Konsekwencje ew. wojny w Korei dla Polski
Panika na giełdach, osłabienie złotego i rekordowo droga ropa naftowa. Spełnienie gróźb Korei Północnej z pewnością wywołałby ogromne zamieszanie na rynkach.
Ekonomiści jednak uspokajają. Niemal nikt nie zakłada ataku na Amerykę i konfliktu globalnego, dlatego też europejska gospodarka na wojnie nie ucierpi.
Na razie zarówno na giełdach, jak i na rynku walutowym, czy surowcowym, panuje spokój. - Inwestorzy nie wierzą w to, że spór wyjdzie poza granice gróźb słownych - uważa Marcin Kiepas, szef działu analiz w firmie brokerskiej Admiral Markets. - Na obecnym etapie konflikt w minimalnym stopniu może wpływać tylko na osłabienie japońskiego jena.
Sytuacja byłaby groźniejsza, gdyby konflikt wyszedł poza terytorium Azji. W taki scenariusz nie wierzy jednak dr Nicolas Levi, ekspert z Centrum Studiów Polska-Azja. Wczorajsze oświadczenie sztabu generalnego armii koreańskiej uznaje on za zwykły straszak.
Oczywiście sytuacja na rynkach finansowych wyglądałaby inaczej, gdyby doszło do zaostrzenia konfliktu zbrojnego i reżim Korei Północnej zaczął realizować swoje groźby. Wówczas mielibyśmy do czynienia ze znanym już scenariuszem. - Można go streścić jako ucieczkę inwestorów do tak zwanych bezpiecznych aktywów - mówi Marcin Kiepas.
Do takich nie można zaliczyć złotego, który w ciągu ostatniego miesiąca osłabił się do głównych światowych walut. Dolar umocnił się wobec złotego o blisko 3 procent. Specjaliści nie wiążą tego jednak z sytuacją w Azji.
Obserwacja sytuacji na giełdach, które według założeń wyprzedzają o około pół roku rzeczywistą sytuację gospodarczą, potwierdzają, że na razie inwestorzy nie obawiają się konfliktu w Azji. Na Wall Street od kilku tygodni widzimy, jak główne indeksy giełdowe biją historyczne rekordy. Nieco gorzej prezentuje się warszawski parkiet, jednak tutaj przyczyn należy upatrywać w słabnącej, europejskiej gospodarce.
Przywołując przykłady ostatnich konfliktów zbrojnych często jedną z większych reakcji rynków finansowych obserwować można było na notowaniach ropy naftowej, która wpływa nie tylko na ceny benzyny, ale i pośrednio na ceny żywności czy elektroniki.
Jak duże i dynamiczne zmiany cen występują w przypadku tego surowca, pokazuje rok 2008. W związku z niepokojem inwestorów o sytuację w globalnej gospodarce, cena za baryłkę czarnego złota skoczyła w ciągu roku z 75 dolarów o prawie 100 procent. Następnie równie szybko potaniała do 50 dolarów.
- Teraz podobnego scenariusza nie możemy oczekiwać - twierdzi Paweł Kordala, analityk rynku surowców XTB. - Cena ropy naftowej rośnie w przypadku wojen w krajach, które są największymi producentami tego surowca. Korea do takich krajów się nie zalicza. Rozszerzenie konfliktu na kraje arabskie raczej nie wchodzi w grę.
Więcej powodów do zmartwień mogą mieć pracownicy dużych firm pochodzących z Korei Południowej. Przedsiębiorstwa musiałyby ograniczać produkcję lub w przypadku przedłużającego się konfliktu nawet ją zatrzymać. Oczywistą konsekwencją byłyby zwolnienia tysięcy pracowników, a w najlepszym przypadku wysłanie ich na przymusowe urlopy.
Według danych Export-Import Bank of Korea (EXIM) łączna kwota zainwestowana w Polsce przez firmy koreańskie wynosi 1,7 miliarda dolarów. Jest to najwyższa wartość inwestycji koreańskich w krajach będących członkami Unii Europejskiej od 1 maja 2004 roku. Dotyczy to 150 firm koreańskich, które zarejestrowały w Polsce działalność gospodarczą. Do najważniejszych inwestorów koreańskich należą: koncern LG obecny w Mławie (LG Electronics) oraz w Kobierzycach pod Wrocławiem (LG Display). Zatrudnienie znalazło tam blisko 13 tys. osób, natomiast łączne zaangażowanie kapitałowe koncernu w Polsce szacowane jest na ponad 1 miliard euro.
Znaczącym graczem na naszym rynku jest także Daewoo Electronics, które w fabryce w Pruszkowie koło Warszawy produkuje telewizory. Inwestycje koreańskiego koncernu szacowane są na około 500 milionów dolarów. Polską zainteresował się także największy koreański konglomerat, Samsung Group, który w 2009 roku wytworzył około 20 procent koreańskiego eksportu i ponad 5 procent PKB. Firma zadecydowała o otwarciu w Polsce centrum badawczo-rozwojowego oprogramowania dla ekranów ciekłokrystalicznych i telefonów komórkowych produkowanych w fabrykach na Węgrzech i na Słowacji. W pierwszej połowie 2010 roku Koreańczycy rozpoczęli także współpracę z Amicą Wronki.
Z kolei zgodnie z wyliczeniami Ministerstwa Gospodarki, łączna wartość kapitału zainwestowanego w Korei Południowej przez firmy pochodzenia polskiego wynosi 435 tysięcy dolarów, a jedynym zidentyfikowanym aktualnie inwestorem na rynku koreańskim jest wrocławska spółka Selena (sektor chemii budowlanej), posiadająca 30 procent udziałów w koreańskim przedsiębiorstwie Hanil Corporation.
Skomentuj artykuł