Marsze "oburzonych" w wielu miastach świata
W wielu miastach świata, w tym w Warszawie, odbyły się w sobotę w większości pokojowe marsze ruchu "oburzonych". Jego członkowie oskarżają bankierów i polityków o rujnowanie światowej gospodarki. W Rzymie doszło do aktów wandalizmu i starć z policją.
Demonstracje pod hasłem "Zjednoczeni dla globalnej zmiany" przetoczyły się przez Australię i Azję po Europę, ale frekwencja była na ogół niewielka. Celem protestów było "zainicjowanie globalnych zmian" - napisali na stronie internetowej ich organizatorzy. Zapowiadali, że do manifestacji dojdzie w 951 miastach w 82 krajach. Najpóźniej demonstracje odbędą się w Nowym Jorku, gdzie narodził się nawiązujący do "oburzonych" ruch "Okupuj Wall Street".
W Rzymie plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie miał odbyć się pokojowy wiec na zakończenie demonstracji, stał się miejscem gwałtownych zamieszek. Chuligani zaatakowali policję i jej pojazdy. Podpalone zostały samochody policji i karabinierów; pałkami i kamieniami zniszczono kilka innych wozów. Rannych zostało około 70 osób.
Do drobnych incydentów doszło w stolicy Portugalii, Lizbonie. W sobotę nad ranem nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą pomniki usytuowane przed wejściem do parlamentu. Ogółem w demonstracjach zorganizowanych w dziewięciu miastach kraju udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Opowiadali się za wstrzymaniem programu oszczędnościowego rządu i ukaraniem osób, które "doprowadziły państwo na skraj bankructwa".
Marsz "oburzonych" przeszedł też ulicami Warszawy. Kilkaset osób - głównie licealistów i studentów - odpowiedziało na apel "Porozumienia 15 października". Domagali się m.in. "ulepszenia demokracji" i zachęcali do debaty nad problemami Polski i świata. Według służb porządkowych, w proteście wzięło udział ponad 150 osób; według organizatorów - 800. Uczestniczyli w nim także politycy m.in. Wanda Nowicka, Robert Biedroń oraz Ryszard Kalisz. Organizatorzy w rozmowie z dziennikarzami zastrzegali jednak, że nie identyfikują się z żadną z partii.
W Niemczech wielotysięczne protesty odbyły się m.in. we Frankfurcie nad Menem, Berlinie, Hamburgu czy Lipsku. Co najmniej 5 tys. "oburzonych" zgromadziło się przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie nad Menem. "Spekulujecie naszym życiem" i "Sprzeniewierzacie naszą przyszłość" - głosiły transparenty. "Moim zdaniem kapitalizm to bomba z opóźnionym zapłonem, nie tylko dla ludzi, ale też dla naszej planety. Nasz dobrobyt jest finansowany ze szkodą dla innych państw, a EBC reprezentuje ten niesprawiedliwy i zabójczy system" - powiedział jeden z protestujących, 27-letni Tobias.
W Paryżu protesty zbiegły się ze spotkaniem krajów grupy G20, na którym ministrowie finansów i szefowie banków centralnych debatowali na temat sposobów powstrzymania kryzysu. Kilkuset "oburzonych" zebrało się po południu pod paryskim ratuszem, gdzie dotarli przy akompaniamencie bębnów i trąbek spod dworców i punktów spotkań. W demonstracjach udział wzięli przedstawiciele partii politycznych. Ci, którzy nieśli flagi lewicowych ugrupowań lub stowarzyszeń, zostali poproszeni o schowanie ich, ponieważ ruch "oburzonych" chce pozostać apolityczny.
W Londynie centrum demonstracji był plac przed anglikańską katedrą św. Pawła, w pobliżu City. Do ok. 1000 protestujących przemówił założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange. "Ludzie wysyłani są do Guantanamo w imię rządów prawa, a pieniądze prane na Kajmanach i w Londynie po to, by rządom prawa stało się zadość" - powiedział ironicznie, nawiązując do zarzutów wobec uczestników protestu, że łamią prawo.
Duże protesty odbyły się w Hiszpanii. Przez centrum Barcelony - według policji - przeszło nawet 60 tys. ludzi. W Madrycie, gdzie pięć miesięcy temu narodził się ruch "oburzonych", manifestanci ruszyli w kierunku centralnego Placu Cibeles. Wieczorem mają rozpocząć marsz na Puerta del Sol, okupowany wiosną przez "Ruch 15 maja", zwany tak od daty pierwszych protestów.
Sobotnie protesty zostały zainaugurowane w Australii i Nowej Zelandii. W Auckland ponad 3 tys. ludzi zorganizowało wiec na jednym z głównych placów i w rytmie bębnów skandowało antykorporacyjne hasła. W Sydney wśród ok. 2 tys. demonstrujących przed siedzibą australijskiego banku centralnego byli przedstawiciele społeczności Aborygenów, ugrupowań komunistycznych i związków zawodowych.
W Azji marsze zorganizowano w Seulu, Tajpej, Tokio czy Manili, gdzie protesty splotły się z antyamerykańską demonstracją. Przed ambasadą USA zgromadzeni z jednej strony wyrażali poparcie dla ruchu kontestacji w USA, a z drugiej wznosili hasła przeciwko "amerykańskiemu imperializmowi", prowadzonym przez USA wojnom i przemocy.
Ruch "oburzonych" narodził się przed pięcioma miesiącami w Hiszpanii, a ostatnio rozszerzył na inne kraje. Obserwatorzy są zdania, że choć hiszpańscy "oburzeni" mieli konkretne żądania, takie jak redukcja godzin pracy w celu zmniejszenia bezrobocia, postulaty wielu członków ruchu z innych krajów są niejasne.
Skomentuj artykuł