Nastolatki sparaliżowały stolicę tego kraju. Dziesiątki tysięcy uczniów domagają się bezpieczeństwa
Dziesiątki tysięcy uczniów szkół średnich z Bangladeszu blokuje w piątek ulice stołecznej Dhaki, domagając się wprowadzenia nowych środków bezpieczeństwa na drogach. To piąty dzień ich protestu po niedzielnym wypadku drogowym, w którym zginęło dwoje nastolatków.
W niektórych częściach miasta protestujący przejęli kontrolę nad ruchem drogowym. Sprawdzają dokumenty kierowców, tablice rejestracyjne pojazdów i umożliwiają przejazd służbom bezpieczeństwa na sygnale.
Demonstrujący, w większości nastolatkowie, wznoszą okrzyki "chcemy sprawiedliwości" i żądają od rządu podjęcia działań w celu zwiększenia bezpieczeństwa w transporcie. Dochodzi do przypadków demolowania pojazdów i starć z policją.
(fot. PAP/EPA/MONIRUL ALAM)
"Nie chcemy żadnych pojazdów bez dokumentów na ulicach. Te niezdatne do jeżdżenia nie powinny otrzymywać pozwolenia; nie chcemy też niepełnoletnich kierowców w transporcie publicznym" - powiedział AFP jeden z protestujących.
W środę minister spraw wewnętrznych Bangladeszu Asaduzaman Chan zapowiedział, że władze rozpoczną kampanię społeczną mającą na celu zwiększenie bezpieczeństwa na drogach i wezwał do zakończenia demonstracji. Rząd zdecydował się na zamknięcie tysięcy szkół - podaje portal brytyjskiego dziennika "The Guardian".
(fot. PAP/EPA/MONIRUL ALAM)
Protesty wybuchły po informacji, że dwoje nastolatków zginęło w niedzielę potrąconych przez autobus, który przekroczył dozwoloną prędkość. Wiadomość o wypadku szybko rozprzestrzeniła się w mediach społecznościowych, powodując gniew uczniów.
Szacuje się, że ponad 4 tys. pieszych zginęło w wypadkach drogowych w Bangladeszu w 2017 roku, co stanowi wzrost o 25 proc. w stosunku do 2016 roku. Jak pisze "The Guardian", sektor transportu w Bangladeszu jest powszechnie postrzegany jako przesiąknięty korupcją i nieuregulowany prawnie.
(fot. PAP/EPA/MONIRUL ALAM)
Skomentuj artykuł