wykrycie na Litwie dwóch ognisk afrykańskiego pomoru świń u dzików. W lutym dwa przypadki ASF u dzików blisko granicy z Białorusią stwierdzono również w Polsce.
Po wykryciu w Polsce tych przypadków służby weterynaryjne wyznaczyły strefę buforową, obejmującą kilka powiatów w woj. podlaskim, lubelskim i mazowieckim, wzdłuż granicy z Białorusią. Na tym terenie zwierzęta muszą być m.in. trzymane w zamkniętych pomieszczeniach, a mięso nie może być eksportowane za granicę. Zgodnie z wymogami unijnymi mięso z takiej strefy musi być też specjalnie oznaczone.
Część zwierząt w strefie buforowej zaczyna przerastać, co oznacza straty dla rolników. W ubiegłym tygodniu KE wyraziła gotowość współfinansowania rekompensat dla hodowców tuczników ze strefy buforowej w Polsce.
W czwartek Stanisław Kalemba wyjaśnił, że rezygnuje z szefowania resortowi rolnictwa, gdyż nadwyżki trzody chlewnej nie trafiły do rezerw strategicznych państwa, prowadzonych przez Agencję Rezerw Materiałowych, podległą ministrowi gospodarki.
Przez ASF producenci wieprzowiny ponoszą znaczne straty - cena skupu świń spadła w ostatnich tygodniach od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Problem dotknął hodowców w całym kraju, bo mimo że wirus nie jest groźny dla ludzi, klienci mniej chętnie sięgają po wieprzowinę. Izby rolnicze przekonują, że spadek cen powoduje, że chów świń stał się nieopłacalny i rolnicy mogą zrezygnować z dalszej produkcji trzody.
Chorobę afrykańskiego pomoru świń pierwszy raz opisano w 1921 roku w Kenii. Do Europy, a konkretnie do Portugalii, wirus przywędrował w 1957 roku. W Europie Wschodniej choroba ta pojawiła się w 2007 roku. Jest trudna do zwalczania, nie ma na nią szczepionki. Choroba przenoszona jest przez dziki, które często przychodzą do zabudowań w poszukiwaniu pożywienia. Choroba nie jest groźna dla ludzi.
Skomentuj artykuł