Niedzielne wybory w Etiopii i Górskim Karabachu
O godz.6 nad ranem w niedzielę (5.00 czasu polskiego) w niedzielę rozpoczęły się w Etiopii wybory do parlamentu, w których - według sondaży - zdecydowanym faworytem jest rządzący Etiopski Ludowy Front Rewolucyjno-Demokratyczny (EPRDF), ktorego przywódcą jest obecny premier Meles Zenawi.
Z ramienia EPRDF o miejsce w liczącym 547 deputowanych parlamencie ubiega się 521 kandydatów a opozycyjne Forum na rzecz Demokracji i Dialogu (Medrek) reprezentuje 421 osób.
W wyborach biorą też udział dwa mniejsze ugrupowania opozycyjne - Koalicja na rzecz Jedności i Demokracji i Etiopska Partia Demokratyczna, które wystawiły odpowiednio 350 i 250 kandydatów.
Opozycja przyznaje, że ma niewielkie szanse na zwycięstwo ponieważ od czasu rozruchów po wyborach w 2005 r. rządząca partia zastrasza przeciwników wtrącając ich nierzadko do więzienia. Na ulicach Addis Abeby doszło w 2005 r. do protestów, których uczestnicy zarzucali zwycięskiej partii EPRDF fałszerstwo wyborcze. Podczas starć z policją 193 demonstrantów i 7 policjantów poniosło śmierć.
Meles rządzi Etiopią, jednym z najuboższych państw na świecie, od 1991 r. kiedy to kierowani przez niego rebelianci obalili komunistyczny reżim, którego represje podczas 17-letnich rządów spowodowały śmierć setek tysięcy Etiopczyków.
Do głosowania w ponad 43 tys. lokali wyborczych uprawnionych jest ok. 32 mln osób. Częściowe rezultaty głosowania mają być ogłoszone 24 maja, ale ostateczne dopiero 21 czerwca.
W niedzielę odbywają się również wybory parlamentarne w Górskim Karabachu - enklawie ormiańskiej w Azerbejdżanie, która w 1991 r. ogłosiła niepodległość, ale nie jest uznawana za państwo przez społeczność międzynarodową. UE ostrzegła już, że nie uzna głosowania.
"Przeprowadzanie wyborów w strefach działań zbrojnych lub na terenach okupowanych jest sprzeczne z normami prawa międzynarodowego" - powiedział agencji EFE rzecznik Centralnej Komisji Wyborczej w Azerbejdżanie Natik Mamiedow. Jego zdaniem niedzielne głosowanie stanowi "podstęp mający usprawiedliwić i uprawomocnić okupację (armeńską) azerbejdżańskich terenów".
W 33-osobowym parlamencie (Zgromadzeniu Narodowym) 16 miejsc zostanie przyznanych kandydatom wybranym w systemie większościowym, a 17 - w systemie proporcjonalnym - podaje założona przez władze Górskiego Karabachu gazeta "Azat Arcach". O mandaty ubiega się 82 kandydatów. Listy kandydatów na miejsca w systemie proporcjonalnym wystawiły cztery partie polityczne: Wolna Ojczyzna, Partia Demokratyczna, Dasznakcutiun (karabaska filia Armeńskiej Federacji Rewolucyjnej - Dasznakcutiun) i Komunistyczna Partia Górskiego Karabachu.
Głównymi rywalami są trzy pierwsze partie - ocenia Radio Wolna Europa. Wszystkie one uczestniczą w koalicji rządzącej obecnie Karabachem (de facto premierem Karabachu jest szef Wolnej Ojczyzny Ara Harutiunjan, a przewodniczącym parlamentu - szef Partii Demokratycznej Aszot Gulian). Według sondażu ośrodka Socjometr, opublikowanego przed wyborami przez rosyjskojęzyczny portal internetowy Regnum, 35 proc. ankietowanych nie było zdecydowanych, kogo poprze; 17,2 proc. zamierzało oddać głosy na Wolną Ojczyznę, a - 15,8 proc. - na Partię Demokratyczną. Jak podaje Regnum, na listach wyborczych w Karabachu zarejestrowanych jest 94 900 osób. Wybory będą ważne przy 25-procentowej frekwencji. Przyglądać się im będzie około 70 obserwatorów z zagranicy - m.in. z Francji, Rosji, Włoch, Niemiec, Gruzji, Wielkiej Brytanii i Czech.
Według karabaskiej komisji wyborczej, wyniki mają być znane w ciągu 48 godzin od zakończenia głosowania. Wybory zaczęły się o 8.00 czasu lokalnego (5.00 czasu polskiego), do godz. 14.00 udział w głosowaniu wzięło już 46,54% uprawnionych - poinformował członek centralnej komisji wyborczej Górnego Karabachu, Egisze Arzumanian.
Unia Europejska ostrzegła w piątek, że nie uzna "ram państwowych i konstytucjonalnych" głosowania. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wezwała strony rozmów o statusie Karabachu, toczących się pod egidą Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), by wzmogły wysiłki w celu rozwiązania sporu.
Ormiańsko-azerski konflikt zbrojny wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbajdżanem, która przyniosła 30 tys. ofiar śmiertelnych i setki tysięcy uchodźców. Karabascy Ormianie przejęli kontrolę nad regionem, nazywanym przez nich Arcach, i przyległymi terytoriami - łącznie nad obszarem około 12 tys. km2. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu. Przez wielu politologów Górski Karabach określany jest jako przykład zamrożonych konfliktów na terenie b. ZSRR.
Wybory parlamentarne odbywają się w Górskim Karabachu co pięć lat i - jak przypomina Radio Wolna Europa - każdorazowo wywołują potępienie ze strony Azerbejdżanu.
Rywalizacja dwóch narodów o kontrolę nad Górskim Karabachem datuje się od ponad stulecia - przypomina BBC. W 1923 roku w ramach polityki "dziel i rządź" władze sowieckie wydzieliły enklawę jako region autonomiczny w ramach Azerbejdżańskiej SSR.
Skomentuj artykuł