Niemiecka prasa krytycznie o zmianach w polskiej ustawie o IPN. "To relatywizowania zbrodni hitleryzmu"

(fot. PAP / Jakub Kamiński)
PAP / mp
Niemieckie gazety krytycznie piszą o planowanych przez polski rząd zmianach w ustawie o IPN. Podkreślają, że ważna jest możliwość krytycznego rozliczenia się z bolesną przeszłością kraju oraz że nie oznacza to relatywizowania zbrodni hitleryzmu.
"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że na tablicach zamieszczonych na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau znajdują się napisy informujące, że okupacyjne władze hitlerowskie dokonały wypędzeń lokalnej polskiej ludności oraz zbudowały obóz i jego gospodarczo-przemysłową bazę na terenie zniszczonych lub zagrabionych budynków.
"Dla polskiej samoświadomości w kontakcie z własną przeszłością w czasach narodowego socjalizmu to oficjalne odsuwanie winy jest systematyczne: Polacy to ofiary, nie sprawcy. Podkreśla to także (polski) rząd, ostatnio poprzez projekt ustawy, która ma karać za używanie wyrażenia polskie obozy śmierci" - pisze "SZ" w artykule zamieszczonym na swoim portalu internetowym.
Gazeta przywołuje argumentację polskiego ministerstwa sprawiedliwości, że przez często niedokładne stosowanie tego wyrażenia na nazistowskie obozy zagłady "Polsce przypisywana jest współodpowiedzialność za niemieckie zbrodnie". "SZ" pisze również, że mimo krytycznych reakcji władz Izraela i Instytutu Yad Vashem i ostrzeżeń przed fałszowaniem historii polskie władze "póki co nie ustępują z obranego stanowiska".
O polskiej ustawie napisał w niedzielę także "Die Welt". Dziennik przypomina, że podczas Holokaustu zginęło 6 mln europejskich Żydów, z których blisko połowa pochodziła z Polski, a podczas ponad pięciu lat niemieckiej okupacji zamordowanych zostało lub zmarło z powodu niedających się znieść warunków życia 2,5 mln polskich katolików.
"W obliczu tak strasznych liczb spór, jaki obecnie wybuchł między Izraelem a Polską, wydaje się absurdalny. Wynika on z rzeczywiście zasługującego na krytykę instrumentalnego traktowania przeszłości przez prawicowo-konserwatywny rząd w Warszawie" - ocenia "Die Welt".
Pisząc o obozach w Auschwitz i innych, gazeta podkreśla, że "nie ma jakichkolwiek wątpliwości, że te fabryki śmierci były niemieckimi, a nie polskimi obozami śmierci. Etniczni Polacy, z bardzo nielicznymi wyjątkami, nie mieli udziału w dokonywanych tam zbrodniach (...)".
Z drugiej strony "Die Welt" przypomina, że jeszcze przed drugą wojną światową "antysemityzm był w Polsce dużym problemem". Pisze o licznych atakach na Żydów oraz o postanowieniach ówczesnego polskiego rządu, który usuwał Żydów z urzędów państwowych i ustanowił dla nich numerus clausus na uczelniach.
W porównaniu z polityką prowadzoną wówczas w Niemczech przez Adolfa Hitlera były to "działania umiarkowane, ale mimo to dyskryminujące i głęboko niepokojące" - podkreśla gazeta.
W antyżydowskich akcjach uczestniczyło w czasie drugiej wojny światowej i tuż po niej "stosunkowo niewielu z ok. 30 mln wyznających katolicyzm Polaków" - pisze "Die Welt". Jak dodaje, nie da się wiarygodnie podać liczby sprawców - "zależnie od definicji było to z pewnością więcej niż 50 tys. i przypuszczalnie mniej niż 500 tys. osób" - i nie wiadomo, ilu Żydów padło ich ofiarą.
"Stwierdzenie tych faktów w żaden sposób nie relatywizuje o wiele gorszej zbrodni ludobójstwa, jakiej dokonali w Polsce niemieccy okupanci. Słuszne jest jednak (...) wskazywanie innych aspektów ważnych dla uzyskania oglądu" - podkreśla "Die Welt".
"Polska ustawa, która za przykre, ale często bezmyślnie stosowane wyrażenie o rzekomo polskich obozach śmierci", grozi trzema latami więzienia, przeszkadza w rzeczowym naświetleniu (przeszłości). W tym kontekście skrytykowanie przez Instytut Yad Vashem decyzji polskiego parlamentu (Sejmu) jest całkowicie słuszne" - podsumowuje "Die Welt".
Także dziennik "Tageszeitung" ("TAZ") odnosi się do ustawy, pisząc w poniedziałkowym komentarzu, że "obiecuje ona sukces tylko na krótką metę".
Zdaniem "TAZ" powody dla pojawiania się błędnego sformułowania "polskie obozy śmierci" są "na całym świecie te same: stres, zapominalstwo i niedbalstwo". "Niemal zawsze chodzi o Polskę jako miejsce geograficzne", jednak według gazety "większość Polaków odnosi inne wrażenie" - ich zdaniem "dziennikarze połączyli się w zmowie, by zrzucić na Polskę odpowiedzialność za Holokaust (...)".
Jak ocenia "TAZ", w ustawie "chodzi o coś innego: Polska chce uniemożliwić publiczne debatowanie nad naukowym tematem, jakim jest polska kolaboracja z nazistami". "W przeszłości wielkie debaty wybuchały w Polsce tylko dlatego, że jakiś naukowiec wydał błyskotliwy esej, tak jak to było w przypadku socjologa Jana Tomasza Grossa i jego książki Sąsiedzi. Przez dwa lata cała Polska debatowała o pogromie w Jedwabnem" - pisze gazeta.
"Z pomocą lex Gross narodowo-populistyczny rząd PiS w Polsce chce uniemożliwić jakiekolwiek krytyczne rozliczenia z przeszłością. Na krótką metę może się to udać, ale w dłuższej perspektywie to ślepy zaułek. Jest to cios szczególnie bolesny dla Izraela, który dopiero niedawno rozpoczął z Polską bliższą współpracę" - konkluduje "Tageszeitung".
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niemiecka prasa krytycznie o zmianach w polskiej ustawie o IPN. "To relatywizowania zbrodni hitleryzmu"
Komentarze (7)
MR
Maciej Roszkowski
3 lutego 2018, 10:18
Jeśli ktoś nie wie, czy było to 50 tys, czy 500 tys. to znaczy, że nie wie nic i może albo zagłębić się w źródłach, albo zgadywać. Jak nie wiesz - nie mów. Ustawa zabrania oskarżania  narodu- ponad 30 mln. obywateli wówczas i polskiego Państwa Podziemnego i Rządu RP na Uchodźctwie. W  niczym nie ogranicza badań naukowych, świadectw ocalonych,  opisów zdarzeń i konkretnych ludzi. A z przypadkami haniebnymi musimy się zmierzyć sami.
TT
Tomasz Traczykiewicz
29 stycznia 2018, 20:57
Przypomnijmy Niemcom slowa J. Ratzingera: 'Luteranska koncepcja chrzescijanstwa narodowego, niemieckiego i antylacinskiego, stanowila dla Hitlera dobry punkt wyjscia, zgodny z tradycja Kosciola Narodowego, kladacego silny nacisk na posluszenstwo wobec wladz politycznych, co jest normalne wsrod nasladowcow Lutra'. Przytaczam za Vittorio Messori'm. Pozdrawiam.
29 stycznia 2018, 18:43
Niemcy,widać nie do końca zrozumieli,iż w rzeczonym temacie powinni milczeć. Świadectwo moralności wystawiane nam przez rodaków Adolfa możemy spokojnie wyrzucić tam gdzie jego miejsce - na śmietnik 
WDR .
29 stycznia 2018, 18:04
"Czy PIS będzie palić książki sprzecne z wizją partii i jej "polityką historyczną"?" A najśmieszniejsze jest to, że KOD-iarze chcą palić książki np. opisujące współpracę Lecha Wałęsy ze SB. Sam LW obrzuca dra Cenckiewicza najgorszymi kalumniami (nawet oskarżył go o śmierć syna). A minister w rządzie PO B.Kudrycka, która niszczy dobre imię Polski w PE, chciała odebrać tytuł magistra P.Zyzakowi za napisanie książki. KOD i PO ma taką dziwną manierę wpierania innym własnych pragnień.
AB
Aleksander Borowski
29 stycznia 2018, 17:21
No tak niemcy swoją politykę historycną ,Polacy swoją i Ukrańcy swoją,Rosjanie też swoją.A gdzie miejsce na PRAWDĘ,która jest niezależna od polityki. Czy PIS będzie palić książki sprzecne z wizją partii i jej "polityką historyczną"?Profesor Rońda i Macicrewicz mają monopol na prawdę a ks.Rydzyk na jej interpretowanie.? Strajk w Stoczni zapoczątkował Kaczyński, a  Rydzyk był więziony przez komunistów w Białołęce.Żydow w Jedwabnem pewnie zabili inni Żydzi.Takie treści będiecie naucać Pisowcy?
TT
Tomasz Traczykiewicz
29 stycznia 2018, 16:02
Niemiecka prasa boi sie historycznej odpowiedzialnosci. Niemcy nie potrafia sie z tym balastem uporac. Dla Polski bedzie lepiej zredukowac do minimum ilosc zagranicznej prasy, szczegolnie tej agresywnej i antypolskiej. Putin juz to dawno zrobil...A Rodakow zachecam do niekupowania antypolskich tytulow. Pozdrawiam.
WDR .
29 stycznia 2018, 15:34
No jasne, że krytycznie, bo wszystkie gazety realizują niemiecką politykę historyczną.