Merkel: nasze wysiłki nie przyniosły pokoju w Syrii

(fot. PAP/EPA/PATRICK SEEGER)
PAP / kw

Unia Europejska stoi wobec historycznej próby, związanej z napływem uchodźców i konfliktem w Syrii - mówiła w Parlamencie Europejskim kanclerz Niemiec Angela Merkel. Prezydent Francji Francois Hollande przyznał, ze UE zwlekała z reakcją na konflikty.

Przywódcy Niemiec i Francji razem wygłosili w środę przemówienia w siedzibie europarlamentu w Strasburgu, apelując o jedność i solidarność Unii w obliczu trudności. W listopadzie 1989 r., w przełomowym momencie dla Europy, również wspólną wizytę w PE złożyli ówczesny kanclerz Niemiec Helmut Kohl oraz prezydent Francji Francois Mitterrand.

Merkel przypomniała o tych przełomowych wydarzeniach sprzed 26 lat. Jak powiedziała, przełamanie podziałów między wschodem a zachodem to olbrzymie osiągnięcie, które wymagało wielkiego wysiłku i odwagi. "Dziś wiemy, że ten wysiłek wszystkim nam się opłacił" - przekonywała.

Także obecnie UE stoi przed wielkim wyzwaniem - dodała. "To próba na miarę historii. Chodzi o tych wielu ludzi, którzy poszukują drogi do Europy z różnych niebezpiecznych miejsc, o ludzi, którzy przez Morze Śródziemne albo Egejskie docierają do Włoch czy Grecji, o uciekających przed wojnami domowymi, na przykład w Syrii, gdzie już 250 tysięcy osób straciło życie, a ponad 10 milionów stało się uchodźcami" - mówiła Merkel.

"Oni widzą, że nasze wysiłki dyplomatyczne nie przyniosły pokoju; nie można było zmienić sytuacji ani w Syrii, ani w Iraku ani w Libii" - przyznała niemiecka kanclerz.

Jednak - podkreśliła - zadaniem dla UE i całego świata jest to, by "ci ludzie mogli mieć godne życie we własnych krajach i nie musieli bać się bomb".

"To również przesłanie dzisiejszego dnia. Potrzeba zdecydowanych działań na rzecz rozwiązania tego kryzysu. Trzeba walczyć z terroryzmem, ubóstwem, brakiem perspektyw" - oświadczyła Merkel.

Jak podkreśliła, polityka zagraniczna i rozwojowa UE musi koncentrować się na rozwiązywaniu konfliktów i usuwaniu przyczyn fali uchodźców. "Potrzebny jest nam proces polityczny, rozwiązanie kryzysu w Syrii we współpracy z państwami regionu i na płaszczyźnie międzynarodowej. Tu potrzebna jest silniejsza rola Europy" - powiedziała.

Także prezydent Hollande mówił, że cała Europa powinna zaangażować się politycznie, dyplomatycznie i humanitarnie w rozwiązanie konfliktu w Syrii i wykazać się stanowczością wobec dramatu, który rozgrywa się w tym kraju. Przyznał, że UE "zwlekała z reakcją na konflikty, które mają dla niej konsekwencje".

"Reżim Asada jest podmiotem, który morduje, dokonuje masakr, nalotów. To, co się tam dzieje, na długo będzie rzutowało na równowagę w regionie Bliskiego Wschodu. Jeśli pozwolimy na te starcia religijne, zwłaszcza między sunnitami a szyitami, nie będziemy w stanie uchronić się przed konsekwencjami, bo ta wojna dotrze również na nasze terytoria. Musimy działać" - wzywał francuski przywódca.

Przypomniał, że Francja wzięła na siebie odpowiedzialność wojskową wobec tego zagrożenia. Jak zaznaczył, trzeba odbudować przyszłość polityczną w Syrii, tak by społeczeństwo syryjskie miało inny wybór niż prezydent tego kraju Baszar el-Asad, czy tzw. Państwo Islamskie. "To nasz obowiązek wobec Syryjczyków i nasz interes jako Europejczyków. Wzywam całą Europę, by wywierała presję, by ta zmiana polityczna się dokonała" - oświadczył, wskazując na umiarkowaną opozycję syryjską.

Jego zdaniem kraje takie jak Rosja, Iran, państwa Zatoki Perskiej, USA i Europa powinny zasiąść do wspólnego stołu i wypracować odpowiednie rozwiązanie polityczne. Przywódcy Francji i Niemiec opowiedzieli się też za lepszą ochroną granic zewnętrznych UE.

Zdaniem Hollande'a strefa Schengen w obecnym kształcie nie radzi sobie z presją migracyjną, ale powrót do granic narodowych byłby "tragiczną pomyłką". "Dobra ochrona granic zewnętrznych UE wymaga wzmocnienia pomocy państwom granicznym i stworzenia europejskiego korpusu ochrony granic. Nasza polityka azylowa musi być też bardziej spójna" - wskazywał francuski prezydent.

Z kolei Merkel zasugerowała reformę zasad azylowych UE i tzw. systemu dublińskiego, zgodnie z którym za rozpatrzenie wniosku o azyl odpowiada do państwo UE, w którym uchodźca przekroczył granicę unijną. Zdaniem Merkel obecne zasady są "przestarzałe". "Jestem zwolenniczką tego, abyśmy znaleźli nowe rozwiązanie, oparte na sprawiedliwości i solidarności" - dodała.

"Francja i Niemcy są gotowe do solidarności (...) Tylko wspólnie Europie uda się stawić czoło temu wyzwaniu, walczyć z siatkami przestępców, chronić granice europejskie i nie narażać na ryzyko Europy bez granic" - powiedziała.

Zwracała uwagę na potrzebę poprawy skuteczności polityki odsyłania nielegalnych imigrantów do krajów pochodzenia oraz podpisania porozumień o readmisji z krajami trzecimi. Należy też zadbać o integrację uchodźców, którzy przybędą do UE, a także o zapewnienie uciekinierom przed wojnami odpowiednich warunków humanitarnych - wskazała. Jej zdaniem państwa unijne i ich mieszkańcy są zobowiązani, by traktować uchodźców z szacunkiem i by widzieć w nich ludzi, "a nie jakąś anonimową masę", bez względu na to, czy mają oni perspektywę pozostania w Europie, czy nie.

Przywódcy przestrzegali też przed izolowaniem się państw wobec pojawiających się trudności. Jak przekonywała Merkel, nietrzymanie się europejskich wartości oznacza utratę tożsamości. "Jeśli to się stanie, to zdradzimy samych siebie. Jeśli natomiast te wartości uszanujemy, wówczas przejdziemy obronną ręką przez tę próbę i wyjdziemy wzmocnieni z tego kryzysu. Wtedy uda nam się na arenie międzynarodowej bronić naszych interesów" - podkreśliła.

Hollande ostrzegł, że toczona w tych dniach debata nie dotyczy tego, czy Europy ma być mniej czy więcej. "Tu chodzi o wzmocnienie Europy albo o jej koniec. Tak, koniec Europy" - ocenił Hollande.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Merkel: nasze wysiłki nie przyniosły pokoju w Syrii
Komentarze (1)
jazmig jazmig
7 października 2015, 18:47
Typowy stek kłamstw w wykonaniu europejskich polityków. Rozwalili Irak (fakt, że wbrew Niemcom i Francji), potem Afganistan (tu już wspólnie i w porozumieniu z resztą zachodu), potem Libię - tymr azem Francja grała pierwsze skrzypce, a teraz od 4 lat usiłują doprowadzić do podobnej sytuacji w Syrii. Irak mógłbym uznać za błąd, którego nikt nie przewidział, podobnie Afganistan. Ale Libię, Jemen i Syrię już za błąd nie uznaję. Jest to świadome wprowadzanie totalnego chaosu na Bliskim Wschodzie i w płn Afryce, czego skutki dla Europy właśnie obserwujemy. Co gorsza, Merkel chce przyjmować muzułmańskich imigrantów jak leci i co jeszcze gorsza, chce ich reeksportować do innych krajów, w tym do Polski. Jest dla mnie zagadką, jakie intencje kierują tą kobietą oraz innymi politykami, tak ochoczo sprowadającymi do Europy setki tysięcy, a wkrótce miliony, muzułmanów.