"To, z czym niestety mamy do czynienia w ostatnich dniach, m.in. w czasie weekendu - marsze prawicowych ekstremistów i neonazistów gotowych do przemocy - nie ma nic wspólnego z żałobą po człowieku", ale ukazuje "nienawiść wobec cudzoziemców, przywódców politycznych, policji i wolnej prasy" - powiedział dziennikarzom Seibert.
"Należy jasno podkreślić, że każdy obywatel (...) może wypowiedzieć się przeciwko podziałowi naszego kraju" - dodał.
Wypowiedź ta była reakcją na sobotnią, kolejną już manifestację środowisk skrajnie prawicowych w Chemnitz w niemieckiej Saksonii, w której wzięło udział około 8 tys. osób, oraz kontrmanifestacje, które w sumie zgromadziły 3 tys. ludzi. Tego dnia w mieście rany odniosło 18 osób, w tym trzech policjantów.
Chemnitz od tygodnia jest epicentrum mobilizacji niemieckiej skrajnej prawicy przeciwko imigrantom. Doszło tu 26 sierpnia do zabójstwa 35-letniego obywatela Niemiec, będącego synem Kubańczyka. Zginął on w bójce od ciosów nożem. Jako podejrzanych o ten czyn zatrzymano 23-letniego Syryjczyka i 22-letniego Irakijczyka.
Ten ostatni miał być w maju 2016 roku wydalony do Bułgarii, ale sankcjonująca to decyzja sądu administracyjnego w Chemnitz nie została wykonana i po sześciu miesiącach straciła ważność.
Skomentuj artykuł