Niemcy: Dzień pamięci o ofiarach wypędzeń
Rządzący w Niemczech chadecy i liberałowie proponują ustanowienie 5 sierpnia dniem pamięci o ofiarach wypędzeń. Projekt wniosku w tej sprawie, firmowany przez szefów frakcji CDU/CSU i FDP, trafił w tym tygodniu pod obrady niemieckiego Bundestagu.
W trakcie krótkiej, lecz pełnej emocji debaty nad projektem, która odbyła się w czwartek późnym wieczorem, niemiecka opozycja ostro skrytykowała inicjatywę partii koalicyjnych.
- Niemiecki Bundestag wzywa rząd federalny (...) do przeprowadzenia analizy, w jaki sposób można wziąć pod uwagę inicjatywę Bundesratu dotyczącą ustanowienia 5 sierpnia Dniem Pamięci o Ofiarach Wypędzeń - napisano w projekcie oświadczenia.
Jego autorzy nawiązują do przypadającej w tym roku 60. rocznicy ogłoszenia "Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych". Dokument, który został proklamowany w Stuttgarcie 5 sierpnia 1950 roku, był - zdaniem wnioskodawców rezolucji - "kamieniem milowym na drodze do integracji i pojednania", bo organizacje wypędzonych, zaledwie pięć lat po wojnie, wyrzekły się w nim zemsty i odwetu oraz zobowiązały się do budowy zjednoczonej Europy.
Żądając odpowiedniego upamiętnienia ofiar wysiedleń, wnioskodawcy rezolucji zastrzegają, że wypędzenie stoi "w nierozerwalnym związku z niemiecką winą za II wojnę światową". Stwierdzają jednocześnie: "Każde wypędzenie jest bezprawiem. Nie może być moralnie ani prawnie usprawiedliwiane wcześniejszą winą innych".
W rezolucji zażądano również wspierania międzynarodowej wymiany młodzieży w celu pielęgnowania pamięci o wypędzeniach. "Dotyczy to również pamięci o wypędzeniu ponad miliona Polaków z dawnych polskich terenów wschodnich oraz setek tysięcy Ukraińców (wysiedlonych) wskutek wymuszonego przez Związek Sowiecki przesunięcia Polski na zachód. Należy także uwzględnić w tym kontekście wypędzenie innych narodów, jak Bałtowie, Włosi, Finowie czy Tatarzy krymscy pod koniec drugiej wojny światowej" - zapisano w projekcie wniosku.
"Bundestag docenia również ważne znaki pojednania ze strony krajów, w których wypędzenia miały miejsce i które były pierwszymi ofiarami niemieckiej agresji. Należy tu wymienić list polskich biskupów do niemieckich biskupów katolickich z 1965 roku zawierający odważne i istotne słowa: «Przebaczamy i prosimy o przebaczenie». Ten gest umocnił zarówno wypędzonych jak i niemiecką politykę w przekonaniu, że pamięci i pojednania nie należy uważać za sprzeczne ze sobą, lecz pojmować pamięć o tragicznej przeszłości jako jedyny pomost prowadzący do wspólnej przyszłości" - podkreślono w dokumencie.
Rezolucja wzywa też rząd federalny m.in. do rychłych postępów w realizacji projektu "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", którego celem jest stworzenie w Berlinie stałego ośrodka muzealnego i dokumentacyjnego na temat wypędzeń. Wnioskodawcy domagają się również wspierania badań nad kulturą i historią dawnych niemieckich terenów wschodnich.
W trakcie czwartkowej debaty w Bundestagu nad inicjatywą partii koalicyjnych posłanka opozycyjnej Lewicy Luc Jochimsen zarzuciła wnioskodawcom "fałszowanie historii". "Przemilcza się masowe wypędzenia całych narodów pod niemieckim panowaniem, w tym zagładę Żydów i ludności Sinti i Romów" - powiedziała Jochimsen.
Jak dodała, "Karta niemieckich wypędzonych z ojczyzny", którą uhonorować miałaby rezolucja, zawiera "niedorzeczne" stwierdzenie, że wypędzeni "rezygnują z zemsty i odwetu". "Rezygnują? Można zrezygnować z czegoś, co komuś przysługuje" - powiedziała polityk Lewicy.
W podobnym tonie wypowiedział się polityk Zielonych Volker Beck. Jak ocenił, Bundestag nie może pozytywnie oceniać "Karty niemieckich wypędzonych", w której stwierdza się, że wypędzeni cierpieli bardziej niż inne grupy ofiar. Przypomniał też, że pod Kartą podpisali się funkcjonariusze organizacji wypędzonych, uwikłani wcześniej w reżim nazistowski. "Potrzebujemy innej podstawy dla pojednania w duchu europejskim" - oświadczył Beck.
Projekt wniosku skierowano do prac w komisjach niemieckiego parlamentu.
Skomentuj artykuł