Kilkanaście ofiar policyjnych salw w Jemenie

Fala protestów przeciwko Salahowi, rządzącemu od 32 lat, ogarnęła Jemen pod koniec stycznia (fot. EPA/YAHYA ARHAB)
PAP / wab

Do 17 wzrosła liczba zastrzelonych w poniedziałek przez wojsko i policję uczestników antyprezydenckiej demonstracji w mieście Taizz, w południowo-zachodnim Jemenie - podały źródła szpitalne. Poprzedni bilans mówił o 15 zabitych.

Jak poinformowali uczestnicy manifestacji, protestującym udało się dotrzeć do siedziby gubernatora prowincji i tam powitały ich strzały. Strzelali m.in. snajperzy ukryci na dachach. Według agencji AP, część ofiar, w tym ludzie starsi, zostali zadeptani lub ranni, kiedy tłum zaczął uciekać.

Przedstawiciel sił bezpieczeństwa w Taizz, Abdullah Kiran, jest oskarżany przez demonstrujących o przeprowadzanie bardzo brutalnych działań przeciwko manifestującym, zwłaszcza w Adenie, gdzie przebywał kilka tygodni temu.

Według świadków uzbrojeni mężczyźni ubrani po cywilnemu otworzyli także ogień do protestujących w portowym mieście Al-Hudajda; użyli również gazu łzawiącego. Źródła szpitalne podały, że na skutek wdychania gazu u około 200 protestujących wystąpiły problemy oddechowe.

Marsz solidarności z mieszkańcami Taizz przeprowadzono także w mieście Al-Mukalla na wschodzie Jemenu.

Natomiast w stolicy Jemenu Sanie w poniedziałek żołnierze, bez uciekania się do przemocy, nie dopuścili około 200 policjantów do placu, gdzie zaczęły się protesty. Pomocy tej manifestującym udzielili żołnierze pierwszej dywizji pancernej, której dowódca Ali Mohsen 21 marca zadeklarował wsparcie dla protestujących.

Fala protestów przeciwko Salahowi, rządzącemu od 32 lat, ogarnęła Jemen pod koniec stycznia. 25 marca prezydent po raz kolejny zapowiedział, że jest gotów przekazać władzę następcy wyłonionemu w wyborach, które miałyby się odbyć przed końcem tego roku.

65-letni Salah jest sojusznikiem USA, które wspierają finansowo Sanę w zwalczaniu Al-Kaidy. Prezydent, mimo że porzucony przez część wojska oraz przywódców plemiennych i religijnych, ostrzega przed groźbą chaosu w kraju, jeśli zostanie siłą zmuszony do oddania władzy.

Według Reutera Waszyngton w zeszłym tygodniu dał mu ultimatum, by zgodził się przekazać władzę na warunkach wynegocjowanych przez amerykańskiego ambasadora w Sanie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kilkanaście ofiar policyjnych salw w Jemenie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.