Komorowski o wyjściu NATO z Afganistanu
Jesteśmy otwarci na argumenty, ale mamy ograniczony entuzjazm dla tak sformułowanej propozycji - w ten sposób prezydent Bronisław Komorowski odniósł się do propozycji USA dot. współfinansowania przez Polskę - na poziomie 20 mln dol. rocznie - wojsk afgańskich po 2014 r.
Prezydent był pytany w piątek przez PAP i IAR, czy Polska jest skłonna współuczestniczyć w finansowaniu afgańskich narodowych sił bezpieczeństwa po zakończeniu misji wojskowej w Afganistanie oraz o to, czy kwota polskiego wkładu oszacowana przez Amerykanów na 20 mln dolarów rocznie - jest do zaakceptowania.
- Polska jest skłonna rozmawiać o tym, jak można najlepiej wykorzystać środki finansowe, które Polska dzisiaj przeznacza na pomoc rozwojową dla Afganistanu po roku 2014, w którym, zakładamy, nastąpi zakończenie misji bojowej Sojuszu z udziałem Polski - powiedział prezydent.
- Warto o tym rozmawiać, jesteśmy otwarci na argumenty, ale mamy tutaj ograniczony entuzjazm dla tak sformułowanej propozycji - zastrzegł Komorowski. Prezydent będzie przewodniczył polskiej delegacji na szczyt NATO, który w dniach 20-21 maja odbędzie się w Chicago. Głównym tematem szczytu będzie kwestia Afganistanu.
USA oczekują, że państwa uczestniczące w operacji w Afganistanie będą, po wycofaniu wojsk, łożyć łącznie miliard dolarów rocznie na utrzymanie narodowych sił bezpieczeństwa w tym kraju. Polski wkład na pomoc dla tego kraju oszacowano na poziomie 20 mln dolarów rocznie.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział w piątek PAP, że "w tej chwili trwają wewnątrz rządu oraz między rządem a prezydentem ustalenia w tej kwestii, jakie będzie stanowisko Polski wobec amerykańskiej propozycji". Dodał, że m.in. temu, ile jakie państwo może przeznaczyć na wsparcie Afganistanu będzie poświęcony najbliższy szczyt NATO.
Komorowski zaznaczył w rozmowie z PAP i IAR, że do Chicago udaje się również z zamiarem pilnowania realizacji ustaleń szczytu NATO w Lizbonie z 2010 r. - dotyczących zakończenia misji wojskowej w Afganistanie do końca 2014 r.
- Teraz trzeba tylko pilnować, z takim zamiarem jadę również (do Chicago - PAP), aby te decyzje były realizowane i by zapadały takie decyzje, które by oznaczały, że Sojusz jest gotowy do zakończenia tej misji jako całość - powiedział prezydent. Jak dodał, wiążą się z tym ważne kwestie, takie jak m.in. drogi wycofywania wojsk, kalendarz przekazywania odpowiedzialności za poszczególne prowincje Afgańczykom.
- Chodzi dzisiaj o jak najlepsze, najbezpieczniejsze również dla procesów zachodzących w Afganistanie wykonanie decyzji, które zapadły w Lizbonie - powiedział Komorowski. Ponieważ - jak dodał - "trzeba się liczyć z tym, że gdzieś, ktoś będzie myślał, aby tę decyzję z Lizbony traktować tylko, jako kierunkową". - Ja uważam, że decyzje zapadły jednoznaczne i w sposób jednoznaczny powinny być wykonane - zaznaczył Komorowski.
Wcześniej podczas spotkania z dziennikarzami prezydent powiedział, że udaje się do Chicago z zamysłem "kontynuowania tradycyjnej (...) linii konsekwentnego zabiegania o utrzymanie NATO-owskiego priorytetu, jeśli chodzi o utrzymanie i rozbudowę zdolności do obrony terytoriów krajów członkowskich Sojuszu.
- Chcielibyśmy pilnować tego, aby był to jednoznaczny priorytet - powiedział Komorowski. Jak dodał, oznaczać to musi również polskie zaangażowanie w zabiegach wewnątrz NATO o realizację planu budowy ogólnonatowskiego systemu obrony przeciwrakietowej, bo - jak ocenił - bez niego plany ewentualnościowe tracą na szansach realizacji skutecznej obrony krajów członkowskich, w tym Polski.
Dziennikarze pytali Komorowskiego, jak odnosi się do propozycji szefa MSZ Radosława Sikorskiego, by większą część ciężaru finansowego związanego z utrzymywaniem wojsk afgańskich po 2014 wzięły na siebie te kraje, które nie wysłały tam swoich żołnierzy, a którym zależy na stabilności w tamtym regionie.
- Absolutnie słuszny punkt widzenia i warty upowszechniania, ale to będzie jeden z argumentów w dyskusji, którą będę prowadził w ramach szczytu w Chicago - powiedział prezydent. Dodał, że inne kraje też zgłaszają wątpliwości lub sugestie w związku z amerykańską propozycją.
- Polska nie powinna być rzecznikiem stanowiska, aby po 2014 roku wykazać pełny brak zainteresowania tym, co się w Afganistanie dzieje. Powinniśmy jak najrozsądniej (...) wydawać środki na wsparcie państwa afgańskiego i jego stabilizację - oświadczył Komorowski.
Jak dodał, będzie to trudny wybór, czy finansować siły bezpieczeństwa, czy też projekty dające szanse na rozwiązywania problemów "czysto cywilnej natury".
Komorowski zaznaczył, że jest zwolennikiem zakończenia polskiej obecności w Afganistanie, przynajmniej w obecnym charakterze misji bojowej. "Staram się do tego przekonywać wszystkich" - powiedział.
Jak zaznaczył, choć temat finansowania wojsk afgańskich zapewne pojawi się w Chicago, to nie sądzi, "aby tak szybko były obowiązujące wszystkich konkluzje i decyzje".
Komorowski, pytany o wyborczą zapowiedź prezydenta Francji Francois Hollande'a ws. wycofania wojsk francuskich z Afganistanu jeszcze przed końcem roku 2012, ocenił, że tego typu obietnice cechuje zwykle "twardsze stanowisko" niż w okresie "pełnej odpowiedzialności za decyzje państwa jako całości".
- Polska konsekwentnie była zwolennikiem mocnej zasady, że jeśli się razem rozpoczyna jakąś operację, dobrze jest ją razem kończyć - powiedział prezydent.
Komorowski ocenił też, że stopień rosyjskiej akceptacji dla powstania tarczy antyrakietowej w tej wersji, którą proponowały Stany Zjednoczone, jest obecnie mniejszy, niż wyrażony przez ówczesnego prezydenta Dimitrija Miedwiediewa w 2010 r. w Lizbonie.
Prezydent zaznaczył jednak, że w kwestiach bezpieczeństwa krajów NATO-wskich decydują kraje NATO-wskie, a nie kraje z zewnątrz.
Komorowski zapowiedział, że w Chicago będzie mówił też o polskiej roli w wyznaczaniu kierunków i umacniania tendencji do współpracy między NATO a UE, "ze szczególnym uwzględnieniem uzyskiwania przez Unię dodatkowych zdolności wynikających z rozpoczętych procesów integracji w obszarze bezpieczeństwa i obrony".
Komorowski powiedział też, że z jego wyjazdem do USA wiąże się również "kontynuowanie zabiegów" o to, by zrealizowania została obietnica dotycząca ruchu bezwizowego złożona przez prezydenta USA Baracka Obamę podczas wizyty Komorowskiego w Waszyngtonie.
- Chciałbym odnotować wyraźny postęp i konsekwencję strony amerykańskiej. Administracja amerykańska zabiega skutecznie w tej chwili o to, by ta obietnica prezydenta Stanów Zjednoczonych została wykonana - powiedział prezydent. Jak wyjaśnił, chodzi o to, że odpowiednia inicjatywa jest już dzisiaj w amerykańskim Kongresie. Dodał, że będzie o niej rozmawiał w USA z senatorami - przedstawicielami zarówno Republikanów, jak i Demokratów.
Skomentuj artykuł