Kościoły stały się kostnicami. Przerażające sceny z Bergamo
W Lombardii pogłębia się kryzys na tle wzrostu liczby zgonów osób zakażonych koronawirusem. Brakuje tam miejsc w kostnicach, których funkcję przejęły kościoły.
Szczególnie trudna sytuacja jest w rejonie Bergamo. Jej symbolem jest 11 stron lokalnej gazety "L'Eco di Bergamo" z nekrologami. Na łamach lokalnego dziennika, wydawanego od 1880 roku, najlepiej widać dramat, jaki tam się rozgrywa. Z każdym dniem rośnie liczba stron zadrukowanych nekrologami i wspomnieniami o zmarłych. "To sytuacja, która nas zadręcza bardziej jako ludzi niż dziennikarzy. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania i relacjonowania najsmutniejszych wydarzeń, a tego nigdy byśmy się nie spodziewali" - powiedział agencji Ansa redaktor naczelny "L'Eco di Bergamo.
Bergamo daily newspaper pic.twitter.com/N3ECABz8dr
— David Carretta (@davcarretta) March 14, 2020
Alberto Ceresoli dodał: "Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę oglądał te wszystkie strony z nekrologami. Walczymy z tym podstępnym wrogiem, który jest niewidoczny i zabiera naszych wspaniałych seniorów, a to przecież oni przyczynili się do tego, że ta prowincja jest tak wspaniała".
"Wśród zmarłych widzimy także ludzi, których spotykaliśmy na ulicy, przyjaciół i nie jesteśmy w stanie się z tym oswoić" - podkreślił szef gazety.
Następnie stwierdził: "Otrzymuję listy od czytelników , którzy proszą, by przenieść nekrologi na koniec dziennika, bo tłumaczą: mój ojciec i moja matka czytają i myślą, że następnego dnia przyjdzie ich kolej" - wyjaśnił Alberto Ceresoli.
"Rozumiem, że czytelnika to boli, ale jeszcze większym ciosem byłoby przesunąć je na sam koniec numeru gazety, to byłby brak szacunku" - dodał.
Ilość zmarłych na skutek epidemii rośnie, a Bergamo to prowincja najbardziej dotknięta przez koronawirusa. Kostnice są przepełnione, dlatego kościoły przejmują ich funkcje. Pogrzeby w Bergamo odbywają się co pół godziny. Krematorium działa 24 godziny na dobę. Te zdjęcia z miasta, które jeszcze niedawno tętniło życiem, mówią więcej niż milion słów.
"Nie wiem, co oni robią ze wszystkimi trumnami. Tyle zgonów w ciągu jednego dnia, trudno sobie z nimi poradzić. Trumny są w kościołach, w szpitalach, w kostnicach...To potworna tragedia... Najsmutniejsze jest to, że ludzie umierają w samotności, nie mogą pożegnać się ze swoimi bliskimi. Rodzina nie może uczestniczyć w pogrzebie" – mówi naTemat Moris Lorenzi z Bergamo.
Jak pisze włoski dziennik "Il Messaggero", podobna sytuacja jest w Cremonie, gdzie ciała zmarłych przewożone są do kościoła przy tamtejszym szpitalu. Z kolei kuria w Brescii udostępniła kościoły, w których można ustawiać trumny w oczekiwaniu na pochówek. Sto dodatkowych miejsc na ciała przygotowały też władze stolicy regionu - Mediolanu, zmieniając jednocześnie przepisy: obecnie rodziny mają pięć dni (nie trzydzieści, tak jak poprzednio) na decyzję o tym, gdzie pochowają swoich bliskich.
Bergamo, March 2020.
— Odysseus (@OdysseusIthake) March 15, 2020
Dozens of coffins aligned, people that died without their family, in an hospital room. #CoronaVirusUpdates #coronavirus pic.twitter.com/ycln3Qg3qk
Inny problem, jak się zauważa, to zwiększona liczba próśb o kremację ciał. Dlatego prefekt Brescii Attilio Visconti zaapelował do rodzin o to, by wybierały tradycyjną formę pochówku.
Wierzący chorzy czują też potrzebę zapewnienia ostatniego namaszczenia dla swoich bliskich. W obecnej sytuacji jest to ciężkie do zrealizowania, duchowni nie zdążają do każdego pacjenta. Dlatego biskup Bergamo, Francesco Beschi, ogłosił: - Ofiarowuję wam dar błogosławieństwa. Zwrócił się w ten sposób do bliskich i pracowników służby zdrowia, którzy są przy pacjentach w ostatnich chwilach ich życia - pisze dziennik "L'Eco di Bergamo".
Skomentuj artykuł