Kobiety w czadorach na plakatach wyborczych w Nadżafie, dla szyitów religijnej stolicy Iraku

(fot. majid korang behesti / unsplash)
PAP / pch

W Nadżafie, dla szyitów religijnej stolicy Iraku, na dwa dni przed sobotnimi wyborami parlamentarnymi kampanię można zauważyć niemal wszędzie. Na plakatach widać wiele kobiet, w wyborach w całym kraju startuje ich ponad dwa tysiące.

Na każdym słupie wisi tu co najmniej kilka plakatów kandydatów ubiegających się o jeden z 12 mandatów przysługujących prowincji Nadżaf. Jedynie w bezpośrednim sąsiedztwie mauzoleum imama Alego, dokąd przez cały rok pielgrzymują miliony muzułmanów, nie widać kampanii wyborczej. Szyickie władze religijne nie wspierają żadnego z kandydatów. Przynajmniej oficjalnie.

Również na licznych nadżafskich rondach, które dotychczas zajmowane były przede wszystkim przez wielkie portrety żyjących i zmarłych ajatollahów, oprócz plakatów wyborczych widać również ogromne podobizny osób ubiegających się o miejsce w irackim parlamencie. Z wielu z nich na przejeżdżające samochody i przechodniów spoglądają kobiety, ubrane obowiązkowo w szczelnie zakrywające włosy czadory.

Częstym widokiem są również namioty rozstawione wśród ulic, gdzie kandydaci rozdają ulotki i rozmawiają z wyborcami. Niektórzy, ci bardziej znaczący, tacy jak lider listy al-Hikma, Chaled al-Dżeisz'ami, przyjmują wyborców w obszernych salonach, przed którymi kłębią się zwolennicy zapraszający wyborców do środka.

"Jesteśmy armią Chaleda, popieramy cię jako ochotnicy, nikt nas do tego nie zmusza, co chcesz zrobimy, jesteśmy z tobą" - śpiewają w środku mężczyźni, ubrani w tradycyjne arabskie dżalabije i z długimi, luźno opadającymi kwefami, przytrzymywanymi specjalnym kółkiem na głowie. Wykonują przy tym tradycyjny arabski taniec, żwawo wymachując laskami, kijkami i rękoma.

Gdy kandydat wreszcie się pojawia, sala jest już pełna. Krzesełka tworzą wielką elipsę, a kandydat podchodzi do każdego z gości i całuje się z nim w policzek. Na sali pełno jest też plemiennych szejków. "Plemiona wciąż odgrywają ogromną rolę w wyborach, choć już nie tak jak kiedyś, gdy szejk wskazywał kandydata i obowiązkiem członków plemienia było na niego głosować, teraz jest większa swoboda" - powiedział PAP lokalny dziennikarz Odei el-Bahasz.

Według szacunków al-Hikma ma szanse zdobyć dwa mandaty w Nadżafie. Na czele tej partii stoi Ammar al-Hakim, którego krewnym jest jeden z czterech irackich mardżów (czyli najważniejszych ajatollahów) Mohammad Sajed al-Hakim. Innym członkiem tej rodziny był Muhammad Bakir al-Hakim, stryj Ammara zabity w zamachu w 2004 roku. Jego ogromne mauzoleum, budowane przez 10 lat, właśnie zostało otwarte w Nadżafie.

W spotkaniu wyborczym Dżejsz'amiego uczestniczyli tylko mężczyźni. Ale zdaniem Entissar el-Chafadżi kobiety nie spotykają się z żadnymi utrudnieniami w kampanii. El-Chafadżi kandyduje z ósmego miejsca na liście radykalnego ugrupowania Erada. Na uniwersytecie w Kufie skończyła studia na kierunku sztuk pięknych, ale teraz nie pracuje i zajmuje się domem. Na spotkanie z PAP przychodzi z mężem ubrana w czarny czador, tradycyjny dla kobiet strój w Nadżafie.

"Przez cały rok myślałam nad tym czy kandydować, a rodzina mi to odradzała, mówiąc że polityka nie jest dla mnie, bo jest brudna, pełna korupcji. Ale zdecydowałam się, bo trzeba ludzi takich jak ja, uczciwych" - powiedziała PAP, podkreślając, że jej głównym motywem jest troska o przyszłość jej dzieci w Iraku.

Zarówno rodzice el-Chafadżi jak i mąż, choć byli przeciwni jej decyzji, teraz mocno wspierają kandydatkę. El-Chafadżi nie organizuje takich spotkań jak lider listy al-Hikma. "Odwiedzam wyborców w domach, są spotkania w różnych organizacjach, fundacjach" - tłumaczy dodając, że zwykle towarzyszy jej wówczas mąż i szef jej kampanii.

Kandydatka na deputowaną do irackiego parlamentu twierdzi, że nigdy nie spotkała się z negatywnym lub lekceważącym stosunkiem do niej jako kobiety ubiegającej się o mandat. "Wręcz przeciwnie, ludzie odnoszą się do mnie z szacunkiem, bo wiedzą kim jestem" - twierdzi.

Odei el-Bahasz ocenia natomiast, że brudna kampania jest wprawdzie prowadzona, ale nie ma większego znaczenia. "Czasem pojawiają się jakieś fake newsy, ale ludzie znają kandydatów i łatwo mogą sprawdzić czy to prawda czy nie" - zaznacza.

Erada, z której kandyduje el-Chafadżi, jest jednym z pięciu komitetów wyborczych, które podobnie jak al-Hikma, są faworytami w Nadżafie. Łącznie rywalizuje tu 15 komitetów wyborczych spośród 88 zarejestrowanych w całym Iraku. Poza Hikmą i Eradą liczy się też al-Nasr, na którego czele stoi premier Iraku Hajdar al-Abadi, związane z charyzmatycznym duchownym Muktadą as-Sadrem Sairun oraz al-Fatah, oparte na wsławionych walką z Państwem Islamskim szyickich Oddziałach Mobilizacji Ludowej (PMF).

Erada może zdobyć 1-2 mandaty i choć el-Chafadżi ma dalekie miejsce na liście to tryska optymizmem. "Jestem pewna, że wygram, bo nie liczy się miejsce na liście, ale osoba kandydata. Poza tym ósemka to szczęśliwy numer. Lista ma numer 188, a ja mam numer 8, łatwo to skojarzyć" - twierdzi.

Według el-Chafadżi największym problemem zarówno w jej kampanii jak i w wyborach w ogóle jest zniechęcenie wyborców. "Irakijczycy postrzegają polityków jako skorumpowanych i nie wierzą w zmianę" - mówi el-Chafadżi dodając, że stara się jednak ich przekonać. "Demokracja to jedyny ustrój właściwy dla Iraku" - podkreśla.

Obaw przed niską frekwencją nie kryje również Odei el-Bahasz. Jak dodaje, główną różnicą w porównaniu do poprzednich wyborów jest to, że najważniejszy autorytet religijny szyitów ajatollah Ali Sistani wezwał by nie głosować na tych co zawiedli i tych, którzy są skorumpowani.

Na liście, z której kandyduje el-Chafadżi, wśród 24 kandydatów jest aż siedem kobiet. W irackich wyborach 25 proc. miejsc w parlamencie zarezerwowanych jest właśnie dla kobiet. El-Chafadżi uważa że to dobrze, ale podkreśla, że najważniejszy jest program, a nie to czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną. "I wyborcy też na to tak patrzą" - podkreśla.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobiety w czadorach na plakatach wyborczych w Nadżafie, dla szyitów religijnej stolicy Iraku
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.