Merkel potwierdza poparcie dla Junckera
Kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła w poniedziałek po raz kolejny, że pomimo zastrzeżeń Wielkiej Brytanii będzie zabiegała o wyznaczenie na szefa Komisji Europejskiej byłego premiera Luksemburga, kandydata centroprawicy Jean-Claude'a Junckera.
"Podczas wszystkich prowadzonych przeze mnie rozmów zabiegam o to, by Juncker dostał wymaganą większość w Radzie Europejskiej i mógł zostać następnym szefem Komisji Europejskiej" - powiedziała Merkel dziennikarzom w Berlinie.
Jak dodała, jej celem jest, by ta decyzja - "nawet, jeśli jest ona przedmiotem kontrowersji" - podjęta została "w duchu europejskim", co oznacza, że należy starać się o "jak największy stopień akceptacji". Do wysunięcia kandydatury przez przywódców krajów członkowskich wymagana jest kwalifikowana większość. Osoba przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej musi zostać zaproponowana przez szefów rządów państw UE i zatwierdzona przez Parlament Europejski. PE zasygnalizował już, że Juncker jest jednym z jego faworytów.
"Nie jest mi obojętne, czy Wielka Brytania jest czy też nie jest członkiem UE" - podkreśliła Merkel. Rzecznik rządu Steffen Seibert powiedział przed południem, że zdaniem Merkel "miejsce Wielkiej Brytanii jest w UE". Seibert dodał, że Londyn "dużo wniósł do Europy". Każdy kraj członkowski, również Niemcy, jest czasami trudnym partnerem i walczy o własne interesy - powiedział rzecznik.
Przestrzegając przed zbytnim pośpiechem, Merkel zauważyła, że w dyskusji o nowym szefie KE chodzi nie tylko o personalia, lecz także o program. Zapowiedziała, że będzie prowadziła takie konsultacje w najbliższych tygodniach.
Tygodnik "Der Spiegel" w najnowszym wydaniu napisał, że brytyjski premier David Cameron ostrzegł na ostatnim szczycie UE, iż nie może gwarantować dalszego członkostwa swego kraju w Unii Europejskiej, jeśli Jean-Claude Juncker zostanie nowym przewodniczącym Komisji Europejskiej.
Jak ujawniły "Spieglowi" źródła z kręgu uczestników tego spotkania, Cameron w kuluarowych rozmowach deklarował, że ewentualne poparcie Junckera przez większość przywódców państw unijnych mogłoby zdestabilizować brytyjski rząd, co przyspieszyłoby referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Z dużym prawdopodobieństwem Brytyjczycy opowiedzieliby się wtedy za wyjściem z UE - wskazywał brytyjski premier.
Cameron uważa Junckera za zwolennika nadmiernego pogłębiania integracji europejskiej i osobę zagrażającą jego planom zreformowania więzi Wielkiej Brytanii z UE. Jak twierdzi "Spiegel", w Brukseli miał w odniesieniu do Junckera powiedzieć, że "twarz z lat osiemdziesiątych nie może rozwiązać problemów następnych pięciu lat".
Cameron obiecał renegocjację brytyjskich warunków członkostwa w UE i zapowiedział, że w razie zwycięstwa jego Partii Konserwatywnej w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych odbędzie się pod koniec 2017 roku referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE.
Skomentuj artykuł