Mieszkańcy Berlina żyją w strachu. Neonazistowskie ataki na osiedle: podpalają auta i rysują swastyki

Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN
PAP/ kb

W Hufeisensiedlung od miesięcy raz po raz podpalane są samochody, a niemiecko-izraelskie małżeństwo znalazło na swoim domu swastykę. Polityczne i antysemickie ataki to codzienność. Opowieść o tym "terrorze" wobec mieszkańców pozornie idyllicznej okolicy została opublikowana w tygodniku "Spiegel". Tekst nosi tytuł: "Strach w berlińskiej idylli".

Shani Dov i Benjamin Sousa (nazwiska bohaterów tekstu zostały zmienione) mieszkają w Hufeisensiedlung w berlińskiej dzielnicy Britz, która jest częścią Neukoelln. Ona pracuje jako artystka, on jest nauczycielem i muzykiem. Dov urodziła się w Izraelu, do Berlina przyjechała kilka lat temu. Ich dom jest kolorowy i wygodnie urządzony.

DEON.PL POLECA

Neonaziści w Berlinie

Osiedle Hufeisensiedlung zostało zbudowane w latach 1925-1933. Uważane jest za jeden z najważniejszych przykładów "Neues Bauen" (modernizm), a obecnie wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. "Metrem można w kilka minut znaleźć się na Hermannplatz, w samym środku modnego i głośnego Neukoelln. Ale tu jest tak cicho, że można usłyszeć wiatr delikatnie kołyszący sosny. Fasady pomalowane są na czerwono i niebiesko-zielono, ramy okienne na niebiesko i żółto. Wąskie małe domki mają długie ogródki frontowe z hollywoodzkimi huśtawkami (...) Idylla w wielkim mieście" - opisuje "Spiegel" - "Gdyby nie prawicowy terror".

"Od 2016 do 2019 roku na tym terenie przeprowadzono łącznie 72 ataki, głównie na osoby aktywnie występujące przeciwko prawicowemu ekstremizmowi. Podpalano 23 razy; m.in. samochód polityk SPD i polityka lewicy. Sprawcy sterroryzowali również księgarza. W sierpniu ma się rozpocząć proces dwóch domniemanych sprawców: neonazisty i polityka AfD" - opisuje tygodnik.

Mieszkańcy podejrzewają, że Hufeisensiedlung stał się celem, ponieważ mieszka tu tak wiele osób z lewicowego środowiska alternatywnego - informuje "Spiegel".

Według policji "seria rozpoczęła się w 2016 roku, ale terror zaczął się wcześniej - w 2011 roku lokalna mieszkanka stała się celem neonazistów, ponieważ nie chciała reklamy wyborczej NPD. Naziści wysadzali jej skrzynkę na listy, bazgrali groźby na elewacjach, wybijali szyby - kobieta została zaatakowana w sumie dziesięć razy. (...) Zeszłego lata wyprowadziła się. Nie czuła się już bezpiecznie, powiedziała stacji radiowej RBB" - czytamy w tekście.

"Kiedy się tu przeprowadziliśmy, nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje" - mówi Sousa. Para cieszyła się spokojem, zielenią.

Dla Shani Dov wszystko zaczęło się miesiące przed atakiem gazem drażniącym na jej brata i na długo przed tym, jak ktoś wysmarował swastykę na ścianie jej domu i spalił samochód przed oknem jej salonu. Dla Dov zaczęło się od srebrnej chanukiji - pisze "Spiegel". Mały, dziewięcioramienny świecznik umieściła w oknie salonu, gdzie był dobrze widoczny z ulicy. "Nie dlatego, że jest religijna, ale dlatego, że po prostu uważa kandelabr za piękny".

Pewnego dnia, mówi Dov, jej chłopak odłożył chanukiję na półkę. Bo widział, że ludzie trochę za długo patrzyli na świecznik, gdy przechodzili obok. "To był punkt zwrotny" - mówi dziś Dov. "To uczucie, które miałam w swoim domu, gdzie byliśmy tak ładnie urządzeni, czuliśmy się dobrze i bezpiecznie". To uczucie, jak mówi Dov, nagle zniknęło.

Pierwszy atak nastąpił w październiku ubiegłego roku. Sousa siedział w ogrodzie z Dov i jej bratem. Pili wino i cieszyli się wieczorem, gdy nagle z żywopłotu oddzielającego dom od chodnika rozległo się "pffff". Brat Dov zaczął kaszleć, przetarł oczy, podskoczył. Sousa wybiegł z ogrodu. Na końcu drogi zobaczył wyjeżdżający właśnie samochód. Wrócił do domu, spłukali drażniący gaz z oczu i twarzy brata - relacjonuje gazeta.

Źródło: PAP / kb

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Mieszkańcy Berlina żyją w strachu. Neonazistowskie ataki na osiedle: podpalają auta i rysują swastyki
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.