Łukaszenka grozi wstrzymaniem tranzytu ropy
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ostrzegł w piątek na posiedzeniu rządu w Mińsku, że jeśli Gazprom w ciągu 48 godzin nie ureguluje w pełni długu za tranzyt gazu, to jego kraj wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu i ropy przez swoje terytorium.
Reagując na to, rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow oznajmił, że zgodnie z warunkami obowiązującego kontraktu ze stroną białoruską, rosyjski koncern nie ma wobec niej zadłużenia.
Łukaszenka oświadczył na spotkaniu z ministrami, że "niezapłacenie przez Gazprom w pełnym zakresie za usługi powinno doprowadzić do wstrzymania wszelkich usług dla Federacji Rosyjskiej (dotyczących) transportu surowców węglowodorowych - ropy i gazu". Oznajmił, że rząd "ma możliwość porozumienia" i ma na to dwie doby. Dodał: "Może już się porozumieliście - chciałbym o tym od was usłyszeć".
Łukaszenka mówił też o potrzebie rozwijania nowych kierunków współpracy gospodarczej i handlowej Białorusi m.in. z Chinami i Wenezuelą.
Wcześniej w tym tygodniu białorusko-rosyjski spór gazowy toczył się wokół zaległych płatności Mińska za dostarczony gaz. W środę rano Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 60 proc. w stosunku do normalnego przepływu, żądając uregulowania długu w wysokości 192 mln dolarów. Ograniczenia spowodowały zakłócenia części dostaw rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej. W czwartek, po zapłaceniu przez stronę białoruską 187 mln dolarów, Gazprom wznowił dostawy gazu na Białoruś.
Do listopada 2009 roku Gazprom płacił - w zależności od magistrali - 1,45 i 0,43 USD za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km. Białoruś podniosła wówczas stawkę tranzytową dla magistrali Biełtransgazu do 1,88 dolara. Rosyjski koncern nie zaakceptował podwyżki i nadal próbuje płacić 1,45 USD. Strona rosyjska twierdzi, że taka opłata powinna obowiązywać do 2011 roku.
Skomentuj artykuł