Niemcy: internet zalewają protrumpowscy fani teorii spiskowych?

Niemcy: internet zalewają protrumpowscy fani teorii spiskowych?
(fot. shutterstock.com)
PAP / kw

"Sueddeutsche Zeitung" pisze we wtorek o grupie protrumpowskich zwolenników teorii spiskowych, która od blisko roku dzieli się w internecie absurdalnymi hipotezami na temat prezydenta USA, jego politycznych przeciwników, śledztwa ws. Russiagate czy Hollywood.

Błędy ortograficzne w tweetach Donalda Trumpa to zaszyfrowane wiadomości przeznaczone dla jego najwierniejszych zwolenników; jego rywalka w wyborach prezydenckich Hillary Clinton nosi na kostce bransoletę monitorującą i jest nadzorowana przez ludzi prezydenta; Hollywood pełne jest pedofilów prowadzących handel dziećmi - te i inne teorie spiskowe znalazły swoich wyznawców wśród anonimowej internetowej grupy QAnon.

Grupa ta powstała w październiku 2017 roku w serwisie 4chan, a jej działalność rozpoczęła się od użytkownika o nicku "Q", który zaczął zamieszczać tam "przepowiednie", np. o bliskim rzekomo aresztowaniu Clinton. Wśród blisko 1800 wpisów, które "Q" opublikował od tego czasu, wiele zaprzecza sobie nawzajem i żadna się dotąd nie sprawdziła, nie zraża to jednak rosnącej liczby śledzących te wpisy internautów.

DEON.PL POLECA

Wierzą oni, że "Q" jest członkiem rządu USA z dostępem do ściśle tajnych materiałów, który przygotowuje USA na "wielkie przebudzenie", po którym ma nadejść "burza". Ma to oznaczać, że ostatecznie dojdzie do oczyszczenia kraju ze struktur "głębokiego państwa", czyli sieci urzędników, rządowych agencji i mediów, rzekomo od lat kontrolujących Amerykę i działających przeciw Trumpowi.

Zwolennicy QAnon uważają, że śledztwo prowadzone przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie domniemanego ingerowania przez Rosję w wybory prezydenckie w USA i możliwej zmowy między Kremlem a sztabem wyborczym Trumpa w rzeczywistości ma zdemaskować Clinton, byłego prezydenta Baracka Obamę i finansistę George'a Sorosa i nie dopuścić do rzekomo planowanego przez nich zamachu stanu.

Niektórzy wierzą, że do ruchu należy sam Trump, a jego poparcia dla swojej działalności upatrują w jego wypowiedzi sprzed czasów prezydentury, gdy powiedział, że w Waszyngtonie był najwyżej 17 razy w życiu; "q" to 17. litera angielskiego alfabetu.

Nie jest jasne, jak wielu zwolenników liczy QAnon. Według członka tej grupy cytowanego przez "Washington Post" jest ich ponad milion, jednak "Suedeutsche Zeitung" jako bardziej prawdopodobne wskazuje kilkadziesiąt tysięcy.

"Kult +Q+ zaczął przenikać do mainstreamu" - podkreśla "SZ", przypominając, że w sklepie Amazon od dłuższego już czasu można kupić koszulki z literą "q" na tle flagi USA lub z mottem grupy: "Dokąd idzie jeden z nas, tam idziemy my wszyscy".

Amerykańska prasa zaczęła interesować się QAnon, gdy w ubiegłym tygodniu podczas wystąpienia Trumpa na Florydzie przed wyborami do Kongresy pojawiło się bardzo wiele plakatów z "q".

Jak pisze "SZ", cały ten ruch "można by zbyć jako niesłychaną bzdurę, gdyby nie to, że ta bzdura ma konkretne konsekwencje".

Gazeta przypomina, że w lipcu uzbrojony zwolennik QAnon zablokował swoją opancerzoną ciężarówką ruch samochodowy w kierunku słynnej zapory Hoovera, domagając się publikacji raportu, z którego miało wynikać, że Hillary Clinton i Obama mają powiązania z gangiem pedofilskim. W stanie Arizona ciężko uzbrojona grupa przedstawiająca się jako "Weterani na patrolu" wtargnęła do ośrodka dla bezdomnych, bo myślała, że ukrywał się tam kartel handlujący dziećmi. Z kolei adwokat aktorki porno, która twierdzi, że uprawiała seks z Trumpem, pod swoim oknem zauważył patrolującego ulicę zwolennika QAnon; wcześniej zdjęcia jego biura pojawiły się na forach tej grupy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niemcy: internet zalewają protrumpowscy fani teorii spiskowych?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.